To był dramatyczny telefon. Dziadek miesięcznej dziewczynki drżącym głosem prosił o pomoc w ratowaniu życia wnuczki. Strażak zachował jednak zimną krew i stanął na wysokości zadania.
Mężczyzna mówił nerwowo i dość chaotycznie, ale można było zrozumieć, że dusi się dziecko
— mówił strażak Tomasz Bednarek w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”.
Reakcja strażaka była natychmiastowa i bezbłędna. Przez telefon dokładnie wytłumaczył, co robić w takiej stacji z maleńkim dzieckiem. Dziadek wykonał dokładnie instrukcje strażaka, uniósł nóżki dziecka do góry i energicznie klepnął malucha pomiędzy łopatkami.
Za chwilę usłyszałem, że dziecko zaczęło płakać, niebawem uspokoili się także dziadek i babcia dziecka
— dodaje Bednarek.
Cała rozmowa trwała niewiele ponad 2 minuty. Później przyjechało pogotowie, aby zbadać noworodka. Wieczorem dziadek dziewczynki zadzwonił na straż z podziękowaniami.
Tomasz Bednarek jest doświadczonym strażakiem. W kutnowskiej straży pożarnej pracuje 23 lata. Przyznaje, że przez telefon, wcześniej nikogo nie uratował, ale często brał udział w akcjach ratujących życie. Strażak nie czuję się bohaterem i skromnie przyznaje:
Od tego jesteśmy, żeby pomagać ludziom. Takich zachowań uczymy się na szkoleniach i jak widać są one bardzo przydatne. Bohaterem jest ktoś, kto ryzykuję swoje życie, aby uratować inne. Ja przekazałem tylko swoją wiedzę na temat kwalifikowanej pomocy.
Nie pozostaje nic innego, jak tylko złożyć ręce do oklasków.
ann/dzienniklodzki.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/201917-miesieczna-dziewczynka-zakrztusila-sie-i-grozilo-jej-uduszenie-strazak-uratowal-jej-zycie-przez-telefon