Polacy są dla tej ekipy zwykłym towarem. Lepszego lub gorszego sortu, ale towarem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
premier.gov.pl
premier.gov.pl

Afera odroczonej ewakuacji Polaków z Donbasu pokazuje bardzo wyraźnie, kim są Polacy dla rządzącej koalicji PO-PSL: zbędnym obciążeniem. Pokazuje też wyraźnie system medialny ciążący Polsce: media sprzężone z władzą poinformowały o tym dramacie, ale w duchu „dużych trudności jakie ma rząd”.

A przecież Polacy z Donbasu to nie jedyna grupa, która liczy na pomoc rządu Ewy Kopacz, a wcześniej Donalda Tuska. Pomocy od lat domagają się Polacy w Niemczech. Jednak oni, w odróżnieniu od tych z Donbasu, nie chcą pomocy materialnej. Oni chcą wzmożenia nacisków politycznych na Berlin, aby zaczął on respektować w końcu podpisane przez siebie umowy, w których zgodził się na takie traktowanie obywateli niemieckich czujących się Polakami, jak państwo polskie traktuje polskich obywateli czujących się Niemcami.

Gdy w Polsce był Tusk trzeba było zacisnąć zęby i czekać aż zniknie z Polski. Ten człowiek palcem w bucie nie ruszyłby bez zgody, czy aprobaty niemieckich władz, co poskutkowało chociażby załamaniem polskiego przemysłu stoczniowego, tak aby nie stanowił konkurencji dla niemieckiego. I należałoby się wreszcie kiedyś dowiedzieć się, czy Tusk robi tak, bo lubi, czy musi.

Jednak dziś Tuska w Warszawie już nie ma. Pozostał jednak jego duch. To skutkuje tym, że gdy w pierwszych dniach urzędowania Kopacz powiedziała, że „przyjrzy się sprawie należnych Polsce reparacji wojennych”, bardzo szybko temat ucięto. Kancelarię premiera odwiedził ambasador RFN, czy wystarczył telefon z Berlina? A może już jedynie „wewnętrzny imperatyw” tej koalicji wystarcza, aby podporządkować działania polityczne interesom obcego kraju?

Podobnie dzieje w sprawie praw mniejszości polskiej w Niemczech. W listopadzie podczas swojego exposé nowy minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna powiedział:

uważnie przyglądamy się także statusowi Polaków w Niemczech.

Niemal miesiąc później Wojciech Tyczyński, dyrektor departamentu MSZ zajmującym się Polonią powiedział, że:

Uważamy, że ta koncepcja (wsparcia dyplomatycznego i politycznego mniejszości polskiej w Niemczech – przyp. red.) i przyniosłaby więcej szkód Polakom jako całej grupie w Niemczech niż korzyści.

CZYTAJ TAKŻE: Hambura: „Wszystko wskazuje na to, że polska dyplomacja nie chce przeciwdziałać skutkom rozporządzenia Göringa”. NASZ WYWIAD

W Niemczech po takich słowach urzędników w Warszawie nawet korki od szampana nie strzelają – szkoda pieniędzy. Wystarczy przecież powiedzieć „ja-ja!” do dyr. Tyczyńskiego na najbliższym raucie i poklepać go po plecach.

Koalicja PO-PSL swoimi antypolskimi działaniami psuje wieloletnią, ciężką robotę dzielnych ludzi z polskich stowarzyszeń branżowych i organizacji polonijnych: Związku Polaków w Niemczech, Kongresu Polonii Niemieckiej, Polskiego Towarzystwa Medycznego w Niemczech, Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech i wielu innych.

Niemcy z przyczyn oczywistych nie chcą zgodzić się na zrównanie w prawach mniejszości polskiej w Niemczech z prawami mniejszości niemieckiej w Polsce. Nie chcą dotować polskich organizacji, tak jak MUSZĄ to robić polscy podatnicy względem np. Niemców opolskich. Nie chcą na to wszystko dać zgody, z bardzo prostej przyczyny: boją się, że pod bokiem wyrosłoby im prężne propolskie lobby. I dlatego pociągną za wszystkie sznurki w Warszawie, aby tutejsi urzędnicy mówili w tej sprawie to co niemieccy.

A jak to wygląda w przypadku Polaków w Donbasie? Otóż nasi rodacy stamtąd są za słabi, aby cokolwiek wymusić na rządzie Ewy Kopacz. Pewnie coś jest na rzeczy w tym, że po nieprzeprowadzeniu 29 grudnia obiecanej ewakuacji, pojawiły się informacje, że dla rządu RP tamtejsi ludzie „są za starzy”. Władza, której zaplecze propagandowe wymyśliło niegdyś „żartobliwy” slogan wyborczy – „zabierz babci dowód”, jest bardzo blisko władzy totalitarnej, której starzy ludzie są zbędni, gdyż nie płacą podatków na sute posiłki w restauracjach i kilometrówki.

Jednak to nieprawda, że na ewakuację czekają zaawansowani wiekowo Polacy. Tam są również dzieci, całe rodziny. Dla Polski to będzie jak zastrzyk energii. A starszym Polakom winni jesteśmy ludzką wdzięczność - za to, że przetrwali. Są żywym świadectwem polskiej historii - mamy obowiązek ją utrwalić.

CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Poruszająca relacja Polki ze wschodniej Ukrainy. „Nie da się opisać tego strachu.” Czy rząd zachowa się jak trzeba? NASZ WYWIAD

Do ich ewakuacji w końcu pewnie dojdzie. Odbędzie się być może nawet próba piarowskiego „ogrzania” się Kopacz na tle uśmiechniętych, szczęśliwych rodaków. No trudno, najważniejsze jest w końcu życie. Ale to też pokaże wszem i wobec, że Polacy są dla tej ekipy zwykłym towarem. Lepszego lub gorszego sortu, ale towarem.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych