Poziom zakłamania polskiej rzeczywistości politycznej najwyraźniej widać w takich chwilach jak dziś. Donald Tusk, który natychmiast po przejęciu władzy zlikwidował komisję smoleńską, anulował jej ustalenia i przywrócił na oficjalne strony rządowe rosyjską wersję zdarzeń, dziś pisze że „pamięć o katastrofie smoleńskiej i jej Ofiarach nie powinna nas dłużej dzielić”. Człowiek, który odpowiada za oddanie śledztwa Rosjanom, za powielanie do dzisiaj ich haniebnych kłamstw, który nigdy nie przeprosił rodzin ofiar za piekło, jakie zgotowało im nieudolne – podległe rosyjskim oczekiwaniom – państwo, za bezczeszczenie ciał ofiar, za miliony kłamstw i trwającą do dziś nagonkę, której celem jest zniszczenie prawdy o zamachu. A Rosja 15 lat temu była taka sama jak dziś! Z Władimirem Putinem i tym samym wojennym bestialstwem. Donald Tusk nigdy za sankcjonowanie kłamstwa smoleńskiego nie przeprosił. Nie „pamięć o katastrofie i jej ofiarach” dzieli więc Polaków. Dzielą nas kłamstwo i pogarda. I będą dzielić coraz bardziej.
Tusk oddał wszystko Putinowi
15 lat temu elita przywódcza Rzeczypospolitej zginęła nagle w niewyjaśnionych okolicznościach w katastrofie lotniczej w Rosji. Śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Pierwszej Damy oraz najwyższych urzędników i dowódców wojskowych NATO były potężnym ciosem, który dotknął Polskę na wielu poziomach. Wymierzony został także w bezpieczeństwo państwa. W takich okolicznościach podstawowym zadaniem rządu było jak najszybsze wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Rzeczą oczywistą jest, że dopóki państwo samo, w wiarygodny sposób przyczyn nie wyjaśni, znajduje się w stanie niebezpieczeństwa. Donald Tusk oddał śledztwo Rosjanom. Zgodził się na wszystkie warunki, nie zadbał o zabezpieczenie wraku tupolewa, nie zadbał nawet o zabezpieczenie ciał ofiar, ani ich rzeczy – w tym telefonów i komputerów – które znalazły się w rękach Rosjan. Po 15 latach od katastrofy i po ponad 3 lat pełnoskalowej wojny na Ukrainie, nie mamy wątpliwości, jak bezwzględny w swym okrucieństwie jest Putin i jak daleko może posunąć się Rosja. Dla wielu ludzi, wyposażonych w liczne badania ekspertów, nie ulega wątpliwości, że nad Smoleńskiem doszło do zamachu. Ale tego w państwie Tuska mówić nie wolno. Zamiast tego wracają rosyjskie kłamstwa, smoleńscy zadymiarze pozostają bezkarni, a Donald Tusk zamieszcza pełen hipokryzji wpis:
Pamięć o katastrofie smoleńskiej i jej Ofiarach nie powinna nas dłużej dzielić. Odbudowanie wspólnoty i wzajemnego szacunku jest możliwe i konieczne, nawet jeśli wciąż bardzo trudne. Spróbujmy. Na taki hołd pamięci czekają. Niech spoczywają w pokoju.
Smoleńskie kłamstwa
Jak można czytać te słowa ze spokojem, mając w pamięci całą lawinę pogardy, nienawiści, manipulacji, kłamstw i hejtu? Żółwiki Donalda Tuska przybijane z Władimirem Putinem w kilka chwil po katastrofie smoleńskiej. Ewa Kopacz pozująca z rozbawionymi Rosjanami do zdjęć w prosektorium. Bronisław Komorowski, który tak spieszył się objęciem funkcji głowy państwa, że nie zdołał nawet zaczekać na oficjalne potwierdzenie śmierci. A potem kłamstwo za kłamstwem, deptanie pamięci, dławienie chęci poznania prawdy i bezduszne pilnowanie, by wersja polska śledztwa potwierdzała ustalenia strony rosyjskiej. Bo właśnie taka postawa wpisywała się w ówczesny interes polityczny rządu Donalda Tuska.
Zdjęcia Ewy Kopacz z moskiewskiego prosektorium, ujawnione w filmie Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia” porażają do dziś. W chwili, gdy cała Polska pogrążona była w żałobie, gdy rodzin ofiar nie dopuszczano do ciał ich bliskich i poddawano ich koszmarnym przesłuchaniom, Kopacz miała reprezentować ich interesy, dbać o prawidłowość sekcji, o poszanowanie ciał. Dziś widzimy jak świetnie czuła się w towarzystwie rosyjskich lekarzy, jak ściskała się z nimi i pozowała do zdjęć. Nic dziwnego, że uporczywie trzymała się później wersji o ich nienagannej pracy. Mówiła o zgodnej pracy „ramię w ramię” i o „przekopywaniu ziemi na metr w głąb”.
