„W mojej sprawie ukazało się około 400 artykułów, w większości fałszywych. Większość z nich zaczyna się od tego, że niestety one wykorzystując moją sytuację, atakują prezesa Kaczyńskiego, za co jest mi bardzo przykro” - mówił Kazimierz Kujda na antenie Telewizji wPolsce24.
Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji, które uznaje Kazimierza Kujdę za „kłamcę lustracyjnego”.
Sąd stwierdził, że zgromadzony materiał dowodowy potwierdza, że „złożone przez Kujdę oświadczenie lustracyjne było niezgodne z prawdą”.
Kujda zabiera głos
W ostatnich latach Kujda wielokrotnie zaprzeczał współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Teraz zabrał on głos na antenie Telewizji wPolsce24, gdzie był z mecenasem Krzysztofem Wąsowskim.
Moje kontakty z bezpieką były związane tylko i wyłącznie z ubieganiem się o paszport, albo z oddawaniem paszportu, ponieważ w tych czasach, po powrocie zza granicy w ciągu dwóch tygodni trzeba było oddać paszport. I z tej dokumentacji, którą dostałem, okazało się, że z każdego pobierania paszportu i oddawania go, były sporządzone notatki. Tylko, że to kiedyś wydawało się, bo to byli urzędnicy ubrani po cywilnemu, że to są normalni urzędnicy. Dzisiaj wiem, że to byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, że byli to SB-ecy. Nawet jeśli wydawało się kiedyś, że nie było tych notatek, to jednak były wszystkie te notatki i to jest w tej dokumentacji, którą otrzymałem z IPN-u
— wskazał.
Ja chciałem powiedzieć, że w roku 2007 składałem cztery oświadczenia lustracyjne. To ostatnie, czwarte, wróciło do mnie po czterech latach prawie. Występowałem też do IPN-u o dokumentację po tym, jak się lista Wildsteina ukazała. Też dostałem tę dokumentację paszportową i we wszystkich przypadkach było napisane, że nie ma innej dokumentacji. Dlatego też bardzo mnie to zaskoczyło, co się wydarzyło w roku 2019, ale chciałbym powiedzieć, że w tej dokumentacji nie ma żadnego donosu, natomiast ta dokumentacja, która się zachowała, ona potrafi udowodnić, że 80 procent dokumentacji tworzonych przez tych SB-eków, jest po prostu fałszywa. Niedługo ukaże się książka, w której to będzie dokładnie opisane i pokazane, w jaki sposób ci SB-ecy fałszowali tę dokumentację. Kiedyś prześladowali i dzisiaj też
— zaznaczył.
Jarosław Kaczyński
Marcin Wikło zauważył, że sprawę rozdmuchują ci, którzy zazwyczaj przekonywali, że brzydzili się lustracją, czyli „Gazeta Wyborcza”. Zapytał też, jakie znaczenie w tej sprawie ma nazwisko prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Rzeczywiście mam szczyt znać Jarosława Kaczyńskiego od dosyć długiego okresu czasu. Jest on ogromnym patriotą. Można powiedzieć, że poświęcił całe swoje życie dla Polski. To wszystko, co jest w tym obszarze medialnym, obszarze złych mediów, to jest obraz bardzo fałszywy
— mówił.
Pan prezes Kaczyński jest po pierwsze wielkim patriotą i chciałby, żeby w tej Polsce wszyscy żyli godnie i taka mu idea przyświeca, natomiast ja nie byłem działaczem partyjnym, zajmowałem się zawsze sprawami gospodarczymi, czy pracą. W tych środowiskach, gdzie pracowałem, jest raczej taka opinia o mnie, że jestem pracowity i kompetentny. Polityką nigdy się nie zajmowałem, nie kandydowałem
— podkreślił.
W mojej sprawie ukazało się około 400 artykułów w większości fałszywych. Większość z nich zaczyna się od tego, że niestety one wykorzystując moją sytuację, atakują prezesa Kaczyńskiego, za co jest mi bardzo przykre
— zaznaczył.
Kazimierz Kujda
Kazimierz Kujda to m.in. były szef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a także były prezes spółki Srebrna i wieloletni bliski współpracownik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
CZYTAJ TAKŻE:
— Sprawa Kazimierza Kujdy, czyli polowanie na Jarosława Kaczyńskiego
as/wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/720135-kujda-wykorzystujac-moja-sytuacje-atakuja-prezesa-pis