"Bardzo bym chciała, żeby pomagał kiedyś innym, tak jak jemu ludzie pomogli"- mówi mama Adasia. Jego historią żyła cała Polska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Historią 2-letniego Adasia w 2014 roku żyła cała Polska. Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu wyprowadzili dziecko ze stanu głębokiej hipotermii. Chłopiec był leczony przez niemal 2,5 miesiąca. Dziś Adaś ma 4 lata i jest zdrowym i bardzo radosnym chłopcem.

W andrzejkową noc 2014 roku z niewiadomych powodów chłopiec w nocy wyszedł z domu. W samej piżamce znalazł go nad brzegiem rzeki, kilkaset metrów od zabudowań, policjant. Po przywiezieniu do szpitala okazało się, że Adaś był wychłodzony do 12,7 stopni C. Według specjalistów uratowanie osoby po takim wychłodzeniu organizmu graniczy z cudem.

Policjant, który znalazł wyziębionego Adasia: „Modliłem się cały czas!”

Stał się cud, po głębokiej hipotermii nie ma nawet śladu.

Kiedy wrócił do zdrowia, mówił, że wyszedł szukać robaka. Tylko tyle. Nie mam pojęcia, co ma na myśli

—opowiada o tragicznej nocy zaginięcia chłopca, jego mama w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.

Był czas, że każdego wieczora, kiedy kładłam się spać przypominałam sobie to wszystko kolejny raz. Nie chcę myśleć, co by było gdyby…

—dodaje pani Paulina.

Mama Adasia przyznaje, że po przejściach sprzed dwóch lat nie ma śladu. Adaś jest bardzo aktywnym i radosnym dzieckiem, wszędzie jest go pełno.

Trzeba mieć oczy dookoła głowy

—przyznaje.

Rodzina Adasia - jego rodzice i dziadkowie musieli uporać się z poczuciem winy. Obwiniali siebie za wypadek.

Jeśli kogokolwiek za tamto zdarzenie winię, to tylko siebie. Ludzie myśleli, że odstawiliśmy dziecko do babci, a sami poszliśmy na imprezę. Tak nie było, musiałam spędzić Andrzejki w pracy. Potem wróciłam do domu. Chciałam dobrze, wyszło źle

—mówi pani Paulina.

Rodzice chcą żeby Adaś znał swoją historię, mają cały zbiór tekstów prasowych o jego wypadku i leczeniu.

Może ta historia jakoś na niego wpłynie. Może zostanie lekarzem? Bardzo bym chciała, żeby pomagał kiedyś innym, tak jak jemu ludzie pomogli

—mówi mama chłopca.

Ale niczego mu nie będziemy narzucać. Każdy powinien robić to, co czuje

—dodaje tata Adasia.

Rodzina cieszy się każdą wspólną chwilą.

ZOBACZ TEŻ:

Stał się cud! Adaś wyszedł ze szpitala. „Marzyliśmy, żeby dziecko opuszczało szpital w takiej formie” - mówił prof. Skalski

Prof. Skalski o uratowaniu 2-letniego Adasia: „Dla wierzącego będzie to element cudu i nie ma w tym nic złego”

ann/gazetakrakowska.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych