Tusk o "zamachu stanu". Wymienia Rosję, Białoruś i Węgry. "Sprawna kooperacja". Tweetował... na spotkaniu z von der Leyen?

,,”Zamach stanu” w Polsce na czołówkach mediów tylko w Rosji, Białorusi i na Węgrzech. Sprawna kooperacja” - napisał na Twitterze premier Donald Tusk. Sądząc po czasie zamieszczenia wpisu, szef rządu zamieścił go podczas… spotkania jego rządu z Kolegium Komisarzy UE w ECS w Gdańsku, gdzie przybyła m.in. Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.

Jednym z najbardziej odrażających kłamstw premiera Donalda Tuska jest przypisywanie PiS „prorosyjskości” czy - świadomego bądź nie - podejmowania działań, które podobają się Władimirowi Putinowi. Robi to człowiek, który za pierwszej kadencji swoich rządów uprawiał politykę wobec Rosji i premier nazywany swego czasu przez kremlowską prasę „naszym człowiekiem w Warszawie” i politykiem, który „eliminuje przeszkody po rusofobie Kaczyńskim”.

„Akcja groteskowa, a jednak na swój sposób groźna”

Tusk postanowił tym razem upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: puścić w świat kłamstwo o rzekomym współdziałaniu PiS z Rosją i zakpić z oskarżeń o „zamach stanu”.

“Zamach stanu” w Polsce na czołówkach mediów tylko w Rosji, Białorusi i na Węgrzech. Sprawna kooperacja. Akcja groteskowa, a jednak na swój sposób groźna

— napisał na X.

Wpis został opublikowany kilka minut przed godziną 14, gdy trwało jeszcze spotkanie rządu Donalda Tuska z kolegium komisarzy UE w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. W ECS pojawiła się, naturalnie, przewodnicząca KE Ursula von der Leyen.

Przedwczoraj premier kpił z zarzutu zamachu stanu, „chwaląc się”, że w godzinach pracy gra w ping-ponga. Dziś - również w godzinach pracy - najwyraźniej intensywnie myślał nad „ciętym” i „błyskotliwym” sposobem na „przyszycie” PiS do Putina i Łukaszenki, a później - opublikował rezultat tych rozmyślań.

A człowiek łudził się, że zapowiadając: „nikt mnie w UE nie ogra” Donald Tusk miał na myśli to, że będzie podejmował decyzje korzystne dla Polski i twardo walczył o nasze interesy. Najwyraźniej chodziło jednak o „buntownicze” tweetowanie pod stołem podczas spotkań z udziałem Ursuli von der Leyen.

aja/X