W Szczekocinach pojawił się prawdziwy polityczny problem. Po śmierci jednego z radnych nikt nie chce zająć jego miejsca. W częstochowskiej delegaturze krajowego biura wyborczego takiej sytuacji jeszcze nie było.
Mieszkańcy Szczekocin w rozmowie z reporterem TVP3 Katowice wykręcają się przed możliwością włączenia się do lokalnej polityki. Nikogo nawet nie kusi wynagrodzenie radnego – miesięczna dieta w wysokości 600 zł.
Co jest tego przyczyną? Szczekocinianie odpowiadają, że nie interesuje ich polityka.
To widocznie jest bardzo niemiłe stanowisko, że nikt nie chce
— stwierdza jeden z przechodniów.
Burmistrz miasta tłumaczy to z kolei żałobą po zmarłym radnym.
Radny był autorytetem, był człowiekiem, który rzeczywiście dużo zrobił dla swojego terenu, dla sołectwa Drużykowa
— mówi burmistrz Krzysztof Dobrzyniewicz.
Wiceprzewodniczący rady zwraca uwagę, że ktoś z okręgu zmarłego radnego powinien dokończyć rozpoczęte przez niego inicjatywy i sprawy.
Jak zauważa TVP3 Katowice, taka sytuacja staje się podejrzana. Zapytany o to były radny gminy, kreśli obraz trudnej jak w „House of Cards” rzeczywistości politycznej w Szczekocinach:
To jest mafia i zwykły człowiek, który dojdzie do czegoś, nic nie zrobi, bo go zakrzyczą. Choćby wystąpił z wnioskiem, nic nie ma.
Jeżeli podczas kolejnych wyborów, które powinny być rozpisane po pół roku po wygaśnięciu mandatu radnego, nie zgłosi się żaden kandydat, miejsce pozostanie wolne do końca kadencji.
ak/TVP3 Katowice/fb: @Szczekociny
-
SIEĆ PRZYJACIÓŁ! DOŁĄCZ DO NASZEJ SPOŁECZNOŚCI!
Zapraszamy do Sieci Przyjaciół portalu wPolityce.pl i największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce „wSieci”. Możesz w ten sposób wspierać media, dla których wyznacznikiem działań jest troska o Rzeczpospolitą w duchu prawdy, dobra i piękna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/327505-szczekocinskie-house-of-cards-po-smierci-radnego-nikt-nie-chce-zajac-jego-stanowiska