Miał Pan taką sytuację?
Kiedyś na oblocie komisyjnym zostałem wezwany do obiektywnej kontroli lotów, gdzie sprawdzano zapisy rejestratorów. Zapytali mnie dlaczego przekroczyłem prędkość z wypuszczonym podwoziem. Według rejestratorów leciałem z prędkością 400 km na godzinę, kiedy powinienem lecieć 300 i wykonywałem przez 20 czy 30 sekund lot z przechyleniem 45 stopni, kiedy dopuszczalne jest 30 stopni. Tymczasem leciałem normalnie z komisja na pokładzie i zawsze taki lot wykonywało się zgodnie z procedurami. Te czujniki po prostu czasami zawodzą.
na Tu-154M mogło być podobnie?
Tutaj należałoby porównać wszystkie rejestratory, włącznie z tym, który był typowo mechanicznym, a którego nigdy nie odnaleziono. Druga kwestia. Pan dr lasek twierdzi, że rejestratory nie zarejestrowały wzrostu ciśnienia w kabinie. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że na jednym z nich zostało wycięte 3 ostatnie sekundy, a na drugim 5 ostatnich sekund, a doszłoby do gwałtownego wzrostu ciśnienia w przestrzeni pasażerskiej, to nie może to być zarejestrowane. Bo nie doszliśmy do momentu kiedy te rejestratory powinny zanotować ten wzrost ciśnienia. To wielki grzech zaniedbania, jeżeli chce się wszystkie winsoki i konkluzje wyciągnąć z zapisów rejestratorów, co do których nie mamy pewności, że zapisywały poprawnie.
Wierzy Pan w to, że dojdzie do debaty Laska z członkami podkomisji smoleńskiej?
Szczerze mówiąc nie. Wielokrotnie były wysuwane już takie zapytania, by naukowcy się spotkali i wymienili poglądami. Nigdy ze strony rządowej, mówię o komisji Millera, nie było chęci wzięcia udziału w takiej debacie. Pan dr Lasek nigdy nie odpowiada na pytania niewygodne i nawet jeżeli pewne rzeczy już dawno zostały obalone, to je podtrzymuje. Sztandarowy przykład to rzekoma obecność pana generała Błasika w kokpicie. Ta narracja została totalnie zmiażdżona, ale pan dr Lasek i tak wychodził i mówił, że kontekst sytuacyjny na to wskazuje. I to pomimo braku dowodów i tego, że zostali przyłapani na kłamstwie przypisując słowa generałowi, które wypowiedział drugi pilot.
CZYTAJ TAKŻE: Jerzy Miller: Komisja Berczyńskiego dobudowuje pseudofakty do tez
Pana zdaniem Lasek dalej brnąłby w te kłamstwa?
Pan Lasek nic nowego nie powie, więc nie wierzę, by w takiej debacie chciał uczestniczyć. On jest odporny na wszelkie argumenty, nie przyjmuje ich. Podpisał pod raportem Millera, w którym jest wiele kłamstw, naciągnięć, manipulacji i nadinterpretacji i będzie to cały czas powtarzał. Co do pana Artymowicza. Pamiętam jego prezentację, którą zrobił na temat ściętej brzozy. Okazało się, że 4 metrowa brzoza idealnie mu pasuje do tego wszystko, choć w rzeczywistości miała 6,6 m. Ponadto ułożenie samolotu w powietrzu z takim pochyleniem, jak twierdzi komisja Millera, na takiej wysokości powoduje, że strumień powietrza z dysz silników (z każdego po 10,5 tony) dmucha w kierunku ziemi. Mamy 31,5 tony ciągu, samolot przelatuje bardzo nisko nad działką Bodina i tam zupełnie nic się nie dzieje. To jest kolejny przykład manipulacji. Oni w żywe oczy kłamią, bo ten ciąg zmasakrowałby tych ludzi na ziemi.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Miał Pan taką sytuację?
