Najpierw ustalmy rzecz podstawową – nie są jeszcze znane przyczyny smoleńskiej katastrofy. Nie są znane, bo trwają jeszcze dwa śledztwa, rosyjskie i polskie.
Zwłaszcza rosyjskie śledztwo trwa intensywnie, do tego stopnia, że ze względu na dobro śledztwa i i usilne dążenie rosyjskich śledczych do poznania prawdy, Rosjanie nie mogą nam oddać na razie czarnych skrzynek ani wraku. Póki co mamy więc do czynienia jedynie z hipotezami przyczyn katastrofy, a nie z ich definitywnym ustaleniem.
Według hipotezy pierwszej, popartej autorytetami Władimira Putina, generalissy Anodiny, ministra Millera, doktora Laska, prezydenta Komorowskiego (prawda jest arcyboleśnie prosta) oraz niewątpliwie wybitnych, choć nieznanych z imienia i nazwiska polskich ekspertów, których dane osnute są mgłą tajemnicy – samolot strąciła brzoza.
Nadleciał za nisko, próbował uciec, już się nawet wznosił, ale w tym momencie przechwyciła go brzoza, urwała mu skrzydło, stał się niezdatny do lotu, obrócił się i spadł.
Według drugiej hipotezy, wspartej autorytetem wielu znanych z imienia i nazwiska, oraz tytułów naukowych, krajowych i zagranicznych (USA, Kanada, Dania, Australia) ekspertów Zespołu Parlamentarnego posła Macierewicza - samolot nie starł się z brzozą, lecz został rozerwany wybuchami, spowodowanymi może bombą, może rakietą…
A więc brzoza czy rakieta? Z obu tych wykluczających się hipotez, teoria brzozy wydaje się ryzykowna, a to dlatego, że dotychczas brzozy bardzo rzadko urywały skrzydła samolotom. Nawet nigdy. Pancerna brzoza w Smoleńsku byłaby pierwsza, której się to udało.
Owszem, w Rosji niejedne cuda już się działy, ale żeby aż takie? Natomiast rakiety strącały samoloty często, niedawno rakieta zestrzeliła malezyjski samolot nad okupowaną przez Rosję częścią Ukrainy.
Nie przekonuje mnie teoria brzozy także dlatego, że dowody na jej winę zapisane zostały nie na taśmach polskich prokuratorów czy choćby polskich kelnerów, ale w czarnych skrzynkach, nietkniętych polską ręką, pozostających pod całkowitą kontrolą władz rosyjskich. A skoro pod kontrolą, to nikt nie wykluczy, że również i pod obróbką. I nie przekonują zapewnienia, że kopie nie zostały sfałszowane, skoro sfałszowane mogły zostać oryginały.
Teorii rakiety przeczy natomiast – muszę to uczciwie przyznać – doświadczenie historyczne. Takie mianowicie, że zabijanie obywateli innych państw, w tym przywódców państwowych, jest mentalności rosyjskiej i tradycji politycznej Rosji, całkowicie obce.
Dlatego obóz „racjonalny” z Panem Prezydentem Komorowskim na czele, nie dopuszcza myśli, że w Rosji mógł mieć miejsce jakikolwiek zamach, a już zwłaszcza zamach na polskiego prezydenta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/239990-brzoza-czy-rakieta-dotychczas-brzozy-raczej-rzadko-urywaly-skrzydla-samolotom-czesciej-jednak-czynily-to-rakiety