Za mało personelu, za mało aparatów do badania tętna płodu, a do tego za późno wykonane cesarskie cięcie - efekty kontroli NFZ są miażdżące!
"Gazecie Pomorskiej" udało się dotrzeć do jej wyników. Kontrola została przeprowadzona po śmierci nienarodzonych bliźniąt na na oddziale ginekologiczno- położniczym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku.
Kontrolerzy ustalili, że w nocy z 16 na 17 stycznia, w czasie gdy na patologii ciąży leżała Ewa Szydłowska, zgodnie z planem dyżurów powinny być dwie położne. A była jedna. Do tak małej ilości personelu doszło w sytuacji, gdy było pełne obłożenie łóżek szpitalnych. Jak się okazało, również druga położna, zamiast być przy pacjentkach, pracowała w ginekologicznej izbie przyjęć. Cesarskie cięcie u matki przeprowadzono dopiero dziewięć godzin po wykryciu braku tętna u płodów.
W czasie szczegółowej kontroli wyszło też na jaw, że dokumentacja dotycząca leczenia Ewy Szydłowskiej - matki bliźniąt jest niepełna. Kontrolerzy ujawnili też, że wykasowano zapisy z aparatów USG znajdujących się na oddziale. Tym wątkiem zajmuje się już prokuratura.
Ginekologów zwolniono z tajemnicy lekarskiej. Wnioskowała o to Prokuratura Okręgowa we Włocławku. Sąd Rejonowy we Włocławku przychylił się do tego wniosku. Termin pierwszego przesłuchania lekarzy jest odległy i na razie nieznany. Wcześniej w sprawie śmierci bliźniąt przesłuchiwany był personel szpitala.
Kujawsko-pomorski oddział NFZ zapoznał z ustaleniami kontroli dyrekcję włocławskiego szpitala. Szpital publicznie ich nie komentuje.
ann/pomorska.pl/IAR
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/99732-patologia-na-patologii-ciazy