„Chcę podzielić się z wami swoim doświadczeniem, opowiedzieć wam o straszliwych skutkach działania przeciwko życiu. Chcę wam opowiedzieć o tym, co dokładnie dzieje się podczas aborcji – widziałam to na własne oczy! – oraz w jaki sposób wpływa ona na życie matki, a także całego społeczeństwa. Chcę, żebyście usłyszeli ode mnie prawdę na temat procederu aborcyjnego, który dokonywał się za moją zgodą w jednej z amerykańskich placówek. Pragnę też, byście poznali siłę Bożego miłosierdzia, dzięki której jestem teraz tym, kim jestem” - powiedziała w rozmowie z Wydawnictwem Esprit, który przytacza tygodnik „Niedziela”, Abby Johnson, rozpoczynająca właśnie swoją podróż po Polsce. Zapowiedziała jednocześnie, że pojedzie wszędzie tam, gdzie jej świadectwo może przyczynić się do uratowania choćby jednego nienarodzonego dziecka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Abby Johnson w Polsce! Spotkaj bohaterkę filmu „Nieplanowane”. Lista spotkań
Pojadę wszędzie tam, gdzie moje świadectwo może przyczynić się do uratowania choćby jednego nienarodzonego dziecka
— oświadczyła Abby Johnson u progu swojej wizyty w Polsce, dodając, iż zdaje sobie sprawę, jak wielu świętych wyszło z naszego kraju.
Chcę podzielić się z wami swoim doświadczeniem, opowiedzieć wam o straszliwych skutkach działania przeciwko życiu. Chcę wam opowiedzieć o tym, co dokładnie dzieje się podczas aborcji – widziałam to na własne oczy! – oraz w jaki sposób wpływa ona na życie matki, a także całego społeczeństwa. Chcę, żebyście usłyszeli ode mnie prawdę na temat procederu aborcyjnego, który dokonywał się za moją zgodą w jednej z amerykańskich placówek. Pragnę też, byście poznali siłę Bożego miłosierdzia, dzięki której jestem teraz tym, kim jestem
— wyjaśniła powód swojej wizyty.
Aborcji trzeba zakazać - bez wyjątków
Zapytana, czy jest zwolenniczką prawnego zakazu aborcji, Abby Johnson odpowiedziała, że zdecydowanie tak.
Na aborcji korzystają tylko ci, którzy są zaangażowani w aborcyjny przemysł, bo do ich kieszeni płyną pieniądze za wykonywane zabiegi. A aborcja nas niszczy, niszczy nasz świat. Doświadczyłam tego, wiem, co to oznacza. Wierzcie mi: aborcji trzeba zakazać! Zakazać bez wyjątku!
— powiedziała.
Dla mnie bezdyskusyjny jest fakt, że aborcja to zabójstwo człowieka. I nie ma znaczenia, czy dotyczy człowieka z zespołem Downa, z rozszczepieniem podniebienia czy też śmiertelnie chorego. Niczym nie można uzasadnić zbrodni przeciwko ludzkiemu życiu – a szczególnie zabicia niewinnego dziecka w łonie matki
— dodała.
Tym, którzy nie są do tego przekonani, przypomnę wiersz Martina Niemöllera Kiedy przyszli…. Przeczytajcie go i zastanówcie się nad jednym: jeśli teraz nie będzie się protestować, gdy giną nienarodzone dzieci, to kto zaprotestuje w waszej sprawie, gdy ktoś zechce wam odebrać życie? Niemöller napisał swój wiersz w kontekście Holokaustu, ale myślę, że możemy go odnieść także do czasów współczesnych
— zauważyła.
Musimy dzisiaj dobitnie głosić prawdę o aborcji, musimy starać się robić, co w naszej mocy, by zakończyć ten proceder. To brutalna śmierć, którą człowiek zadaje drugiemu człowiekowi. Pamiętajmy o tym
— uwrażliwiała.
Ludzie dokonują aborcji lub ją popierają, ponieważ sami są poranieni. Kiedy stajesz przed kobietą, która chce dokonać aborcji, bo została zgwałcona, nie możesz poprzestać na wykładzie dotyczącym rozwoju nienarodzonego dziecka oraz pouczeniu, że na pewno będzie żałowała tej decyzji. Ona musi poczuć, że ty się o nią troszczysz, że naprawdę pragniesz jej dobra. Nigdy nie wolno nam przymykać oczu na ogromną krzywdę, jakiej doznała. Okazując empatię, powinniśmy sprawić, by zapragnęła uzdrowić tę głęboką ranę, jaką w jej sercu pozostawił gwałt. Musimy postarać się zrozumieć, w jakiej sytuacji została postawiona. Ona musi wiedzieć, że jeśli jesteś proliferem, to nie tylko pragniesz, by jej dziecko nadal żyło, ale chcesz także, by odzyskała poczucie własnej wartości, by wiedziała, że ktoś się o nią troszczy i daje jej poczucie bezpieczeństwa
— wyjaśniała.
