Gościem programu „Minęła Dwudziesta” (TVP Info) był pan Józef Walaszczyk, uhonorowany medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Józef Walaszczyk zaznaczył, jak ważne dla „Sprawiedliwych” było ustanowienie Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów.

Bardzo dobrze. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. To duże uhonorowanie nas, po tylu latach

– mówił.

Bohater z czasów okupacji stanowczo sprzeciwia się kłamliwym twierdzeniom o większym udziale Polaków w mordowaniu Żydów.

To wierutne kłamstwo, gdzie komuś zależało, by zrobić taką propagandę, by obniżyć zasługi Polaków. Sądzę, że to to polityka. Nic więcej

– stwierdził.

A ci, którzy to propagują, na pewno nie są dobrymi ludźmi. Trzeba było być w tej okupacji z Niemcami, by wiedzieć, jak to było

• mówił.

Opowiadając o straszliwych czasach okupacji, pan Józef Walaszczyk podkreślił, że nie wolno było mieć wtedy strachu.

Moim atutem było to, że nie miałem tego uczucia. Bo strach paraliżuje

– powiedział.

„Sprawiedliwy” wyraził ubolewanie, że dramat II wojny światowej „powraca w takiej brzydkiej formie”.

Bo jak można oskarżać społeczeństwo polskie, że uśmierciło 200 tys. Żydów? To jest skończony skandal!

– mówił.

Jednak zdaje mi się, że może jest w tym jakiś interes. Nie wiem [kto to robi – red.]. Może chcą się przypodobać i wywołać między Polską a Izraelem nieporozumienie i nienawiść? Bo Żydzi na ten temat są bardzo wrażliwi, trudno im się dziwić*

– powiedział.

Rozmówca Adriana Klarenbacha odniósł się także do sprawy „szmalcowników”.

Mówię panu, że ja z żadnym szmalcownikiem nie spotkałem się przez całą okupację

– opowiedział.

Zapytany, czy warto było ryzykować aż tyle, odparł:

Ja się wtedy nad tym nie zastanawiałem wtedy. Dzisiaj mam refleksję, gdy człowiek wspomina i pewne rzeczy sobie przypomina, to nieraz widzi pewne błędy.

I dodał:

Bo gdybym ja zginął, oni beze mnie nie daliby sobie rady.

ak