Kiedyś na oblocie komisyjnym zostałem wezwany do obiektywnej kontroli lotów, gdzie sprawdzano zapisy rejestratorów. Zapytali mnie dlaczego przekroczyłem prędkość z wypuszczonym podwoziem. Według rejestratorów leciałem z prędkością 400 km na godzinę, kiedy powinienem lecieć 300 i wykonywałem przez 20 czy 30 sekund lot z przechyleniem 45 stopni, kiedy dopuszczalne jest 30 stopni. Tymczasem leciałem normalnie z komisja na pokładzie i zawsze taki lot wykonywało się zgodnie z procedurami. Te czujniki po prostu czasami zawodzą.
na Tu-154M mogło być podobnie?
Tutaj należałoby porównać wszystkie rejestratory, włącznie z tym, który był typowo mechanicznym, a którego nigdy nie odnaleziono. Druga kwestia. Pan dr lasek twierdzi, że rejestratory nie zarejestrowały wzrostu ciśnienia w kabinie. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że na jednym z nich zostało wycięte 3 ostatnie sekundy, a na drugim 5 ostatnich sekund, a doszłoby do gwałtownego wzrostu ciśnienia w przestrzeni pasażerskiej, to nie może to być zarejestrowane. Bo nie doszliśmy do momentu kiedy te rejestratory powinny zanotować ten wzrost ciśnienia. To wielki grzech zaniedbania, jeżeli chce się wszystkie winsoki i konkluzje wyciągnąć z zapisów rejestratorów, co do których nie mamy pewności, że zapisywały poprawnie.
Wierzy Pan w to, że dojdzie do debaty Laska z członkami podkomisji smoleńskiej?
Szczerze mówiąc nie. Wielokrotnie były wysuwane już takie zapytania, by naukowcy się spotkali i wymienili poglądami. Nigdy ze strony rządowej, mówię o komisji Millera, nie było chęci wzięcia udziału w takiej debacie. Pan dr Lasek nigdy nie odpowiada na pytania niewygodne i nawet jeżeli pewne rzeczy już dawno zostały obalone, to je podtrzymuje. Sztandarowy przykład to rzekoma obecność pana generała Błasika w kokpicie. Ta narracja została totalnie zmiażdżona, ale pan dr Lasek i tak wychodził i mówił, że kontekst sytuacyjny na to wskazuje. I to pomimo braku dowodów i tego, że zostali przyłapani na kłamstwie przypisując słowa generałowi, które wypowiedział drugi pilot.
CZYTAJ TAKŻE: Jerzy Miller: Komisja Berczyńskiego dobudowuje pseudofakty do tez
Pana zdaniem Lasek dalej brnąłby w te kłamstwa?
Pan Lasek nic nowego nie powie, więc nie wierzę, by w takiej debacie chciał uczestniczyć. On jest odporny na wszelkie argumenty, nie przyjmuje ich. Podpisał pod raportem Millera, w którym jest wiele kłamstw, naciągnięć, manipulacji i nadinterpretacji i będzie to cały czas powtarzał. Co do pana Artymowicza. Pamiętam jego prezentację, którą zrobił na temat ściętej brzozy. Okazało się, że 4 metrowa brzoza idealnie mu pasuje do tego wszystko, choć w rzeczywistości miała 6,6 m. Ponadto ułożenie samolotu w powietrzu z takim pochyleniem, jak twierdzi komisja Millera, na takiej wysokości powoduje, że strumień powietrza z dysz silników (z każdego po 10,5 tony) dmucha w kierunku ziemi. Mamy 31,5 tony ciągu, samolot przelatuje bardzo nisko nad działką Bodina i tam zupełnie nic się nie dzieje. To jest kolejny przykład manipulacji. Oni w żywe oczy kłamią, bo ten ciąg zmasakrowałby tych ludzi na ziemi.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335371-nasz-wywiad-artur-wosztyl-o-wywodach-prof-artymowicza-popelnil-najwieksza-bzdure-jaka-tylko-da-sie-popelnic?strona=2