Rafał Trzaskowski, kandydat KO na prezydenta RP, pochwalił się wczoraj uczestnictwem w szkoleniu wojskowym w Wesołej. Jego wpisy w mediach społecznościowych (ze zdjęciem certyfikatu) wywołały falę komentarzy. Część internautów sugerowała, że w szkoleniu uczestniczyła, jednak nie widziała tam prezydenta Warszawy. Początkowo Rafała Trzaskowskiego nie było bowiem widać w fotorelacji zamieszczonej na profilu 1 Warszawskiej Brygady Pancernej, a jednak następnego dnia „zguba” się znalazła - Trzaskowski w „kamuflażu” przyglądał się, jak przygotowywano grochówkę.
CZYTAJ TAKŻE:
5 kwietnia Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i kandydat KO na urząd głowy państwa (a zatem również zwierzchnika Sił Zbrojnych) obwieścił światu w mediach społecznościowych, że właśnie ukończył jednodniowe szkolenie wojskowe. Pochwalił się nawet certyfikatem, a internaucie pytającemu, czy „bez fotografów”, Trzaskowski z dumą odpowiedział, że „bez”.
Za mną całodniowe szkolenie w ramach akcji „Trenuj z wojskiem”. Ci, którzy podobnie jak ja pamiętają ze szkoły nieco groteskowe „przysposobienie obronne”, będą w szoku. Wiedza przydatna, instruktorzy rewelacyjni - doświadczone fachury z pasją, a przy okazji mega fajni ludzie - poważni, ale z dystansem. Aż duma rozpiera, że mamy takich profesjonalnych żołnierzy (którzy też bardzo uważnie obserwują wszystko co dzieje się na nowoczesnym polu walki). To świetny sposób, żeby w króciutkim czasie, pod okiem fachowców, nauczyć się lub przypomnieć sobie wiele cennych umiejętności - podstawy walki wręcz, obsługi broni. Wiele osób wie, choćby z harcerstwa, jak np. rozpalić krzesiwem ogień czy przefiltrować w lesie wodę, ale warto sobie taką wiedzę odświeżyć. Bardzo cenne są podstawy pierwszej pomocy - niesłychanie przydatne ćwiczenia z tego jak zacisnąć przerwaną tętnicę stazą taktyczną (czyli specjalną opaską uciskową).Choć ćwiczymy tu pod okiem wojskowych i na wojskowym terenie, to te umiejętności są przecież przydatne także w zupełnie codziennych, niewojennych sytuacjach. Dziękuję za ten dzień świetnej, profesjonalnej ekipie z bazy 1. Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej. Cieszę się też, że na szkoleniu spotkałem mnóstwo zainteresowanych dołożeniem swojej cegiełki do wspólnego bezpieczeństwa osób - i kobiet, i mężczyzn. To bardzo budujące! Pamiętajcie - takie szkolenie może Wam zająć raptem osiem godzin (ale dla chętnych są też opcje dłuższych szkoleń!), a da zarówno Wam osobiście, jak i nam wszystkim bardzo wiele. Bo im lepiej jest przygotowany każdy z nas, tym bardziej jesteśmy odporni na wszelkie kryzysy jako społeczeństwo. I o to chodzi!
— opisał Trzaskowski.
Dlaczego jednak pewne „złe języki” zaczęły podszeptywać, że prezydenta stolicy nie było na szkoleniu?
Gdzie jest Trzaskowski?
W Polsce w latach 90. popularne były książeczki z serii „Gdzie jest Wally?”. Na obrazku trzeba było znaleźć tytułowego bohatera. Wally’ego łatwiej było jednak znaleźć niż prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego na zdjęciach ze szkolenia wojskowego, którym chwalił się w sobotę 5 kwietnia.
Listy podpisane, grupy przydzielona, transport w rejon zajęć zrealizowany! Wystartowała kolejna edycja szkolenia dla każdego
— informowała na platformie X 1 Warszawska Brygada Pancerna w dniu szkolenia.
Tego samego dnia bardzo obszerna relacja ukazała się również na Facebooku.
W minioną sobotę próżno jednak było szukać Rafała Trzaskowskiego na zdjęciach.
Trzaskowski chwali się kursem wojskowym, ale ze zdjęć ze szkolenia nie ma śladu jego obecności. Na Facebooku 1 Warszawska Brygada Pancerna umieściła zdjęcia ze szkolenia, na którym miał być kandydat. W kursie jak widać wzięło udział około 30 osób ale nigdzie nie ma Trzaskowskiego. Skąd Pan wziął ten dyplom? Czy to fotomontaż tak jak z Pana pompkami?
— zapytał na platformie X Kacper Kamiński.
Doradca prezydenta RP Błażej Poboży postanowił nieco „pomóc” wizerunkowi Trzaskowskiego.
Tymczasem w jednym ze sztabów… 😉
— napisał na X.
Polityk KO nie był widziany w podsumowaniu szkolenia na platformie X:
Raport z „TrenujzWojskiem”. Pogoda? Taktyczna – trochę śniegu, trochę słońca. Humory? Dopisały – uśmiechy nie schodził z twarzy 😂. Głód? Grochówka i kiełbaska rządzą😋. Niedosyt? Zdecydowanie – i właśnie o to chodzi!
Pikanterii całej sprawie dodała fotorelacja ze szkolenia na Facebooku (opublikowana 5 kwietnia) i jeden z komentarzy.
Dzień dobry, cześć, dziękuję za wczorajsze szkolenie 🙂 Jestem dziś lekko skonsternowana, bo na X Pan Prezydent Trzaskowski pochwalił się udziałem w zajęciach. W jakiej był grupie? 😉 Ani ja, ani moi znajomi, nie spotkaliśmy go na polu ćwiczeń przez 8h. Grupa VIP miała równoległe zajęcia? Certyfikat dostał autentyczny - więc zakładam, że gdzieś musiał trenować. Proszę o rozwianie ciekawości
— napisała Marta Jarosz następnego dnia, przed godziną 9 rano.
Nie było żadnej grupy VIP, każdy kto się zgłosił był przydzielony do jednej z 5 grup i realizował 5 punktów szkoleniowych
— odpowiedziała 1 WBP w Wesołej.
Z dalszych komentarzy wynika, że brygada nie może ujawnić, kto uczestniczył w szkoleniu, ze względu na ochronę danych osobowych. Za to wieczorem w niedzielę 6 kwietnia… galeria nagle została uzupełniona.
Cóż to za jegomość przygląda się przygotowaniu grochówki?
Jeszcze inne zdjęcie zostało opublikowane na profilu WarNews.
Rafał Trzaskowski kandydat KO na prezydenta, poinformował, że ukończył jednodniowe szkolenie wojskowe dla chętnych. Zrobił to w ramach szóstej edycji „Trenuj z wojskiem”.
„Kulisy” historii ze szkoleniem?
Błażej Poboży, prezydencki doradca, już po publikacji przez 1WBP zdjęć, na których widoczny jest Rafał Trzaskowski, napisał, jak mogły wyglądać kulisy całej „operacji”.
Z małego ale jednak doświadczenia funkcjonowania sztabów wyborczych kandydatów myślę, że ws. „Przeszkolenia wojskowego Rafała Trzaskowskiego” było tak: - sztab wpadł na bardzo fajny pomysł kampanijnego eventu dot. bezpieczeństwa - przeszkolenie wojskowe z udziałem kandydata
— czytamy.
warunki nie były sprzyjające; na miejscu okazało się, że to nie zabawa a realne szkolenie. Czasochłonne i wyczerpujące. Zdjęcia wyszły beznadziejne, bo to nie klimat i nie środowisko kandydata; sztabowcy postanowili ich nie wrzucać do internetu. Było im jednak żal tego eventu. W końcu w kampanii każdy dzień aktywności jest na wagę złota. A tu kilka godzin poszło na marne, zero uzysku. Przy czym przyjmuję, że kandydat rzeczywiście wziął udział w całym szkoleniu, mimo braku potwierdzenia w relacjach uczestników i fotorelacji na stronie organizatora/- wtedy ktoś, może nawet sam kandydat, wpadł na pomysł: „to może chociaż dyplom ze szkolenia wrzucimy”? I to był duży błąd
— ocenił Poboży.
