Kluzik-Rostkowska zachwala rządowy, "darmowy" podręcznik, na który nie stać szkół. Sukces na miarę PO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.Facebok/Ministerstwo Edukacji Narodowej
fot.Facebok/Ministerstwo Edukacji Narodowej

Nie wszystkie dzieci we wrześniu, zgodnie z szumnymi zapowiedziami resortu edukacji, dostaną rządowy „darmowy” podręcznik. Niektórzy uczniowie będą musieli na niego poczekać nawet do końca października. Szkoły nie mają środków na zakup rządowych podręczników - informuje Radio Maryja.

W roku szkolnym 2015/2016 uczniowie czwartej klasy szkoły podstawowej i pierwszej klasy gimnazjum mieli uczyć się z podręczników dostarczonych przez szkołę. Niestety w niektórych województwach aż 30 proc. uczniów tzw. „darmowych” książek nie otrzyma. Reforma edukacji szumnie zapowiadana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zakładała, że do 2017 r. wszyscy uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów będą mieli książki ufundowane przez resort. Jednak z informacji do jakich dotarł „Dziennik Gazeta Prawna” wynika, że resort np. dla województwa wielkopolskiego na książki przeznaczył blisko 20 mln zł, jednak samorządy otrzymały tylko 14, 8 mln zł. Dyrektorzy szkół też maja problem z zamawianiem podręczników, bo wciąż nie jest znana dokładna liczba uczniów, którzy rozpoczną naukę we wrześniu.

To kolejny przykład na to, że rządowa reforma to wyłącznie propagandowy chwyt

—powiedział „Radiu Maryja” Mirosław Orzechowski, były wiceminister edukacji.

Jak zawsze zapowiedź daleko wyprzedziła możliwości organizacyjne i teraz mamy tego efekt. Myślę, że skończy się to – jak zawsze – jakimś chaosem. Znów będzie to wszystko postawione na jednej nodze. W sumie mnie to nie dziwi, ponieważ jest to kolejna wpadka w paśmie potknięć, które są. Myślę, że przyczyną jest to, że stawiane są stachanowskie zadania, żeby się pokazać. One są – jak to bywało u stachanowców – po prostu nieosiągalne. Szkoła nie jest miejscem eksperymentów i nigdy nie może być, a to jest właśnie kolejny nieudany eksperyment

—podkreślił Mirosław Orzechowski.

Jak podkreślają pedagodzy na rządowych podręcznikach stracą najzdolniejsi uczniowie. Pieniędzy z dotacji jest zbyt mało, by zakupić książki językowe dla uczniów na wyższym poziomie. Podobnie będzie w przypadku specjalistycznych zbiorów zadań.

Jak zapowiadała premier Ewa Kopacz, do 2017 r. we wszystkich klasach szkoły podstawowej i gimnazjum dzieci będą miały darmowe podręczniki. Rodzice mieli na tym zaoszczędzić ok. 200-300 zł na dziecko. Gimnazjum na komplet książek dla ucznia od Ministerstwa Edukacji Narodowej ma dostać 250 zł, a szkoła podstawowa 140 zł oraz 25 zł na ćwiczenia.

Czytaj też:

MEN obcina „wyprawkę szkolną”, bo pieniądze wracają do budżetu państwa. Zamiast ograniczać środki można zmienić przepisy. Ale po co ułatwiać życie tym niesfornym rodzicom?

Kolejny kabaretowy występ szefowej MEN. Twierdzi, że działa dla dobra dzieci. Od kiedy?

ann/radiomaryja.pl/gazetaprawna.pl


Tę książkę powinien przeczytać każdy rodzic! „Dzieciństwo w oblężeniu. Łatwy cel dla wielkiego biznesu”.

Książka dostępna wSklepiku.pl.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych