Marcin Romanowski udzielił węgierskiemu portalowi Hungary Today wywiadu, w którym wyjaśniał, jakie motywacje wzięły górę, gdy opuszczał Polskę. „Sprawy przeciwko politykom partii Tuska są umarzane, a przeciwko postaciom opozycji, w tym mnie, otwierane są nowe sprawy, których celem jest zorganizowanie politycznego polowania na czarownice” - powiedział.
Portal zauważył, że przybycie Romanowskiego na Węgry i decyzja Budapesztu o udzieleniu mu azylu politycznego pogorszyły i tak już napięte relacje między liberalnym rządem Donalda Tuska a konserwatywnym gabinetem Victora Orbana.
Bez nadziei na uczciwy proces
Romanowski tłumaczył w rozmowie z Hungary Today, że jego wyjazd na Węgry, choć motywowany politycznie, nie może być rozpatrywany w charakterze ucieczki.
Nie nazwałbym tego ucieczką. Nie uciekam przed sprawiedliwością, bronię siebie — i wielu Polaków — przed niesprawiedliwością. Uważam, że najlepszym podsumowaniem ponad rocznego bezprawia w Polsce jest śledztwo w sprawie przestępstwa siłowego usunięcia konstytucyjnych organów państwa i pełzającego zamachu stanu, o którym donosił prezes Trybunału Konstytucyjnego. Domniemani sprawcy? Premier, minister sprawiedliwości i liczni wysocy rangą urzędnicy państwowi
— mówił.
Poseł PiS wyjaśniał Węgrom na czym polegają jego zarzuty wobec rządu Donalda Tuska i jaka jest skala nadużyć w naszym kraju. Mówił między innymi o ignorowaniu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego czy sprawie Mariusz Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Romanowski przekonywał, że w Polsce nie może liczyć na uczciwy proces i zaznaczył, że jest „człowiekiem prześladowanym przez aparat państwowy Tuska”.
Sprawy przeciwko politykom partii Tuska są umarzane, a przeciwko postaciom opozycji, w tym mnie, otwierane są nowe sprawy, których celem jest zorganizowanie politycznego polowania na czarownice
— ocenił Romanowski w rozmowie z węgierskim portalem.
Zarzuty neo-PK
Tłumaczył też, na czym polegają zarzuty podnoszone przeciwko niemu przez polską prokuraturę i mówił, że żadne z nich nie dotyczą korupcji czy defraudacji pieniędzy dla korzyści własnych. Wymieniał przy tym, że wśród dziewiętnastu zarzutów, osiem ma związek z rzekomym podpisaniem umów dot. przekazywania pieniędzy organizacjom pozarządowym na miesiąc bez upoważnienia, gdyż minister sprawiedliwości wyposażył go w uprawnienia, zmieniwszy rozporządzenie zamiast wydania nowego.
Absurd, który rozpoznałby każdy student prawa, wymyślony wyłącznie w celu uzasadnienia bezprawnego rozwiązania umów z tymi organizacjami pozarządowymi — z których większość, „przypadkowo”, ma konserwatywny lub chrześcijański profil. Prawdziwe przestępstwo popełnił obecny minister, a nie ja
— wyjaśniał Romanowski.
Uzupełnił, że reszta zarzutów dotyczy rzekomego wpływu na komisje ds. konkurencji, choć w polskim prawie nie podejmują one decyzji.
Parlamentarzysta partii Jarosława Kaczyńskiego podkreślał, że w sposób bezprawny był pozbawiony wolności, a prokuratorzy, którzy powinni być wyłączeni z tej sprawy, zajmują się nią.
Prowadzący rozmowę dopytywał polskiego polityka, dlaczego akurat Węgry obrał za cel swojego wyjazdu. Sugerował, że Romanowski musiał zdawać sobie ze sprawę ze szczególnego położenia politycznego Budapesztu.
Uważam, że Węgry wysyłają do Brukseli silny sygnał, że w Polsce istnieje systemowy problem z praworządnością. (…) Węgry są obecnie postrzegane jako ostatni bastion suwerenności w Europie – Polska upadła jesienią 2023 r. Musimy działać razem, w naszym wspólnym interesie, aby ją odzyskać
— ocenił.
Nadwyrężona przyjaźń z Węgrami
W rozmowie z Hungary Today Romanowski odnosił się również do tematów międzynarodowych, zwłaszcza zmiany na szczytach władzy w Stanach Zjednoczonych, którą przyjął bardzo entuzjastycznie. Jego zdaniem dla konserwatystów w Europie nadszedł dobry czas, a republikański prezydent Donald Trump będzie lepszym sojusznikiem niż jego poprzednik Joe Biden.
Poseł PiS musiał się też zmierzyć z pytaniami o to, czy „niekonsekwentny” konserwatyzm rządów PiS, „przymilanie się” do Bidena i dystansowanie od Budapesztu nie miały dużego wpływu na przegraną wyborczą.
Naszym największym błędem było podejście do polityki UE w zakresie klimatu i praworządności. Moja frakcja w rządzie PiS [Suwerenna Polska - przyp.] zawsze uważała, że powinniśmy zająć bardziej stanowcze, bardziej krytyczne stanowisko. Reforma sądownictwa powinna zostać ukończona pomimo sprzeciwu Brukseli. Straciliśmy dynamikę, którą mieliśmy jako konserwatywny rząd w latach 2015–2016 — to był prawdziwy problem
— zaznaczył Romanowski.
Kolejnym poważnym i zupełnie niepotrzebnym błędem było początkowe zdecydowane zdystansowanie się od Węgier po wybuchu wojny na Ukrainie
— dodał.
Prowadzący Janos Boka chciał się dowiedzieć, czy Polska kiedykolwiek zmieni swój stosunek do Rosji, bo - jak zaznaczył - stosunek do wojny na Ukrainie (którą, jak ocenił, Węgrzy traktują w kategorii rywalizacji rosyjskiego nacjonalizmu z amerykańskim liberalizmem) okazał się „piętą achillesową” stosunków polsko-węgierskich.
Sojusz polsko-węgierski jest kluczowy dla całej Europy Środkowej.(…) Dlatego, gdy polski rząd zdystansował się od Węgier w lutym 2022 r., mój obóz polityczny zajął inne stanowisko. Wysłaliśmy jasne sygnały, że współpraca polsko-węgierska nie może ucierpieć
— przekonywał Romanowski.
Prognozy na przyszłość
Polityk zaznaczył też, że Koalicja Obywatelska wkrótce zacznie tracić poparcie, a to głównie ze względu na rosnące koszty życia w Polsce, rezygnację z wielkich projektów infrastrukturalnych i przejmowanie mediów. Ocenił też, że bardzo dużo zależy od wyniku wyborów prezydenckich w Polsce, które - jeśli zakończyłyby się zwycięstwem Rafała Trzaskowskiego - pozwolą premierowi Tuskowi „domknąć system”.
To jest decydująca kwestia. Jeśli wygra konserwatywny kandydat, Karol Nawrocki, system Tuska się zawali. Dalsze rządzenie przy jednoczesnym łamaniu prawa stałoby się nie do utrzymania
— podkreślił.
Romanowski zaznaczył, że wróci do Polski zaraz, gdy tylko „zostaną w niej przywrócone rządy prawa”. Dodał, że intensywnie uczy się języka węgierskiego i gdy wróci nad Wisłę, to z pewnością z przynajmniej podstawową umiejętnością posługiwania się językiem Madziarów.
Ostatnio kelner nie zrozumiał mnie, gdy próbowałem zamówić piwo — wymowa „s” i „sz” jest dokładnie odwrócona w naszych językach. Ale uczę się. Już potrafię powiedzieć: „szuverenitás” (suwerenność)
— podsumował Marcin Romanowski.
CZYTAJ TEŻ:
maz/Hungary Times/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/721623-romanowski-polska-suwerennosc-upadla-jesienia-2023-r