Byłem bardzo zły na Krzysia (Wielickiego – przyp. JK), jak przed wyjazdem na ostatnią wyprawę powiedział, że Polacy jadą na K2, żeby po raz kolejny zaznaczyć polską obecność na tej górze. Mówiłem: Krzysiu, Polacy już zaznaczyli tam swoją obecność, byliśmy tam wiele razy. Na tej górze zrobiliśmy bardzo dużo, bo i nowe drogi, i pierwsze kobiece wejście Wandy Rutkiewicz. Teraz trzeba pojechać, żeby tę górę zdobyć. Naprawdę głęboko wierzę, że przyszła zima będzie należeć do Polaków
– mówił himalaista Leszek Cichy, gość 10. Podkarpackiego Kalejdoskopu Podróżniczego, który przez cały weekend odbywa się w G2A Arenie w Jasionce k. Rzeszowa (miejscu znanym m.in. z Kongresu 590).
Głównym tematem spotkania ze znakomitym himalaistą była polska zimowa wyprawa na K2 w sezonie 1987/88, kierowana przez Andrzeja Zawadę. Cichy był jej współuczestnikiem i w Jasionce zaprezentował arcyciekawy film z tej wyprawy. Ale większość pytań dotyczyła przyszłorocznej zimowej wyprawy na K2, która wyruszy pierwszego dnia kalendarzowej zimy, czyli 22 grudnia 2019 roku (Cichy uczestniczy w przygotowaniach do niej, związanych m.in. z pozyskaniem źródeł finansowania).
Himalaista przedstawił swój pomysł na wyprawę. Miałaby to być „strategia trójboju” polegająca na tym, że osoby ze składu podstawowego będą zakładać klasyczne obozy, podczas gdy ci, którzy – jak np. Adam Bielecki – nie akceptują takiego stylu działania, będą się aklimatyzować gdzie indziej, przylecą do bazy, gdy będą już założone 2-3 obozy i spróbują wejść szybko na szczyt. Jeśli to się im nie uda, należy kontynuować wyprawę zwykłym trybem.
Ostateczny skład wyprawy poznamy dopiero jesienią przyszłego roku. Cichy jest pewien, ze będzie to śmietanka polskiego himalaizmu.
Nie wiadomo też jeszcze, kto pokieruje wyprawą. - Krzysio Wielicki najpierw powiedział, że absolutnie nie chce jechać, teraz jest jak w tym dowcipie o góralskich poprawinach po weselu: mówi, że się waha – stwierdził Cichy, wywołując wesołość sali.
Wiele emocji wzbudza ewentualny udział w wyprawie Denisa Urubki. Cichy przyznał, że sprawa jest o tyle trudna, że Urubko w czasie ostatniej zimowej wyprawy na K2 pokazał, iż potrafi działać w sposób w pełni profesjonalny, ale niekiedy także bez porozumienia z kierownikiem wyprawy.
- Połowa potencjalnych uczestników wyprawy mówi, że nie pojadą, jeżeli pojedzie Denis Urubko. Druga połowa – że jeśli Urubko nie pojedzie, to oni także nie pojadą – przyznał Cichy.
Kwestia udziału Urubki pozostaje więc otwarta. Cichy uważa, że na niesnaskach podczas ostatniej wyprawy zaważyło to, że Urubko został dołączony do składu w ostatniej chwili i nie było czasu na określenie jasnych reguł działania, których powinien bezwzględnie przestrzegać. - On był jednak wychowany w Związku Radzieckim, jest wojskowym, więc gdyby kierownik mu kazał, to wydaje mi się, że by się temu podporządkował – uważa Cichy.
Sam nie wyklucza swojego udziału w wyprawie. Tym bardziej, że ma spore doświadczenie na K2 – uczestniczył w czterech wyprawach na ten szczyt, w tym w jednej zimowej. W sumie był na trzech wyprawach zimowych. Zachowuje dobrą kondycję fizyczną, bo cały czas się wspina – więc na pewno nie byłby obciążeniem dla zespołu. Uważa, że na wyprawie, oprócz kierownika, potrzebna by była – wzorem regat żeglarskich - funkcja taktyka, doradcy, czyli człowieka, który śledziłby prognozy pogody i na tej podstawie doradzał wybór optymalnej drogi. Być może byłaby to funkcja w sam raz dla tego zasłużonego himalaisty.
Wiele kontrowersji budzi kwestia: wchodzić z tlenem (a więc wbrew założeniom himalaizmu sportowego) czy bez tlenu. Cichy przyznał, że wejście bez tlenu miałoby oczywiście większą rangę, ale jednocześnie przypomniał, że wszystkie zimowe wejścia na Mount Everest odbyły się z tlenem, a dwie próby Alexa Txikona, jednego z najwybitniejszych współczesnych himalaistów, który chciał wejść bez tlenu, załamały się. Cichy uważa więc, że trzeba próbować wejść bez tlenu, ale jeżeli wspinaczy zastanie koniec zimy, a nie będą mieli dostatecznej aklimatyzacji, to powinni spróbować wejść z tlenem, co zwiększyłoby szybkość i szanse wejścia, a ograniczyłoby ryzyko.
Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że erę himalaizmu zimowego rozpoczęli Polacy: 17 lutego 1980 roku to właśnie Leszek Cichy, wraz z Krzysztofem Wielickim, dokonali pierwszego zimowego wejścia na ośmiotysięcznik, i to od razu najwyższy – Mount Everest. Obecnie do zdobycia zimą pozostał już tylko jeden szczyt – K2 w Karakorum. Ta sztuka nie udała się w sezonie zimowym 2017/18 polskiej narodowej wyprawie pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego. Cichy ma nadzieję, że uda się to Polakom w sezonie 2019/20 – a więc dokładnie 40 lat po wejściu na Everest.
Jednak pytanie, czy szczyt K2 pozostanie do tego czasu niezdobyty, pozostaje otwarte. Tej zimy bowiem planuje tego dokonać wyprawa złożona z bardzo mocnych i doświadczonych wspinaczy z Rosji, Kazachstanu i Kirgistanu (jej kierownikiem będzie zdobywca Korony Himalajów, Vasily Pivtsov). Próbę zdobycia K2 tej zimy zapowiedział również wspomniany już Alex Txikon
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/424754-leszek-cichy-o-przyszlorocznej-polskiej-wyprawie-na-k2