Coraz większa panika wokół radioaktywnej chmury. Państwowa Agencja Atomistyki wyklucza niebezpieczeństwo

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Choć docierają kolejne wieści o zagrożeniu, które ma nadchodzić znad Ukrainy, Państwowa Agencja Atomistyki uspokaja, że doniesienia o skażeniu radioaktywnym po usterce w elektrowni jądrowej nie mają żadnej podstawy.

W Poznaniu rodzice ostrzegają się nawzajem przed konsekwencjami awarii w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej.

Do szpitala dzwoniło już parę osób z pytaniem, czy podajemy dzieciom jod. Panie w rejestracji uspokajają rodziców: nie mamy informacji o chmurze radioaktywnej, nie podajemy leków

— mówi portalowi gazeta.pl Tadeusz Owczarzak-Gran, rzecznik Szpitala im. Krysiewicza.

Z kolei prof. Stanisław Żerko pisze na swoim Twitterze:

Syn dzwoni ze szkoły, że dyrektor nie wypuszcza dzieci na dwór, bo nad Poznaniem rzekomo chmura radioaktywna, przywiana z Ukrainy.

Sprawa stała się na tyle poważna, że odniósł się do niej nawet Wojewoda Pomorski.

Sytuacja radiacyjna kraju jest na bieżąco całodobowo monitorowana przez Centrum do Spraw Zdarzeń Radiacyjnych. Na podstawie danych z systemu stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych nie stwierdzono żadnych odchyleń od wartości normalnych (nie odnotowano wzrostu poziom mocy dawki promieniowania gamma na terenie Polski)

— czytamy w komunikacie Biura Prasowego Wojewody Pomorskiego skierowanym do mediów.

Pogłoski o zagrożeniu dementuje jednak Państwowa Agencja Atomistyki.

Poziom promieniowania w Polsce nie odbiega od normy; plotki o rzekomym skażeniu radioaktywnym po usterce w elektrowni jądrowej na Ukrainie nie mają żadnej podstawy

— poinformowała PAA.

Poziom promieniowania w Polsce jest monitorowany na bieżąco przez sieć stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych i nie odbiega w żaden sposób od normalnej sytuacji - powiedziała rzeczniczka PAA Monika Kaczyńska.

Absolutnie nie ma żadnego zagrożenia

— podkreśliła, przypominając, że sama awaria w ukraińskiej elektrowni nie miała żadnego wpływu na bezpieczeństwo ludzi i środowiska. Aktualną sytuację radiacyjną Polski PAA publikuje na swojej stronie internetowej paa.gov.pl.

Agencja podkreśla, że z informacji jakie otrzymuje od ukraińskiego dozoru jądrowego wynika, iż przed tygodniem w zaporoskiej elektrowni jądrowej wystąpiły problemy w turbozespole bloku III, który musiał zostać wyłączony. To z kolei spowodowało konieczność wyłączenia całego bloku - a więc i reaktora. W środę Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) potwierdziła, że reaktor został wyłączony zgodnie z procedurą.

Incydentowi takiemu nie towarzyszy żadne uwolnienie do środowiska substancji promieniotwórczych i tak było w tym przypadku. Jak podała PAA, około południa w piątek kontaktowała się ze stroną ukraińską i ta poinformowała, że sytuacja nie uległa zmianie.

Awaria w elektrowni skomplikowała działanie ukraińskiego systemu elektroenergetycznego, powodując miejscowe niedobory mocy. Międzynarodowej Skali Zdarzeń Jądrowych i Radiologicznych INES ma jednak stopień 0, co oznacza „zdarzenie bez znaczenia dla bezpieczeństwa”.

gah/PAP/poznan.gazeta.pl/Twitter

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych