Dr Lasek zaznaczył z kolei, że tezie o wybuchu przeczą wnioski płynące raportu sporządzonego przez polskich pirotechników z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji.
Wąski obszar miejsca upadku, rozłożenie rozbitych szczątków samolotu Tu-154M i ciał ofiar katastrofy oraz ich wygląd nie noszą cech charakterystycznych dla wybuchu przestrzennego, tzn. działania mieszanin paliwowo-powietrznych lub pyłowo-powietrznych mogącego mieć miejsce w kadłubie samolotu
— powiedział b. szef PKBWL, cytując fragment raportu.
Specjalista odniósł się również do części prezentacji rządowej podkomisji dotyczącej zachowań kontrolerów lotu z lotniska w Smoleńsku. Jak mówił, zgodnie z jej twierdzeniami, a także zapisami rozmów z wieży kontroli lotów - załoga Siewiernego starała się zniechęcić polskich pilotów do lądowania.
To nie są działania które z punktu widzenia logiki, czy następstwa pewnych działań mających na celu osiągniecie czegoś, miałyby doprowadzać do katastrofy
— stwierdził.
Lasek podkreślał również, że nie ma żadnych dowodów na ewentualną awarię Tu-154M, która miałaby zaistnieć przed zderzeniem z brzozą.
Rejestratory parametrów lotu nie zapisały żadnej awarii tego samolotu, załoga również nie podawała żadnych komend, czy informacji, które mogłyby wskazywać, że zauważyła jakąkolwiek usterkę. Jedyną reakcja załogi jest reakcja na odgłosy zderzeń z pierwszymi przeszkodami, które - jak przypominam - były już kilkadziesiąt metrów przed tą feralną brzozą
— powiedział b. szef PKBWL.
Artymowicz przypomniał natomiast, że w ściętym pniu brzozy znalezione zostały fragmenty duraluminium, z którego wykonany został Tupolew. Według niego, nie jest możliwe, aby znalazły się tam w inny sposób, niż w wyniku zderzenia.
Specjaliści poruszyli też kwestię „beczki”, obrotu, który Tupolew wykonał po utracie części lewego skrzydła, zanim uderzył w ziemię. Artymowicz powiedział m.in., że z jego obliczeń aerodynamicznych wynika, że po zderzeniu z brzozą samolot utracił sterowność. Dr Lasek dodał, że dowody na obrót maszyny są bezsporne - to m.in. zapis z rejestratora parametrów lotu Tu-154M oraz rodzaj zniszczeń jakich Tupolew dokonał w roślinności w lesie pod Smoleńskiem.
Lasek i Artymowicz zarzucali podkomisji, że nie przedstawiła żadnych nowych dowodów w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, a jej szefowi - że nie zna „fizyki na poziomie podstawowym” oraz że nie ma też wiedzy w zakresie aerodynamiki. Szef zespołu parlamentarnego, poseł PO Marcin Kierwiński nazwał prezentację rządowej podkomisji „sumą wszystkich kłamstw”.
Wszystkie kłamstwa, które na etapie tych siedmiu lat się pojawiły, jakoś starano się zmieścić w jedną teorię, w 40 minutowy film. Można powiedzieć, że ten film był takim kompromisem różnego rodzaju nieprawdziwych teorii podzespołu pana Macierewicza, wcześniej zespołu parlamentarnego pana Macierewicza
— powiedział Kierwiński.
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską zbadała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
pc/PAP
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dr Lasek zaznaczył z kolei, że tezie o wybuchu przeczą wnioski płynące raportu sporządzonego przez polskich pirotechników z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji.
Wąski obszar miejsca upadku, rozłożenie rozbitych szczątków samolotu Tu-154M i ciał ofiar katastrofy oraz ich wygląd nie noszą cech charakterystycznych dla wybuchu przestrzennego, tzn. działania mieszanin paliwowo-powietrznych lub pyłowo-powietrznych mogącego mieć miejsce w kadłubie samolotu
— powiedział b. szef PKBWL, cytując fragment raportu.
Specjalista odniósł się również do części prezentacji rządowej podkomisji dotyczącej zachowań kontrolerów lotu z lotniska w Smoleńsku. Jak mówił, zgodnie z jej twierdzeniami, a także zapisami rozmów z wieży kontroli lotów - załoga Siewiernego starała się zniechęcić polskich pilotów do lądowania.
To nie są działania które z punktu widzenia logiki, czy następstwa pewnych działań mających na celu osiągniecie czegoś, miałyby doprowadzać do katastrofy
— stwierdził.
Lasek podkreślał również, że nie ma żadnych dowodów na ewentualną awarię Tu-154M, która miałaby zaistnieć przed zderzeniem z brzozą.
Rejestratory parametrów lotu nie zapisały żadnej awarii tego samolotu, załoga również nie podawała żadnych komend, czy informacji, które mogłyby wskazywać, że zauważyła jakąkolwiek usterkę. Jedyną reakcja załogi jest reakcja na odgłosy zderzeń z pierwszymi przeszkodami, które - jak przypominam - były już kilkadziesiąt metrów przed tą feralną brzozą
— powiedział b. szef PKBWL.
Artymowicz przypomniał natomiast, że w ściętym pniu brzozy znalezione zostały fragmenty duraluminium, z którego wykonany został Tupolew. Według niego, nie jest możliwe, aby znalazły się tam w inny sposób, niż w wyniku zderzenia.
Specjaliści poruszyli też kwestię „beczki”, obrotu, który Tupolew wykonał po utracie części lewego skrzydła, zanim uderzył w ziemię. Artymowicz powiedział m.in., że z jego obliczeń aerodynamicznych wynika, że po zderzeniu z brzozą samolot utracił sterowność. Dr Lasek dodał, że dowody na obrót maszyny są bezsporne - to m.in. zapis z rejestratora parametrów lotu Tu-154M oraz rodzaj zniszczeń jakich Tupolew dokonał w roślinności w lesie pod Smoleńskiem.
Lasek i Artymowicz zarzucali podkomisji, że nie przedstawiła żadnych nowych dowodów w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, a jej szefowi - że nie zna „fizyki na poziomie podstawowym” oraz że nie ma też wiedzy w zakresie aerodynamiki. Szef zespołu parlamentarnego, poseł PO Marcin Kierwiński nazwał prezentację rządowej podkomisji „sumą wszystkich kłamstw”.
Wszystkie kłamstwa, które na etapie tych siedmiu lat się pojawiły, jakoś starano się zmieścić w jedną teorię, w 40 minutowy film. Można powiedzieć, że ten film był takim kompromisem różnego rodzaju nieprawdziwych teorii podzespołu pana Macierewicza, wcześniej zespołu parlamentarnego pana Macierewicza
— powiedział Kierwiński.
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską zbadała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
pc/PAP
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335255-lasek-z-artymowiczem-probuja-osmieszyc-ustalenia-podkomisji-smolenskiej-rejestratory-parametrow-lotu-nie-zapisaly-zadnej-awarii-tego-samolotu?strona=2