„Wszytko na zbytkach i sprosnych utratach ginie i w chlewach zostaje. I tak się na nas uiszczą przyczyny zguby sodomskiej, o której Prorok mówi: Ezec. 16 [49]. „Ta była złość Sodomska: hardość, nasycenie chleba i dostatek, i próżnowanie, a iż ręki do nędznego i ubogiego nie ściągnęli”. O sprośna Sodomo, z utratami i próżnowanim, i zbytkiem twoim, i z okrucieństwem twoim na poddane i niedostateczne. Jako się rychło zapaść i ogniem zginąć możesz?” - pisał Piotr Skarga w ósmym kazaniu sejmowym zatytułowanym „O szóstej chorobie Rzeczypospolitej, która jest dla grzechów jawnych i niekarności ich”.
Jakże aktualne są dziś te słowa… Bo chociaż czasy mamy inne, to problemy podobne, z jakimi borykała się Rzeczpospolita pod koniec XVI wieku, a może nawet o wiele poważniejsze. W dawnych czasach było nie do pomyślenia, aby roznegliżowani mężczyźni paradowali po ulicach i domagali się uprzywilejowania homoseksualistów – coś takiego w ogóle nie mieściłoby się nawet w kategoriach wyobrażeń, stanowiąc obrazę nie tylko dla moralności. Co zatem powiedziałby Skarga, gdyby przyszło mu żyć w naszych czasach i w naszej rzeczywistości? Zapewne nie ograniczyłby się do powtórzenia tych słów napomnienia:
Druga zaś tablica o Rzeczypospolitej prawa ma, której pokój i dobre na tym należy, aby urzędy i starszy naszy ojcowie czcią i posłuszeństwem wszelakim uszanowani byli, a jeden drugiemu szkody w sąsiedztwie nie czynił, ale mu spólnej i szczerej miłości dochowywał. „Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie pożądaj” - wszytko to do pokoju Rzeczypospolitej służy.
Ale, czy tylko? W końcu w tamtych czasach rzeczą nie do pomyślenia było wynosić tajemnice alkowy na forum publiczne, a już tym bardziej, jeżeli dotyczyły one dwóch zafascynowanych sobą mężczyzn. Osobom natomiast o skłonnościach homoseksualnych nawet nie przychodziło wówczas do głowy, żeby się obnosić ze swoimi preferencjami z obawy przed społecznym potępieniem. Nie mówiąc już o tym, żeby prezentować na ulicach obscena, czy profanować świętości.
Obecnie starają się zdominować przestrzeń publiczną, zakrzykując ciszę dnia codziennego obrzydliwymi hasłami i co ciekawe – nie ma reakcji władz państwa, a i władze kościelne nie są zbyt skłonne, aby upomnieć polityków, aby powstrzymali to szaleństwo póki jeszcze czas.
Brakuje dzisiaj w Polsce silnego i jednoznacznego głosu całego duchowieństwa, natomiast daje się słyszeć pojedyncze pasterskie napomnienia tych, którzy niczym kilka wieków wcześniej Piotr Skarga, w upadku norm moralnych dopatrują się początków upadku kraju, którego obywatele w dużej większości pragną pozostać wierni Bogu.
O ile list pasterski metropolity krakowskiego abp Marka Jędraszewskiego, mimo że skierowany do diecezjan, wybrzmiał mocno w mediach, o tyle nie został podjęty przez żadnego z polityków. Przemilczany został również w środowiskach kościelnych, jakby Kraków stanowił ostatni bastion obrony wiernych przed ideologią gender. A przecież tak nie jest.
