Polska szkoła zmusza uczniów do euroentuzjazmu? Za krytykę Unii jedynka! Ta kartkówka demaskuje system

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Unię Europejską trzeba chwalić. Zwłaszcza, gdy chce się od niej dostać granty albo chociaż pozytywną ocenę z kartkówki. Przekonała się o tym Julia z klasy V c, która ośmieliła się zanegować tezę postawioną przez nauczycielkę na kartkówce. Z Unią jest jak z przyjaźnią polsko-radziecką. Nie wolno wytykać jej wad!

Sprawa jest jasna. Każdy polski uczeń musi spełniać światowe wymogi i na pamięć recytować dobrodziejstwa, jakie spotkały Polskę w chwili przystąpienia do Unii Europejskiej. Przekonaliśmy się przy okazji hucznych obchodów 10-lecia Polski w UE, kiedy to dzieci przepytywane przez dziennikarzy z entuzjazmem mówiły o wybudowanych autostradach, stadionach i szybkiej kolei. Jedna z dziewczynek na antenie TVP Info powiedziała nawet, że „gdyby nie Unia, Polska byłaby czarną dziurą”. Przekaz miał się utrwalić za pomocą rządowego spotu „10 lat świetlnych”, na który Donald Tusk wydał 7 milionów złotych. Pamiętamy, że nawet minister Bieńkowską przeszły dreszcze…

Nauczycielka klasy V „c” postawiła więc uczniom zadanie, które miało sprawdzić poziom ich euroentuzjazmu:

Wymień trzy korzyści, jakie przyniosło Polsce i Polakom przystąpienie do Unii Europejskiej.

Pytanie w stylu „Jaki jest Twój największy bohater i dlaczego Lenin?” poruszyło samodzielność intelektualną jednej z uczennic, która nie dała się ponieść unijnej indoktrynacji.

Przystąpienie do Unii Europejskiej ani Polsce ani Polakom nie przyniosło żadnych korzyści a tylko straty

— napisała dwunastoletnia Julia, przedstawiając szereg argumentów na uzasadnienie swojego stanowiska.

Najpierw nam dają a potem dwa razy tyle zabierają i tylko oszukują naszych rolników. Przez Unię Europejską nasi rolnicy muszą wyrzucać produkty, bo Unia sprowadza inne i gorsze

— argumentowała.

Przez Unię mamy multikulti, bo otworzyli granice i islamiści nas zabijają, narzucając nam swoją wiarę

— napisała dalej uczennica klasy piątej. Widać na postępujący proces globalizacji patrzy swoim młodym wzrokiem i szybciej niż inni przewiduje, że to co dzieje się tuż za naszymi granicami, w niedalekiej przyszłości może zadziać się i u nas.

Unia niszczy Polskę, bo ją rozkrada i zabiera nam suwerenności i jeśli nie otworzymy oczu, to Polska zniknie

— wyjaśnia dalej Julia.

Unia ogłupia ludzi twierdząc, że ślimak to ryba i podobnymi bzdurami, a my się sprzedajemy, bo rządzą nami barany. Jeśli szybko Polacy nie otworzą oczu, to Unia zniszczy nasz Kraj

— zakończyła swoją kartkówkę Julka.

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Nie tego spodziewała się nauczycielka klasy V „c”. Widać, że pod zamaszystym znakiem zapytania postawionym na kartce Julii kryje się wielka porażka pedagogiczna. Nie tego przecież uczyła dzieci! Za niedocenienie zalet przynależności Polski do Unii Europejskiej należy się w polskiej szkole ocenia niedostateczna i to z wykrzyknikiem! Całą złożoną wypowiedź Julii nauczycielka podsumowała jednym zdaniem:

Praca nie na temat!

Szanowna Pani Magister! Ależ praca jest jak najbardziej na temat, mimo że sprzeczna z pani indoktrynerską tezą. Daleka jestem od podważania autorytetu nauczyciela w oczach ucznia, ale niezdolność do pochylenia się z szacunkiem i uwagą nad samodzielnym myśleniem uczennicy jest jednak pedagogiczną ignorancją.

Widać nauka samodzielnego myślenia jest coraz słabszą stroną polskiej szkoły. Wygląda na to, że nauczyciele przymuszeni przez system edukacyjny do rozliczania uczniów z umiejętności rozwiązywania testów pod z góry narzucony klucz, rezygnują z rozwijania w nich gotowości do podejmowania dyskusji i posługiwania się sprawną argumentacją.

Nauczycielka niepokornej intelektualnie Julki, wezwała rodziców do kontaktu i podpisania się pod kartkówką córki.

Proszę bardzo!

— odpisała nauczycielce matka z wyraźną rodzicielską dumą.

Rodzicom gratuluję córki. Zdolność do samodzielnego myślenia i odwaga w wyrażaniu przekonań są cnotą, która coraz rzadziej objawia się w tak młodym wieku. Bywa, że nie objawia się nigdy. Przypomina mi się scena z „W Pustyni i w Puszczy”, kiedy to Staś Tarkowski oparł się przyjęcia nauki Mahdiego.

Dzielny chłopak, nieodrodny potomek obrońców chrześcijaństwa, prawa krew zwycięzców spod Chocimia i Wiednia, stał z podniesioną głową, czekając wyroku

— tak Henryk Sienkiewicz opisywał niezłomną postawę Stasia.

Choć te dwie sytuacje różni jednak wiele, łączy je rzecz najważniejsza: trwanie przy prawdzie, która dzisiaj staje się jak widać zagrożona nawet w procesie edukacyjnym. Czyżbyśmy dzisiaj rzeczywiście doszli do momentu, w którym w poprawność polityczna i propaganda stanowią o uczniowskich ocenach? Mam nadzieję, że to pojedynczy przypadek, choć taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w żadnej polskiej szkole. I wreszcie pytanie prozaiczne. Czy Julia dostanie szóstkę, jeśli wyrecytuje listę korzyści z obecności Polski w Unii Europejskiej, zamieszczoną na rządowych stronach? A co w sytuacji, gdy będzie trwać przy swoich przekonaniach? Nie dostanie pozytywnej oceny na koniec semestru? A co, jeśli rodzice nie wpłyną na zmianę jej poglądów o UE? Może zostaną im ograniczone prawa rodzicielskie?


Polecamy wSklepiku.pl książkę naszej publicystki Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych