„Nikt nie zobaczy żadnego obrazka, że ktoś gdzieś został przez policję wyprowadzany, ponieważ nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby osiągnąć konkretny efekt procesowy, czyli uzyskanie zeznań kilku osób w tym samym czasie, żeby wzajemnie nie mogli oni tego ustalić” - stwierdził Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny w rozmowie z Polsat News. W ten sposób Bodnar skomentował sprawę zatrzymania byłych dyrektorów Lasów Państwowych przez CBA (po złożeniu przez nich wyjaśnień zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze) i wypowiedzi posła PiS Dariusza Mateckiego. Nasuwa się pytanie, na ile można w tej kwestii wierzyć ministrowi sprawiedliwości, ponieważ dotychczasowa praktyka Koalicji 13 Grudnia, a także niekonstytucyjnej „komisji śledczej ds. Pegasusa” wskazuje na coś zupełnie przeciwnego.
W Polsat News Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny był dopytywany, czy konieczne jest zatrzymywanie Mateckiego, a potem wnioskowanie do sądu o jego areszt.
Uzasadnienie wniosku o uchylenie immunitetu wskazuje na szereg różnych wątpliwości dotyczących tego, jak wyglądał ten proceder prania brudnych pieniędzy i wyciągania pieniędzy z tych grantów, które zostały udzielone dwóm organizacjom, z którymi był związany pan Dariusz Matecki
— odpowiedział Bodnar.
Śledztwo ma charakter rozwojowy. To, że różne rzeczy zostały przedstawione w tym wniosku, to nie znaczy, że jeszcze nie ma innych okoliczności do zbadania. Dlatego prokuratura uzasadnia, że konieczne jest tymczasowe aresztowanie, bo wtedy będzie można zabezpieczyć dalszy tok postępowania
— dodał.
Nie obrazki, a efekty procesowe. Czy na pewno?
Minister zaprzeczył też wypowiedziom, które wskazują na to, że wniosek o zatrzymanie Mateckiego służy temu, „żeby zobaczyć posła w kajdankach w środku kampanii wyborczej”.
To jest w ogóle ostatni pomysł, który by mi, czy w ogóle prokuraturze przyszedł do głowy, żeby wykorzystywać tego typu sytuacje
— powiedział Bodnar.
Podkreślił też, że zarówno służby mundurowe i prokuratura wykazują dużą dbałość o to, żeby nie eksponować faktów zatrzymań.
Przykładowo wczoraj były zatrzymania osób też związanych ze sprawą, czyli dawnej dyrekcji Lasów Państwowych
— mówił minister w odniesieniu do informacji o tym, że m.in. w związku ze sprawą fikcyjnego zatrudnienia Mateckiego w LP Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało we wtorek trzech byłych dyrektorów Lasów Państwowych.
Nikt nie zobaczy żadnego obrazka, że ktoś gdzieś został przez policję wyprowadzony, ponieważ nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby osiągnąć konkretny efekt procesowy, czyli uzyskanie zeznań kilku osób w tym samym czasie, żeby wzajemnie nie mogli oni tego ustalić
— dodał Bodnar.
To bardzo ciekawe, jeśli przypomnimy sobie inne zatrzymania i doprowadzenia na przesłuchania. Wrześniowe zatrzymanie byłego europosła Ryszarda Czarneckiego miało miejsce na lotnisku i - według relacji Waldemara Budy, byłego ministra, od 2024 r. europarlamentarzysty PiS, spowodowało paraliż portu lotniczego. Pasażerowie nie wiedzieli, co się dzieje. Pod domem byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry koczowali pracownicy TVP w likwidacji. Niekonstytucyjna komisja śledcza ds. Pegasusa zdecydowała, aby Ziobro został doprowadzony na przesłuchanie przez policję. Kiedy nie stawił się punktualnie w momencie otwarcia posiedzenia komisji, zasiadający w niej posłowie koalicji rządzącej, wiedząc, że polityk opozycji jest już w rękach mundurowych, a następnie - w budynku Sejmu - pospiesznie zamykali przesłuchanie, co wyglądało, jakby przed Ziobrą po prostu uciekli. Nie mniej „widowiskowe” było wkroczenie służb do Pałacu Prezydenckiego, aby aresztować posłów PiS, obecnie - europarlamentarzystów: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Nie mówiąc już o sprawie ks. Michała Olszewskiego, który - choć jest duchownym, nie politykiem i próżno szukać w ogóle jego wypowiedzi na tematy polityczne, ale połączono go z obecną opozycją, a w latach 2015-2023 - opcją rządzącą, ponieważ jego fundacja była jednym z beneficjentów Funduszu Sprawiedliwości. Wiele mówi już sam fakt zatrzymania kapłana akurat w Wielki Czwartek. I wreszcie - sprawa posła Marcina Romanowskiego.
We wszystkich przypadkach: obrazki były, ale nie wiadomo, czy były „efekty procesowe”.
Konsultacje z Komisją Wenecką
Bodnar był pytany również o to, czy Ministerstwo Sprawiedliwości skieruje do Komisji Weneckiej projekt ustawy, który dotyczy uregulowania statusu sędziów wyłonionych w postępowaniach przed Krajową Radą Sądownictwa po 2017 r.. Obecnie w Departamencie Legislacyjnym MS trwają prace nad wyborem jednego z dwóch alternatywnych projektów ustaw w tej sprawie, które na początku lutego przedstawiła komisja kodyfikacyjna ustroju sądownictwa i prokuratury przy MS.
Myślę, że to jest oczywiste, ponieważ w tej sytuacji Komisja Wenecka była konsultowana na tym pierwszym etapie, tylko że to był mój wniosek z pytaniami abstrakcyjnymi dotyczącymi tej ustawy
— odpowiedział Bodnar i dodał, że warto się tym zająć, gdy - jak dodał minister - „już będziemy mieli konkretną ustawę”.
W ubiegłym tygodniu szef MS zapowiedział, że decyzja w sprawie wyboru projektu ustawy, która ma uregulować status nieprawidłowo powołanych sędziów, zostanie podjęta do połowy marca. Dodał też, że w tej sprawie musi się jeszcze porozumieć z klubami parlamentarnymi.
Teraz jestem na takim etapie, że będę odbywał konsultacje z poszczególnymi klubami parlamentarnymi rządzącej większości. Mam te spotkania zaplanowane dwa na przyszły tydzień. I też chciałbym posłuchać, jakie są ich spostrzeżenia, ponieważ niektórzy być może są bardziej za tym, aby pójść drogą taką szybką, ustawową. Inni być może są za większym wykorzystaniem Krajowej Rady Sądownictwa w tym nowym, konstytucyjnym kształcie
— powiedział Bodnar.
Dlaczego rząd nie publikuje wyroków TK?
Interesująca była także wypowiedź o tym, dlaczego obecna władza nie uznaje wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Co minister Bodnar powiedziałby komentatorom, którzy porównują tę sytuację do Białorusi?
Powiedziałbym to, że utraciliśmy jakiś czas temu niezależny Trybunał Konstytucyjny. Ten trybunał utracił swoją rolę rzeczywistego strażnika wartości konstytucyjnych, co zostało podkreślone w uchwale Sejmu z 6 marca 2024 roku, także w uchwale Rady Ministrów z 18 grudnia 2024 roku i czekamy na ten moment, kiedy będzie możliwe odbudowanie TK, który będzie charakteryzował się najwyższą jakością merytoryczną…
— przekonywał.
Marcin Fijołek z Polsat News zwrócił uwagę, że Sejm nie ma kompetencji do oceny rzetelności TK. Jak wskazał dziennikarz, porównania do Białorusi czy dawnej Ukrainy stosował sam Adam Bodnar, krytykując rząd PiS za niepublikowanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego.
Ta uchwała Sejmu, ona nie zapadła w próżni. Tak, to znaczy to była Uchwała, która opierała się na dwóch kwestiach zasadniczych. Po pierwsze: na wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczących orzekania przez sędziów dublerów. To była pierwsza kwestia, i trybunał wyraźnie wskazuje, że nie mamy do czynienia z rzeczywistym trybunałem, jeżeli ci dublerzy orzekają. Po drugie: była kwestia związana z tym, że były wątpliwości co do powołania Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego. W związku z czym to mogło mieć wpływ na składy jakie były kształtowane (…) Przez te lat została stworzona sytuacja, w której Trybunał Konstytucyjny poprzez serię bardzo konkretnych działań, ale także poprzez jego bezpośrednie zaangażowanie i ubezpieczanie reform ustrojowych w Polsce utracił swój walor niezależnego sądu konstytucyjnego
— przekonywał minister.
Wypowiedź skomentowała m.in. Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa.
„Kabaretowa zdrada”, gdy jedna władza w państwie odmawia uznania innej, powołując się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC), który został wydany poza jego kompetencjami. Suwerenność państwa oznacza, że inne państwa lub organizacje międzynarodowe nie mogą narzucać obsady personalnej władz – na przykład obce państwo nie ma prawa decydować, kto zostanie premierem czy sędzią. Tego rodzaju ingerencja stanowiłaby naruszenie zasady nieingerencji w sprawy wewnętrzne, wynikającej z prawa międzynarodowego (np. art. 2 ust. 7 Karty Narodów Zjednoczonych), która chroni autonomię państwa w kształtowaniu jego struktur władzy
— napisała na platformie X.
ETPC orzekł, że mu się sędziowie TK nie podobają (co jako kwestia wyłącznie ustrojowa - konstytucyjna - nie jest jego domeną), więc z tego powodu Sejm podjął uchwałę, że nie uznaje TK. To jest wręcz kabaretowe
— skomentował z kolei prof. Kamil Zaradkiewicz.
Za tego rodzaju wypowiedzi na egzaminie z zakresu prawa konstytucyjnego Adam Bodnar wyleciałby z hukiem za drzwi z „niedostatecznym” w indeksie. Streszczam wypowiedź: uchwała Sejmu, która nie jest nawet źródłem powszechnie obowiązującego prawa, jest wystarczająca dla uznania, że nie ma Trybunału Konstytucyjnego i można nie publikować jego orzeczeń. Opowiadanie takich rzeczy przez - bądź co bądź - dra hab. z zakresu nauk prawnych jest straszne. I ośmiesza autora w oczach prawników. Chyba wolałbym złożyć dymisję z funkcji Ministra Sprawiedliwości niż opowiadać takie rzeczy publicznie
— napisał mec. Bartosz Lewandowski.
aja/PAP, Polsat News, X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/722315-kompromitacja-bodnara-ws-tk-i-uchwaly-sejmu