Dwa nowe samoloty dla VIP-ów już za kilka miesięcy trafią do Polski. To przełamuje wieloletnią niemoc państwa, którą mieliśmy za rządów PO-PSL?
Gdy przyszedłem w 1997 roku do spec pułku, wtedy starsi koledzy już mówili, że od kilkunastu lat słyszą o wymianie sprzętu. Wtedy Jaki-40 były sprzętem trochę przestarzałym - za wolno się wznosiły, za wolno latały i były trochę niemile widziane w zatłoczonej przestrzeni powietrznej. Stąd trzeba było trzymać większą separację. Był taki moment w 2003 roku, gdy po katastrofie rządowego śmigłowca Mi-8 z premierem Millerem poważnie zaczęto zastanawiać się nad wymianą floty, ale oczywiście z powodu braków finansowych nie doszło do tego. Następnie przed 2010 rokiem były dosyć poważne przymiarki, żeby kupić Embraery. Te dwa Embraery, które są w tym momencie dzierżawione od LOT-u miały zostać dla nas kupione. Było sześć załóg, ja byłem w pierwszej turze szkolony na kapitana w Szwajcarii. Byliśmy w pełni przygotowani do wykonywania lotów na tym samolocie przez certyfikowany ośrodek szkolenia lotniczego w Szwajcarii. Mimo, że na szkolenie każdego z pilotów wydano około 100 tys. zł umowy o zakupie maszyn nie podpisano. A to był już wtedy ostatni dzwonek, żeby to zrobić, gdyż Jaki-40 były już wtedy totalnie przestarzałe, a ich remonty w ogóle się nie opłacały. Niestety kupienie nowych Gulfstreamów odbywa się co najmniej 7 lat za późno.
Ale dobrze, że w ogóle w końcu się pojawiają. PO przez 8 lat nic w tym kierunku nie zrobiła, a rząd PiS to powoli zmienia.
To prawda. Kupienie tych samolotów przełamuje wreszcie tę polityczną niemoc. Próby wprowadzenia Embraerów w 2009 roku były takim krytycznym momentem, kiedy powinno się było wymienić flotę. Niestety nie zrobiono tego i doszło do tragedii, a w jej efekcie rozwiązano spec pułk i przez lata dzierżawiono samoloty za grube dziesiątki milionów rocznie. Uważam, że wielkim błędem było rozwiązanie spec pułku, bo piloci przeszli weryfikację. Tamte samoloty, które zostały odesłane wtedy na „kołki” mogły jeszcze latać przez jakiś czas, przynajmniej na krótkich trasach i przewozić najważniejsze osoby w państwie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
_
„Smoleńsk 2010. Spisek, który zmienił świat” - Roth Jurgen. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dwa nowe samoloty dla VIP-ów już za kilka miesięcy trafią do Polski. To przełamuje wieloletnią niemoc państwa, którą mieliśmy za rządów PO-PSL?
Gdy przyszedłem w 1997 roku do spec pułku, wtedy starsi koledzy już mówili, że od kilkunastu lat słyszą o wymianie sprzętu. Wtedy Jaki-40 były sprzętem trochę przestarzałym - za wolno się wznosiły, za wolno latały i były trochę niemile widziane w zatłoczonej przestrzeni powietrznej. Stąd trzeba było trzymać większą separację. Był taki moment w 2003 roku, gdy po katastrofie rządowego śmigłowca Mi-8 z premierem Millerem poważnie zaczęto zastanawiać się nad wymianą floty, ale oczywiście z powodu braków finansowych nie doszło do tego. Następnie przed 2010 rokiem były dosyć poważne przymiarki, żeby kupić Embraery. Te dwa Embraery, które są w tym momencie dzierżawione od LOT-u miały zostać dla nas kupione. Było sześć załóg, ja byłem w pierwszej turze szkolony na kapitana w Szwajcarii. Byliśmy w pełni przygotowani do wykonywania lotów na tym samolocie przez certyfikowany ośrodek szkolenia lotniczego w Szwajcarii. Mimo, że na szkolenie każdego z pilotów wydano około 100 tys. zł umowy o zakupie maszyn nie podpisano. A to był już wtedy ostatni dzwonek, żeby to zrobić, gdyż Jaki-40 były już wtedy totalnie przestarzałe, a ich remonty w ogóle się nie opłacały. Niestety kupienie nowych Gulfstreamów odbywa się co najmniej 7 lat za późno.
Ale dobrze, że w ogóle w końcu się pojawiają. PO przez 8 lat nic w tym kierunku nie zrobiła, a rząd PiS to powoli zmienia.
To prawda. Kupienie tych samolotów przełamuje wreszcie tę polityczną niemoc. Próby wprowadzenia Embraerów w 2009 roku były takim krytycznym momentem, kiedy powinno się było wymienić flotę. Niestety nie zrobiono tego i doszło do tragedii, a w jej efekcie rozwiązano spec pułk i przez lata dzierżawiono samoloty za grube dziesiątki milionów rocznie. Uważam, że wielkim błędem było rozwiązanie spec pułku, bo piloci przeszli weryfikację. Tamte samoloty, które zostały odesłane wtedy na „kołki” mogły jeszcze latać przez jakiś czas, przynajmniej na krótkich trasach i przewozić najważniejsze osoby w państwie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
_
„Smoleńsk 2010. Spisek, który zmienił świat” - Roth Jurgen. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/329986-nasz-wywiad-wosztyl-o-przetargu-na-remont-tu-154m-ni-stad-ni-zowad-powstala-jakas-firma-krzak-ktora-przejela-lukratywny-kontrakt?strona=2