Realistyczna rekonstrukcja miejsc z Jerozolimy sprzed 2000 lat, wyjątkowa muzyka, spektakularne animacje, a nawet zapachy – tego wszystkiego można zasmakować na multimedialnej wystawie „Śladami Jezusa”, która do czerwca będzie pokazywana w Warszawie. W podróży do źródeł chrześcijaństwa towarzyszy nam głos narratora Piotra Fronczewskiego, dopełniony przez poruszający śpiew syryjskiej artystki Myrny Kbbeh. To niezapomniane i poruszające przeżycie.
Autorem i realizatorem wystawy jest studio kreatywne Tengent, którego członkowie mają na swoim koncie takie produkcje jak film „Miasto ruin” dla Muzeum Powstania Warszawskiego, „Niezwyciężeni” dla IPN, czy projekt wystawy stałej Muzeum Historii Polski.
Wystawa została zaprojektowana tak, by przybliżyć strefę sacrum językiem kultury. Przemawia zarówno do umysłu, jak i serca
—-mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Noworyta ze studia Tengent, producent i pomysłodawca wystawy.
wPolityce.pl: Historia życia Jezusa, a szczególnie jego ostatnich dni jest bardzo mocno wpisana w naszą historię i kulturę. Znamy ją dobrze. Czy o Jezusie da się powiedzieć jeszcze coś nowego, co co przyciągnie i zaciekawi?
Krzysztof Noworyta: Zdecydowanie tak. Podjęliśmy tę próbę realizując wystawę multimedialną „Śladami Jezusa”. Określenie wystawa multimedialna nie oddaje pełni sensu i głębi tego wydarzenia, tego czym ono jest. Opowiadamy historię ostatnich dni życia Jezusa od strony Ewangelii, historii, tradycji i nauki - czyli namacalnych dowodów. Z drugiej strony tę wiedzę przekładamy na formę, która jest na styku filmu, teatru, wystawy i widowiska muzycznego. To wszystko w całości tworzy ważne przeżycie. Ludzie przenoszą się w czasie. Nagle wyrwani ze swojego życia trafiają do wieczernika w Jerozolimie z I wieku. Tu zaczyna się podróż odwiedzających wystawę. Sposób zwiedzania jest taki, że zwiedzający przechodząc z sali do sali, sami muszą zdecydować, czy są obserwatorami czy uczniami Jezusa. W powietrzu cały czas wisi pytanie „kim jesteśmy”. Z tym pytaniem w głowach przez całą wystawę zwiedzających prowadzi Piotr Fronczewski.
Czy historię Jezusa da się ciągle opowiadać na nowo w interesujący sposób?
Tak, jest ona na tyle ważna, tajemnicza, nadprzyrodzona i aktualna, że możemy ją cały czas opowiadać, odkrywając jej aktualność w naszym życiu. Przygotowanie tej wystawy było naszą potrzebą serca, oprócz tego, że mamy do tego kompetencje. Poza tym od około dekady obserwujemy, że w kulturze trend biblijny wraca. Po fali filmów biblijnych z lat 60-tych, działo się niewiele. Później Mel Gibson „Pasją” otworzył pewną furtkę i można nawet powiedzieć, że Biblia trafiła do popkultury. Gibson przywrócił nam smak tej opowieści, jej wagę i prawdę. Pokazał nam historię biblijną w języku oryginalnym, z tamtą tradycją, kulturą, zwyczajami i zapachami. Inni poszli za ciosem i pojawił się serial „Biblia” oraz filmy National Geographic. Mamy też Muzeum Biblii w Waszyngtonie i wiele innych cennych projektów.
Co pan i inni pracujący przy wystawie „Śladami Jezusa” zrobiliście żeby zwiedzający nie mieli wrażenia, że tylko oglądają wystawę, która opowiada jakąś odległą historię i kolejną zwykłą prezentacją.
Balansujemy między doświadczeniem sacrum, a formą rozrywki i pewnego „widowiska”. Nie ma do końca dobrego słowa żeby opisać to, co przygotowaliśmy dla zwiedzających wystawę. Takiego formatu jeszcze w Polsce nie było. Zdawaliśmy sobie sprawę, że łatwo było naszą ideę zmienić w show, dlatego bardzo staraliśmy się zrobić wszystko, by zwiedzanie wystawy było ważnym przeżyciem. Zwiedzający idą za głosem Piotra Fronczewskiego i przeżywają ostatnie dni życia Jezusa. Poza tym, wszystko co pokazujemy jest wizualizacją faktów. Mamy repliki obiektów z czasów Jezusa, pokazujemy miejsca po których chodził. Pokazujemy realizm tej historii, którą znamy z Biblii. Zabieramy zwiedzających do Jerozolimy sprzed dwóch tysięcy lat. Wprowadzamy też w naszej wystawie elementy specjalne takie jak: zapachy, dźwięki i muzykę. Piotrowi Fronczewskiemu zależało na tym, żeby była to intymna i kameralna opowieść, która trafia do serc, ale do końca okrywa ją także tajemnica. Zwiedzający zderzają się więc na wystawie z tajemnicą, bo historia Jezusa nas przekracza.
Współczesny człowiek jest przyzwyczajony do tego, że w kinie, teatrze, na wystawie dostaje dużo emocji i wrażeń. Jak jest w tym przypadku?
Pokazujemy źródła nasze wiary. Ta wystawa jest jak doświadczanie na żywo podróży do źródeł naszej wiary. Wciąga i uruchamia emocje i zanurza w tajemnicę, w końcu opowiada o Jezusie, prawdziwym Bogu i człowieku, który oddał za nas życie.
Czy to znaczy, że wystawa jest skierowana tylko do wierzących?
Nie, jest dla wszystkich. Pokazujemy przecież fakty historyczne. Wystawa jest dla osób wierzących, by pogłębili swoją wiarę, dla osób ochrzczonych, który zatrzymali się w swojej wierze na poziomie „Bozia, Kościółek i Jezusik”, by obudzić w nich uśpioną wiarę i dla osób niewierzących. Dla nich jest to ciekawa oferta kulturalna o charakterze religijnym. A jakie wnioski każdy wyciągnie z tej wystawy, to już sprawa bardzo osobista. W mocny sposób opowiadamy wszystkim o tym, jakie konsekwencje dla świata miały trzy ostatnie dni życia Jezusa.
Przygotowaliście też coś specjalnego, wykraczającego poza Ewangelie?
Pokazujemy też historię Bożego Grobu, to, jak to miejsce zmieniało się na przestrzeni 2000 lat. Nie jest to jednak opowieść o architekturze, ale o tym, jak ludzie zmieniali to miejsce, jaki mieli na nie wpływ. Pokazujemy też w formie widowiska świetlno- muzycznego rozwój chrześcijaństwa na świecie. Mamy też całą salę poświęconą polskim śladom w Ziemi Świętej. Kultura chrześcijańska jest jak 100 pudełek puzzli, a każde pudełko to inna historia. Na wystawie zbieramy te historie, pudełka w jedne wielkie 1000 częściowe puzzle – czyli spójny i ciekawy obraz. Stąd ta rozpiętość: od Wieczernika po ślady Polaków w Ziemi Świętej. Zapraszam na wystawę całe rodziny po wyjątkowe przeżycia.
Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/443232-wystawasladami-jezusa-przybliza-sacrum-jezykiem-kultury