Jej zapewnienia były tak samo wiarygodne, jak dzisiejsze apele Tuska. W Smoleńsku nawet kilka lat po tragedii znajdowano przedmioty należące do ofiar, a nawet szczątki. Wiemy też, jak potraktowano ofiary. Ciała były bezczeszczone. Pakowano je do worków nieskładnie, przypadkowo. W ciele śp. Prezydenta Kaczorowskiego zaszyto niedopałki papierosów. W grobie Natalii Januszko znaleziono szczątki aż sześciu ofiar, w innej trumnie były trzy dłonie. Rosjanie musieli mieć świadomość tego, co dzieje się w trumnach. Stąd ten uporczywy zakaz ekshumacji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Makabra w moskiewskim prosektorium. Ewa Kopacz: „Pracowaliśmy ramię w ramię jak jedna wielka rodzina”. SZOKUJĄCE FOTOGRAFIE
Tradycja siłowych przejęć
Nie sposób zapomnieć, jak zachowywał się Bronisław Komorowski. Zwłaszcza, że zastosowane wówczas metody stały się dziś obowiązującym kanonem działań – siłowego przejmowania instytucji bez udokumentowanej podstawy prawnej. W kilka godzin po katastrofie ówczesny marszałek Sejmu wyrecytował zimno orędzie żałobne, pospiesznie wkraczając do pałacu prezydenckiego, bez czekania na pisemne potwierdzenie faktu śmierci śp. Lecha Kaczyńskiego. Ten pośpiech i gwałtowność towarzyszyły później wszystkim działaniom, zmierzającym do błyskawicznego zamknięcia tematu katastrofy smoleńskiej. Pierwszą decyzją Bronisława Komorowskiego, już jako prezydenta RP, było usunięcie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, by zakończyć modlitewne spotkania ludzi, wołających o przeprowadzenie rzetelnego śledztwa.
Ale Polacy nie pozwolili zagłuszyć wołania o prawdę. Spotykali się na modlitwie i marszach pamięci. Wspierali rosnący w siłę obóz patriotyczny. Nie ulegali przemysłowi pogardy i kłamstwa. Pojawiali się kolejni eksperci, pragnący włączyć się w wyjaśnianie przyczyn katastrofy. Powstawały niezależne media, stawiały pytania i ujawniały niewygodne dla władzy fakty. Zawiązała się wspólnota, pragnąca żyć w sprawiedliwej, silnej, suwerennej Polsce, do jakiej dążył śp. prezydent Lech Kaczyński. Jego misję podjął prezydent Andrzej Duda i realizuje ją od blisko dekady, broniąc polskich interesów. Ale co będzie dalej?
Po 15 latach znowu wracamy do punktu wyjścia. Co wyjątkowo symboliczne, koalicja 13 grudnia przejęła władzę także dzięki wulgarnej akcji propagandowej, inspirowanej i wzmacnianej przez rosyjską agenturę. Rząd Donalda Tuska zdołał zawrócić Polskę z drogi rozwoju i gdyby nie prezydent, proces podporządkowywania Polski siłom zewnętrznym byłby już w stadium zaawansowanym. Znów mamy próbę likwidacji niezależnych mediów. Wczorajsze orzeczenie WSA ws. odebrania koncesji telewizji wPolsce24 i telewizji Republika dowodzi, że to tylko pierwszy krok. Pójdą dalej, wbrew zasadom prawa i przyzwoitości. Istnieje realne niebezpieczeństwo nieuznania wyborów prezydenckich. Dlatego dziś szczególnie – w 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej – trzeba przemyśleć ostrzeżenia śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i odpowiedzialnie wypełnić misję tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Czy można oddać Polskę w ręce ludzi, którzy jej nie rozumieją i nie szanują? Którzy gardzą polską historią do tego stopnia, że nie są w stanie godnie uczcić tak wielkiej chluby jak 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego? Którzy osłabiają kluczowe sojusze, wzmacniające polską siłę i bezpieczeństwo, a podporządkowują politykę państwa interesom Berlina i Brukseli? Czas jasno wyrazić sprzeciw. Potrzebne jest zjednoczenie patriotycznej wspólnoty, której tak bardzo boi się Donald Tusk. Okazja do tego będzie już 12 kwietnia — marsz dumnych Polaków świętujących 1000-lecie Królestwa Polskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/726319-nie-pamiec-o-smolensku-nas-dzieli-a-klamstwo-o-katastrofie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.