Rządy Fideszu na Węgrzech i PiS w Polsce stały się na Zachodzie coraz powszechniej używanym symbolem politycznej „inności”, która ucieleśniać najstraszniejsze ryzyko i niebezpieczeństwa odrzucenia politycznego ma status quo. Fakt, że wszystko to nie znajduje pokrycia w rzeczywistości, ma w tym przypadku dość nikłe znaczenie
— pisze na łamach „wSieci” Jan Rokita.
Publicysta odnosi się w swoim tekście między innymi do słów Billa Clintona, który postanowił wykorzystać przykłady Węgier i Polski do straszenia Amerykanów.
Fakt, że wszystko to nie znajduje pokrycia w rzeczywistości, ma nikłe znaczenie. Dlatego właśnie czołowy komentator telewizji CNN Fareed Zakaria może bez zmrużenia oka przekonywać swoich widzów, iż w Polsce zapanował „antysemityzm i cenzura typu sowieckiego”, a Bill Clinton pokazywać wyborcom swojej żony Warszawę i Budapeszt jako przykłady miejsc, w których zdecydowano się na odrzucenie demokracji. Celem mowy w Ewing jest przekonanie Amerykanów do tego, aby w listopadowych wyborach wystąpili w obronie dotychczasowego waszyngtońskiego establishmentu i gwarantowanego przezeń systemu władzy, czyli… oddali głos na żonę Clintona. Ale do tego celu potrzebna jest wizja globalnego potwora, którego Amerykanie mają się przestraszyć. Ów wyłaniający się z morza Lewiatan dopiero co postawił pierwsze swoje dwie łapy w Budapeszcie i Warszawie
— przekonuje Rokita.
I choć, jak zaznacza, tego typu argumentacja nie ma wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i rzeczywistością, to nie można jej bagatelizować.
W „Korzeniach totalitaryzmu” (nawiasem mówiąc, książce, która w dobie kryzysu imigracyjnego winna się stać lekturą w klasie maturalnej) Hannah Arendt błyskotliwie pokazuje mechanizm rodzenia się między dwiema wojnami światowymi Wielkiego Kłamstwa o tym, że to bezpaństwowcy (a zwłaszcza Żydzi) są winni światowego kryzysu ekonomicznego. W latach 70. XX w. byliśmy świadkami wielomilionowych manifestacji pokojowych Europejczyków do głębi wierzących w inne Wielkie Kłamstwo, iż tylko Związek Sowiecki może być dla świata ostatnią ostoją pokoju. Zdziwienie racjonalisty i odesłanie głosicieli tego rodzaju „prawd” na badania lekarskie oznacza w istocie polityczną kapitulację wobec potęgi politycznego przesądu. A tego polska polityka oczekuje chyba najmniej od człowieka, który de facto kieruje dzisiaj nawą państwową
— czytamy.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rządy Fideszu na Węgrzech i PiS w Polsce stały się na Zachodzie coraz powszechniej używanym symbolem politycznej „inności”, która ucieleśniać najstraszniejsze ryzyko i niebezpieczeństwa odrzucenia politycznego ma status quo. Fakt, że wszystko to nie znajduje pokrycia w rzeczywistości, ma w tym przypadku dość nikłe znaczenie
— pisze na łamach „wSieci” Jan Rokita.
Publicysta odnosi się w swoim tekście między innymi do słów Billa Clintona, który postanowił wykorzystać przykłady Węgier i Polski do straszenia Amerykanów.
Fakt, że wszystko to nie znajduje pokrycia w rzeczywistości, ma nikłe znaczenie. Dlatego właśnie czołowy komentator telewizji CNN Fareed Zakaria może bez zmrużenia oka przekonywać swoich widzów, iż w Polsce zapanował „antysemityzm i cenzura typu sowieckiego”, a Bill Clinton pokazywać wyborcom swojej żony Warszawę i Budapeszt jako przykłady miejsc, w których zdecydowano się na odrzucenie demokracji. Celem mowy w Ewing jest przekonanie Amerykanów do tego, aby w listopadowych wyborach wystąpili w obronie dotychczasowego waszyngtońskiego establishmentu i gwarantowanego przezeń systemu władzy, czyli… oddali głos na żonę Clintona. Ale do tego celu potrzebna jest wizja globalnego potwora, którego Amerykanie mają się przestraszyć. Ów wyłaniający się z morza Lewiatan dopiero co postawił pierwsze swoje dwie łapy w Budapeszcie i Warszawie
— przekonuje Rokita.
I choć, jak zaznacza, tego typu argumentacja nie ma wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i rzeczywistością, to nie można jej bagatelizować.
W „Korzeniach totalitaryzmu” (nawiasem mówiąc, książce, która w dobie kryzysu imigracyjnego winna się stać lekturą w klasie maturalnej) Hannah Arendt błyskotliwie pokazuje mechanizm rodzenia się między dwiema wojnami światowymi Wielkiego Kłamstwa o tym, że to bezpaństwowcy (a zwłaszcza Żydzi) są winni światowego kryzysu ekonomicznego. W latach 70. XX w. byliśmy świadkami wielomilionowych manifestacji pokojowych Europejczyków do głębi wierzących w inne Wielkie Kłamstwo, iż tylko Związek Sowiecki może być dla świata ostatnią ostoją pokoju. Zdziwienie racjonalisty i odesłanie głosicieli tego rodzaju „prawd” na badania lekarskie oznacza w istocie polityczną kapitulację wobec potęgi politycznego przesądu. A tego polska polityka oczekuje chyba najmniej od człowieka, który de facto kieruje dzisiaj nawą państwową
— czytamy.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/294331-jan-rokita-we-wsieci-wielkie-klamstwo-na-temat-polski-jak-radzic-sobie-z-nieprzychylnymi-opiniami-za-granica