Aborcja to nie wybór
Odnosząc się do ataków dokonywanych przez środowiska proaborcyjne na proliferów, Abby Johnson powiedziała:
Musimy zrozumieć, że atakują nas ludzie, którzy są bardzo poranieni i sami potrzebują pomocy. Módlmy się za nich, a resztę zostawmy Bogu.
Jestem przekonana, że kobiety dokonując aborcji, nie dokonują żadnego wyboru. Wybór możemy mieć wtedy, kiedy idziemy do lodziarni i zastanawiamy się, jaki smak najbardziej nam odpowiada. Natomiast kobieta w placówce aborcyjnej jest jak zwierzę w lesie schwytane w pułapkę. Chce dokonać aborcji nie dlatego, że przeanalizowała w głowie różne opcje, ale dlatego, że nie widzi innego wyjścia. Wpadła w pułapkę
— zaznaczyła Johnson.
Powinniśmy na taką kobietę spojrzeć jak na jedną z ofiar aborcyjnego procederu. Jeśli ktoś decyduje się zaryzykować swoje życie lub zdrowie – aborcja jest niebezpiecznym zabiegiem – by pozbyć się własnego dziecka, to znaczy, że padł ofiarą całej misternie zastawionej pułapki. O jakim wyborze tutaj mówimy? Nie ma żadnego wyboru
— skonstatowała.
Oczywiście, znajdziesz na pewno przypadki takich kobiet, które cynicznie podjęły decyzję o aborcji; nikt ich do niczego nie namawiał, nie „zaciągał” do placówki. Ale to nie jest norma. Większość kobiet dokonuje aborcji w akcie desperacji
— dodała.
Traktują kobiety jak bydło
Abby Johnson ujawniła jednocześnie, jak aborcja wygląda w praktyce:
Instrumenty medyczne używane podczas aborcji często nie są w ogóle sterylizowane, używa się ich bez dezynfekowania na kilku kobietach. Pacjentki często otrzymują końskie dawki środków odurzających, dlatego nie mają bladego pojęcia, co się wokół nich dzieje. Stoły zabiegowe są rozklekotane, krew skapuje z nich na podłogę. Nikt się tym nie przejmuje i w efekcie na sali, gdzie dokonywane są kolejne aborcje, tworzy się po prostu siedlisko bakterii. Pielęgniarki, które asystują przy aborcjach, nie noszą w ogóle rękawiczek, więc dochodzi do zakażeń. Szczątki zabitego dziecka nie są sterylnie przechowywane. Bywa, że zostają gdzieś w gabinetach. Nikt się nimi nie przejmuje. Jak można to wszystko nazwać bezpiecznym zabiegiem?
— relacjonowała, dodając, iż widziała to na własne oczy.
To jest prawda o aborcji, której nie usłyszysz od zwolenników tej procedury. Bo to wcale nie jest zwykły zabieg
— podkreśliła proliferka.
Ludzie, którzy jak ja pracowali w placówkach aborcyjnych, wspominają często o czymś, co nazywam drzwiami obrotowymi: w dni, w które dokonywano aborcji, kobiety wchodziły i wychodziły od razu po aborcji. Traktowano je jak bydło. Przepraszam, to brzmi strasznie, ale nie znajduję innego słowa. Po prostu najpierw je wpuszczano do gabinetu, a później niemal przepędzano. Podawano im leki w jakichś oszołamiających ilościach. Otrzymywały też – na do widzenia – antybiotyki przeciwko infekcji, bo było jasne, że jakiejś infekcji na pewno dostaną. Powiesz mi teraz: „Abby, co ty opowiadasz? Przecież to niemożliwe, żeby tak działo się wszędzie. Może tak było tylko w twojej placówce?”. Jasne, to wydaje się niemożliwe, by nasza cywilizacja w tak okrutny sposób traktowała ludzi. I to w XXI wieku! Ale rozczaruję wszystkich, którzy nie dowierzają: wyciągnęłam z placówek aborcyjnych ponad 500 pracowników, pomogłam im znaleźć nową pracę i odbudować się duchowo oraz psychicznie. I wszyscy oni opowiadają mniej więcej to samo: to, co dzieje się w tych miejscach, przypomina koszmar
— nie kryła rozgoryczenia Abby Johnson.
aw/Niedziela
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/486499-abby-johnson-na-aborcji-korzystaja-tylko-aborcjonisci