Wizyta Donalda Trumpa i jego pełne szacunku dla Polski i Polaków słowa to duży kłopot dla salony III RP. Przeglądając wpisy Hanny Lis okazuje się, że wczorajsze wydarzenia na Placu Krasińskich w Warszawie to po prostu jedna wielka katastrofa wizerunkowa dla Polski.
Nie ma to, jak narobić do własnego gniazda na oczach świata
—tak Hanna Lis opisuje wydarzenia na Placu Krasińskich w Warszawie.
Żona redaktora naczelnego „Newsweeka” nie może zrozumieć braku entuzjazmu dla opozycji i Lecha Wałęsy w czasie przemówienia Donalda Trumpa.
Mało przychylnie zostali powitani Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru. Na ich widok słychać było buczenia i gwizdy. „Bolek, Bolek…” skandowali zgromadzeni na widok Lecha Wałęsy. Buczenie słychać było tak
Hanna Lis sytuację podsumowała słowami.
Trump wita Lecha Wałęsę, a zwieziona autokarami tłuszcza wyje i gwiżdże. Nie ma to, jak narobić do własnego gniazda na oczach świata.
Żona redaktora naczelnego „Newsweeka” stwierdziła, że na Placu Krasińskich zobaczyła bardzo przykry obrazek.
Polska z perspektywy pl. Krasinskich. Przykry obrazek. Pocieszające, że w szerokim kadrze Polska to nie wynajęty przez partię autokar.
Skąd w Hannie Lis tyle pogardy dla rodaków?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/347686-skad-w-niej-tyle-pogardy-dla-rodakow-hanna-lis-o-zwiezionej-autokarami-tluszczy-na-placu-krasinskich