Film Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia” to coś więcej niż tylko dwie, po raz pierwszy pokazane fotografie Ewy Kopacz z moskiewskiego prosektorium. A jednak to zdjęcia byłej minister zdrowia wywołały na nowo dyskusję o jej roli, którą wówczas miała wykonywać. Miała.
Należy to podkreślać za każdym razem. Wówczas, podczas identyfikacji i wkładania szczątków ofiar katastrofy smoleńskiej do trumien, Ewa Kopacz - minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska, była tam, w Moskwie najwyższym urzędnikiem państwa polskiego. Dlaczego to tak ważne? Bo tylko wówczas można zdać sobie sprawę, że nie chodzi tutaj tylko o mniej lub bardziej kompromitujące zdjęcia, ale o to czego Kopacz w Moskwie nie robiła.
Gdy mnie ktoś pyta, ostatnio bardzo często, po co do tego wracać. Czy nie lepiej dać jej już spokój? Odpowiadam: nie. Bo właśnie z tego powodu, po zaniedbaniach i zaniechaniach Ewy Kopacz, wyniknęły makabryczne problemy. Pamiętamy straszne odkrycia w trumnach ofiar po ekshumacjach, które zarządziła prokuratura, a które tak głośno oprotestowano. A to dzięki nim udało się uporządkować szczątki, do czego nie doprowadzono w Moskwie.
Kto jest temu winien? Nie mam wątpliwości, że właśnie Ewa Kopacz, która będąc tam i wiedząc, że nie ma żadnej współpracy Rosjan z polskimi specjalistami nie reagowała. Więcej, kłamała później bredząc o „pracy ramię w ramię jak rodzina”. To odpychające.
Widząc kogoś tak nieporadnego na tak eksponowanej funkcji - przypomnijmy, że mowa o NAJWYŻSZYM PRZEDSTAWICIELU PAŃSTWA POLSKIEGO - Rosjanie wiedzieli, że mogą robić, co im się podoba ze szczątkami ofiar. Wielokrotnie to opisywaliśmy w tygodniku „Sieci” i na portalu wPolityce.pl. To jest jej, Ewy Kopacz wina.
Nie było jej zadaniem podtrzymywać rodziny na duchu, od tego byli ksiądz i psychologowie. Ona miała zadania na najwyższym szczeblu. Nie wykonała ich, stąd te błędy i przekłamania, które bez wahania należy zakwalifikować jako mataczenie w śledztwie. Gdyby zrobiła swoją robotę, wywalczyła jak prawdziwy dowódca możliwość pracy swoim ludziom, a potem poszła do rodzin, sam wnioskowałbym o odznaczenie za poświęcenie.
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ MARKA PYZY: Zachowanie Kopacz w Moskwie było haniebne. Mamy kolejny tego dowód
Nie chodzi więc tutaj o fotografie. Najmniej oburza mnie ta z kawą i grymasem przypominającym uśmiech. Po tylu godzinach w takiej atmosferze, gorący napój nie jest żadną ekstrawagancją, a to jedno ujęcie może przekłamywać rzeczywistość. Ale niewypełnione zadania i fotki, do których Kopacz pozowała na tle trumien to jest coś, co będzie się za nią ciągnąć długo. I nie można pozwolić jej o tym zapomnieć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/548600-moskiewska-hanba-w-tej-sprawie-nie-chodzi-tylko-o-zdjecie