Dotychczas niepublikowane fotografie Ewy Kopacz w moskiewskim prosektorium są nie tylko podsumowaniem formatu tej postaci. Mają też szerszy wymiar – symbolicznie oddają postawę polskiego rządu w kwietniowych dniach 2010 r. – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Gabinet Donalda Tuska postawił na budowanie niezrozumiałego sojuszu z administracją Putina i wybielanie Rosjan, zamiast pożądanej i naturalnej – zwłaszcza na tamtym etapie – nieufności. To było niezrozumienie własnych powinności nie tylko wobec tragicznie zmarłych wybitnych przedstawicieli naszego narodu, lecz również wobec państwa. To infantylizm rozumowania i brak jakichkolwiek kompetencji do dźwignięcia ciężaru obowiązków w sytuacji kryzysowej.
Dziennikarze opisują również opublikowane w filmie Ewy Stankiewicz zdjęcia:
Obok ujawnionych teraz dwóch zdjęć Ewy Kopacz nie można przejść obojętnie. Dopełniają obrazu tej tragedii […]. Co może powodować człowiekiem, który chce mieć pamiątkę z takiego miejsca? Pyza i Wikło wskazują na ówczesne niedopełnienie obowiązków przez Ewę Kopacz: Przykłady zignorowania jej powinności można mnożyć. Najbardziej jaskrawym było zachowanie minister zdrowia 13 kwietnia w Moskwie na naradzie w obecności m.in. premiera Władimira Putina, szefowej MAK Tatiany Anodiny, wicepremiera Siergieja Iwanowa, pierwszego zastępcy prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej Aleksandra Bastrykina. Rodziny smoleńskie pamiętają tamto zachowanie Kopacz. Mogła wówczas zażądać wszystkiego, zwłaszcza zareagować na ofertę pomocy z Zachodu. Nie zrobiła tego.
Pyza i Wikło cytują dr. Dymitra Książka z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” w 2017 r. powiedział:
„Ewa Kopacz była tam jako przedstawiciel polskiego rządu, a nie wolontariuszka. Oczywiście nie wiadomo, jakie dyspozycje dostała od premiera Tuska, ale nie wierzę w to, że pojechała tam tylko płakać razem z rodzinami, być oparciem i opoką. Nie tego oczekuje się od ministra”. Dopytywany, co powinna była robić, odpowiedział, że rozmawiać z Rosjanami jak równy z równym: „Nie wiem, może zabrakło doświadczenia w logistyce i koordynacji zespołu, który ma ogarnąć tak straszne zdarzenie mające wpływ ma dalsze losy kraju. Dało się odczuć, że Kopacz jest tam ważna, jeśli nie najważniejsza. Ale nie wiem, czy strona rosyjska traktowała minister zdrowia poważnie, czy to był dla nich wystarczającej rangi polityk […]”.
Trauma rodzin
Autorzy zastanawiają się:
Co by było, gdyby Kopacz rozumiała, jaką rolę miała do odegrania w Moskwie? Można tylko spekulować, jak bardzo wpłynęłoby to na całą postawę strony rosyjskiej w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy, jak przyspieszyłoby i ułatwiło śledztwo. […] oszczędziłoby to rodzinom potwornej traumy związanej z dochówkami, zamianą ofiar w trumnach i bezczeszczeniem ciał.
W podsumowaniu autorzy artykułu stwierdzają:
Ówczesna minister zdrowia pojechała do Moskwy nie po to, by wspierać rodziny ofiar tragedii smoleńskiej […]. Kopacz jako najwyższy rangą urzędnik reprezentujący państwo polskie miała zupełnie inne zadania. Nie wywiązała się z nich. Gdyby to zrobiła, nie tylko oszczędziłaby dodatkowej traumy rodzinom ofiar, lecz również zapobiegłaby potężnym matactwom w śledztwie. Wiedziała, że nie ma żadnej współpracy Rosjan z polskimi specjalistami, ale nie reagowała. Potem na forum Sejmu kłamała, by zmyć z siebie tę hańbę. Bo przyzwalając na makabrę w moskiewskim prosektorium, nie czyniła tego tylko w swoim imieniu. Jako członek rządu RP sprawiła, że wówczas de facto zgodziło się na to państwo polskie.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 26 kwietnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/548872-pyza-i-wiklo-w-sieci-moskiewska-hanba