Jestem zadowolona, bo ten pomnik powinien powstać już dużo wcześniej. Bo to, że jest pomnik na Powązkach to bardzo dobrze, ale to jest pomnik na cmentarzu, bo tam są groby. Natomiast nie było pomnika, jako takiego, upamiętniającego katastrofę smoleńską z 2010 roku na terenie miasta Warszawy. Były spotkania z rodzinami z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim i pewne ustalenia. Później jednak jakoś te wszystkie prace zostały spowolnione i ta sprawa chyba bardzo ucichła
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Lucyna Gągor, żona gen. Franciszka Gągora, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: Jest Pani zadowolona, że w Warszawie nareszcie powstał pomnik, który upamiętnia ofiary katastrofy smoleńskiej, w tym Pani męża?
Lucyna Gągor: Tak, jestem zadowolona, bo ten pomnik powinien powstać już dużo wcześniej. Bo to, że jest pomnik na Powązkach to bardzo dobrze, ale to jest pomnik na cmentarzu, bo tam są groby. Natomiast nie było pomnika, jako takiego, upamiętniającego katastrofę smoleńską z 2010 roku na terenie miasta Warszawy. Były spotkania z rodzinami z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim i pewne ustalenia. Później jednak jakoś te wszystkie prace zostały spowolnione i ta sprawa chyba bardzo ucichła.
Dlaczego?
Nie wszystkim podobały się przedstawione projekty. Mnie za to bardzo podobał się pomnik światła przed Pałacem Prezydenckim. Każda osoba, która zginęła w katastrofie smoleńskiej miała swoje światło. Najwyższy jednak czas, że dziś, na 8. rocznicę katastrofy, monument upamiętniający naszych bliskich zostanie odsłonięty. Może wreszcie ucichną spory polityczne, które się wokół tego wszystkiego toczą. I zostanie tylko pamięć o tym, co się wydarzyło. Wiemy, że prace podkomisji pana Macierewicza nadal będą się toczyły. Ale miejmy nadzieję, że to jak najszybciej się zakończy i powstanie raport końcowy.
Co roku przeżywa Pani 10 kwietnia tak samo, czy może z upływem czasu te emocje, które towarzyszyły rodzinom słabną?
Co roku 10 kwietnia, również dzisiaj, jestem na Powązkach, bo tam jest grób mojego męża. Także pod pomnikiem są jego szczątki i prochy, dlatego zawsze w tym dniu to miejsce jest dla mnie najważniejsze. To cały czas jest trudne ze względu na fakt, że cały czas ta katastrofa jest w mediach. Doskonale to zresztą rozumiem, bo przypomina się tę tragedię. Powinno się o niej pamiętać, bo to było coś, co wstrząsnęło całym naszym krajem. Do dziś nie mogę pogodzić się z tym, że ona się wydarzyła. 10 kwietnia każdego roku jest dla mnie trudny, ale musimy żyć dalej. Na pewno jednak 8. rocznica jest dla nas trochę lżejsza i łagodniej do tego podchodzimy, niż na samym początku.
Czy związane jest to z tym, że większość rodzin – w tym także Pani- jest już po ekshumacji i ponownym pogrzebie swoich bliskich?
Tak. Po ekshumacji męża, która była w ubiegłym roku, jestem dziś spokojna. Mogę powiedzieć, że wiem, ile mam męża w trumnie i że jest to tylko i wyłącznie on, że nie ma już tam szczątków innych osób. W tym sensie ta sprawa jest dla mnie zamknięta.
CZYTAJ TAKŻE: Poszukiwanie prawdy o Smoleńsku. Zobacz PODSUMOWANIE ośmiu lat od katastrofy z 10/04
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/389580-nasz-wywiad-lucyna-gagor-o-pomniku-ofiar-1004-powinien-powstac-duzo-wczesniej-moze-wreszcie-ucichna-spory-polityczne