Po wrzuceniu dyplomu do sieci internauci zaczynają szukać kandydata na zdjęciach w social mediach. Na stronie brygady na FB ich nie ma. W komentarzach też nikt nie wspomina aby wśród uczestników był kandydat. Sprawę podejmują politycy opozycji i dziennikarze, prosząc sztabowców o wyjaśnienia. W sztabie kandydata „emergency” - ale jest weekend i nie ma nikogo kto potrafi w zarządzanie komunikacją kryzysową, a jest spory kryzys wizerunkowy, o czym świadczą liczne udostępnienia i dyskusje w sieci. Zapada decyzja (polityczna?) - wrzucamy zdjęcia. Dla uwiarygodnienia fotki dodaje w socialach organizator, edytując wcześniejszego posta, żeby wyglądało „naturalnie”. Fotki są beznadziejne. Wygląda, że albo było ich mało, co może sugerować że kandydat nie był na całym szkoleniu, albo, że pozostałe fotki są jeszcze gorsze niż te z pamiętnej wyprawy w góry
— czytamy dalej.
Zwolennicy kandydata, zwłaszcza związani z jedną z „silnych” grup na X, zaprzyjaźnieni dziennikarze, politycy i publicyści natychmiast rzucają się jednak do obrony kandydata, bezrefleksyjnie wskazując na profil organizatora. Internauci szybko odkrywają, że zdjęcia kandydata dodano wiele godzin po pierwszej publikacji i post był edytowany. Zaczyna się kolejna faza kryzysu. Jest gorzej niż na początku. Internet zalewają memy z kandydatem na poligonie. Powszechnie dostępne narzędzia AI ośmieszają kandydata. W obronę kandydata, a raczej w ataki na osoby które rozpoczęły dyskusję, angażują się już nie tylko zwykli sympatycy, boty, trolle ale nawet czołowi politycy PO w tym konstytucyjni ministrowie rządu premiera Tuska. W następstwie przeciągania dyskusji i włączenia się do niej osób z dużą liczbą obserwujących temat wchodzi w trendy, a zasięgi są gigantyczne
— dodaje doradca głowy państwa.
Wnioski: Kolejny przegrany weekend. Super pomysł przerodził się w kolejną po ogórkach, wafelkach, górskiej wyprawie i codziennych żenujących standupach, okazję do ośmieszania wizerunku kandydata. Na własne życzenie jego sztabu. A wystarczyło nie ratować na siłę słabego wydarzenia i co najwyżej kiedyś mimowolnie wspomnieć o odbytym przeszkoleniu. Niestety zabrakło chłodnej głowy w otoczeniu kandydata, a sztabowi żal było tych kilku godzin (?) na poligonie. Kiedyś dawno temu pomagając w kampanii jednemu politykowi byłem w podobnej sytuacji. Trafił się fajny i oryginalny event. Wyjściowo super pomysł, idealny pod kandydata i jego grupę docelową. Gdy jednak zobaczyliśmy jak wygląda samo wydarzenie i przede wszystkim jak „memiczne” są zdjęcia z tego wydarzenia, po prostu ich nie wrzuciliśmy. Zapomnieliśmy o sprawie. I tyle. Trudno. Koszty wizerunkowe byłyby większe niż „strata” jednego kampanijnego dnia. Tu takiej refleksji zabrakło. Zdjęcie poniżej wygenerowane przez narzędzie AI dla zwrócenia waszej uwagi
— podsumował Błażej Poboży.
Internauta Max Hubner ocenił z kolei, że bez fotografów jednak się nie obyło.
Hahahaha. Wpierw sztab Trzaskowskiego chwalił tym, że nie będą wrzucać jego zdjęć ze szkolenia, bo nie wypada i to normalne. Ale gdy okazało się, że zagraża to jego tragicznej kampanii, to nagle pogonili kogoś do roboty i się okazało, ze CAŁY CZAS MU ROBILI ZDJĘCIA. XDDDDDDD
jj/X, FB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/725969-szkolenie-trzaskowskiego-dziwna-historia-ze-zdjeciami