Obecnie przyszło nam żyć w czasach, w których pojawiło się kolejne wielkie zagrożenie dla naszej wolności – i to o charakterze totalitarnym. Jego źródłem jest – podobnie ja w totalitaryzmach dwudziestego wieku – radykalne odrzucenie Boga. W konsekwencji tego odrzucenia głosi się zupełnie nową wizję człowieka, która sprawia, że staje się on karykaturą samego siebie. W ramach ideologii gender usiłuje się bowiem zatrzeć naturalne różnice między kobietą a mężczyzną. Co więcej, poprzez agresywną propagandę ideologii LGBT w imię tak zwanej „tolerancji” i „postępu” wyśmiewa się i szydzi z największych dla nas świętości. Równocześnie przymusza się ludzi, w tym także osoby wierzące, do propagowania ideologii LGBT. Tym samym, łamiąc wolność sumienia, nakłania się ich do tego, aby odchodzili oni od zasad wyznawanej przez siebie chrześcijańskiej wiary
— przestrzegał abp Jędraszewski w liście pasterskim „’Totus Tuus’ Modlitewny maraton za Kościół i Ojczyznę”. A przecież te słowa powinny wybrzmiewać we wszystkich kościołach w Polsce, nie tylko w diecezji krakowskiej. Powinny je usłyszeć całe rzesze Polaków, którym homopropaganda stara się przeformatować myślenie, wpoić tolerancję dla grzechu i możliwie zohydzić kapłanów Kościoła katolickiego.
Jakże niewielu pamięta wciąż słowa Piotra Skargi:
Widzimy tedy jako religia i kapłaństwo fundamentem jest królestw u ludzi Boga prawego. Co i sam rozum przyrodzony pokazuje. Bo królestwa i Rzeczyp[ospolite] bez Boskiej pomocy fundować się i stać, i obrony mieć nie mogą. Przychodzą na nie takie przypadki i trudności, z których żadną mocą i radą wyniść nie mogą, aż za pomocą nawyższego króla i Boga, który wszytko może.
I jego radę:
Dlategoż i poganie, fundując swoje królestwa, pierwsze prawa o religiej i służbie Bożej stawili. Bo wiadoma rzecz jest, iż one na dwanaście tablicach prawa rzymskie na trzy części rozdzielone były. Pierwsza o religiej, druga o pospolitych, trzecia o pojedynkowych rzeczach. Bo nalepsze jest rządzenie i szczęśliwe ludu tego sprawowanie, który się bojaźnią Bożą zaprawił. A dla tego, który wszytko wie i widzi, i ukarać może, źle czynić nie chce, a urzędom jako ziemskim bogom, od Boga niebieskiego danym, powolność oddaje.
Bo przecież, jak mówi kaznodzieja „Pan Bóg prawa onej Rzeczypospo[litej] dawał i pisał, na dwu je tablicach sumował”.
Odzyskanie przez Polskę suwerenności na początku lat dziewięćdziesiątych minionego wieku nie oznacza jednak, że raz na zawsze skończyły się nasze zmagania o autentyczną wolność
— napisał w liście pasterskim abp Marek Jędraszewski, wzywając do modlitwy. Walka z ideologią gender jest bowiem właśnie walką o wolność. Wolność, którą chcą nam odebrać podstępem, w sposób niezauważalny, z pomocą szeroko rozumianej tolerancji dla intelektualnego, później zaś fizycznego zniewolenia, nie oglądając się na nasze prawa zapisane w konstytucji i przez nią nam gwarantowane.
Pamiętam 2012 rok i marsz w obronie Telewizji TRWAM – do Warszawy z całej Polski przyjechało ok. 100 tysięcy osób zatroskanych o wolność mediów, a zarazem obecność w nich katolickich treści. Czy można mieć nadzieję na podobną mobilizację w obronie tych konstytucyjnych zapisów, które są obecnie łamane poprzez udzielanie zezwoleń na homoparady, a konkretnie Art. 72 pkt 1 stwierdzający, że:
Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.
Czy z równą determinacją będziemy bronić dzieci przed demoralizacją? Czy też pozwolimy, aby wypełniły się słowa Piotra Skargi, który przewidywał dla kraju, który „w sprosnych utratach ginie” los Sodomy? Dzisiaj stoimy przed takim właśnie wyborem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/466349-co-na-marsze-lgbt-powiedzialby-piotr-skarga