Ile trzeba mieć buty i pogardy, by nie stawić się na debatę z wyborczymi rywalami? Nie ma bardziej narcystycznego bufona w polskiej polityce niż Rafał Trzaskowski. Infantylnie rozkochany w samym sobie, przeświadczony o swej niedoścignionej wielkości, nie panuje nad agresją wobec politycznych przeciwników, ich wyborców i dziennikarzy. Jednocześnie zapewnia, że będzie prezydentem wszystkich Polaków. Nic dziwnego, że tę ulepioną przez PR-owców schizofreniczną postać musi składać do kupy psycholog, przygotowujący go przez godzinę do wejścia na zorganizowany przez siebie event. Tylko czy ktoś tak rozchwiany i niesamodzielny, może być zwierzchnikiem sił zbrojnych w państwie, sąsiadującym z wojną, która w każdej chwili może przekroczyć granicę?
Buzująca agresja
Ta kampania dla Rafała Trzaskowskiego w zasadzie już się zakończyła. Trwa w przekonaniu, że ma głosy swego żelaznego elektoratu i nie musi zabiegać o więcej. Żongluje sztuczkami, udaje kogoś, kim nie jest, zapiera się wyrażanych wcześniej poglądów. Im bardziej stara się być kandydatem konserwatywnym, tym bardziej ludźmi o konserwatywnych poglądach gardzi. Jakby wewnętrzny bunt musiał znajdować jakiejś ujście. Czyżby właśnie dlatego sztab zatrudnił dla niego psycholog, z którą musi przepracowywać agresję? Doniesienia o tym, że psycholog Natalia de Barbaro (ta sama, która pracowała już wcześniej nad Donaldem Tuskiem) zagrzewała go do wejścia na „debatę” w Końskich pokazują, jak słabą jest postacią.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co się z nim dzieje?! Bardzo dziwne zachowanie Trzaskowskiego na wiecu w Jeleniej Górze. Burza w sieci. „Potrzebuje lekarza”
Wpadł w pułapkę zastawioną na Nawrockiego
Sztab Trzaskowskiego chciał, by Końskie stały się momentem zwrotnym tej kampanii. Wymyślił i zorganizowali własny event, nazywając go debatą. Trzaskowski wezwał na solówkę Nawrockiego i miał go znokautować. Jakże prosty i świetny plan. Zwołać debatę, zorganizować ją na własnych warunkach, wpędzić Nawrockiego w pułapkę, która go rozstroi i zrobić z tego wielkie show, z wykorzystaniem Telewizji Polskiej w likwidacji. Koszty się nie liczyły. Konsekwencje również. Musiała być przecież w sztabie świadomość, że potraktowanie TVP jak producenta eventu reklamowego to złamanie prawa. Ale liczono na moment zwrotny. I ten moment nastąpił. Tyle tylko, że to Trzaskowski w tym starciu absolutnie poległ.
Okazało się, że show skradła prawdziwa debata zorganizowana przez Telewizję Republika przy współudziale Telewizji wPolsce24, na którą przybyło pięcioro kandydatów. Debata niezwykła, bo uczestniczyła w niej licznie zgromadzona na rynku publiczność, która żywo reagowała na wypowiedzi kandydatów. Rafał Trzaskowski takich sytuacji panicznie się boi. Mocny jest wyłącznie w sprawdzonym środowisku. W warunkach stresu wariuje. Nie dziwi więc, że musiała spinować go przez godzinę doświadczona psycholog, w oddzielnym pokoiku, w którym przygotowywał się do debaty wraz ze stertą papierów. Musiał się zdrowo przestraszyć faktu, że sam wpadł w pułapkę zastawioną na Nawrockiego i zaraz – na własne życzenie – stanie oko w oko nie tylko z kandydatem popieranym przez PiS, ale i z sześciorgiem innych. Pozostali uczestnicy debaty nie mieli komfortu przygotowania się do tego spotkania. Pędzili na nie prosto z poprzedniej debaty. Niektórzy mieli problem z wejściem na halę. Marek Jakubiak początkowo nie został wpuszczony. Misternie ułożony plan okazał się klęską. Trzaskowski zaliczył absolutną porażkę.
Pogarda, buta i strach
Nie stawił się także na wczorajszej debacie w Republice, choć byli tam niemal wszyscy jego rywale. Nie znaczy to jednak, że był całkiem nieobecny. Zaistniał niezwykle wymownie i to własnym słowem odczytanym przez Krzysztofa Stanowskiego z książki „Rafał” wydanej w celu kampanijnej promocji. Cytat bohaterskim starciu z rekinami i węgorzami podbił internet, a cała Polska ruszyła do wertowania tego wielkiego dzieła. Dawno nie było na portalach społecznościowych takiego ubawu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wyciekły kolejne fragmenty książki o Trzaskowskim. „Ja nie zwierzałem się nikomu. Do mnie wszyscy przychodzili się zwierzać”
Rafał Trzaskowski to nieznośna mieszanka narcystycznego samouwielbienia, infantylnej buty, pogardy wobec myślących inaczej, przekonaniu o własnej wyższości i jednocześnie tchórzliwej nietolerancji na krytykę. Im więcej teatralnej hardości, tym bardziej wyłania się strach przed konfrontacją. Przed Polską kolejny kryzys, wymagający od rządzących mądrości, jednoznaczności i odwagi. Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej nie posiada żadnej z tych cech. Podobnie jak i szef jego partii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/726772-narcystyczny-plochliwy-pozer-ma-byc-prezydentem-w-kryzysie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.