„Ten trzeci, który wchodzi spoza polityki, pobudza wyborców i transferuje swoje głosy niezależnie od swojej woli na opozycyjnego kandydata. Wierzę, że tak będzie i tym razem i te głosy na Krzysztofa Stanowskiego mogą tak zadziałać” - powiedział Jacek Kurki na antenie Telewizji wPolsce24.
Stanowski wchodzi do gry
Będę kandydatem na prezydenta, ale nie dlatego, że prezydentem chcę być, od początku powtarzam i powtórzę też dziś: chcę zdobyć 100 tysięcy podpisów, aby od środka pokazać wam, jak wygląda kampania wyborcza, jak wygląda kampania prezydencka. Chcę być kandydatem, aby stanąć do debaty w TVP w likwidacji. Chcę być kandydatem, aby TVP w likwidacji zgodnie z obowiązującym prawem wyemitowała materiały przygotowane przez mój komitet wyborczy
— zapowiedział Krzysztof Stanowski w swoim Kanale Zero.
CZYTAJ TAKŻE:
Prawda o TVP
Jacek Kurski zwrócił uwagę, że Krzysztof Stanowski zaśmiał się, mówiąc o tym, że „TVP w likwidacji” zgodnie z obowiązującym prawem będzie musiało go transmitować.
Zgodnie z obowiązującym prawem nie istnieje coś takiego jak „TVP w likwidacji”. Na tym polega ten przykry dowcip. Według polskiego prawa nie istnieje spółka pod tytułem „Telewizja Polska w likwidacji”. Nie można zlikwidować według polskiego prawa, według Ustawy o Radiofonii i Telewizji z 29 grudnia 1992 roku Telewizji Polskiej. Tak się sami nazwali
— wskazał.
Wydarzenie, które może zmienić wybory
Kurski ocenił, że start Krzysztofa Stanowskiego może bardzo poważnie wpłynąć na tegoroczne wybory prezydenckie.
Wbrew temu humorystycznemu entourage’owi, który nadaje temu sam Stanowski, jest to bardzo ważne wydarzenie. A jak ważne jest wkroczenie potencjalnego trzeciego gracza apolitycznego spoza polityki do polityki, niech państwu uświadomi ten sondaż
— powiedział.
Następnie dokonał on analizy sondażu poparcia prezydenckiego w II turze, który został przeprowadzony przez IBRIS dla „Wydarzeń” Polsatu. Wskazuje on, że chęć oddania głosu na Rafała Trzaskowskiego deklaruje 48,2 procent badanych, 37,5 procent wskazuje na Karola Nawrockiego, natomiast 14,3 procent twierdzi, że nie weźmie udziału w drugiej turze wyborów.
14,3 – oni w tej chwili mówią: „nie zagłosowałbym w drugiej turze”. Otóż dowcip i sens wejścia Stanowskiego polega na tym, że ci, którzy teraz mówią, że nie zagłosowaliby w drugiej turze, rzeczywiście być może nie zagłosowaliby, gdyby nie mieli jakiegoś specjalnego „drivera”, „factora”, który by ich do tego uruchomił. I kimś takim może być Krzysztof Stanowski
— wyjaśnił Kurski.
Wyborcza historia
Jacek Kurski zwrócił uwagę, że w Polsce praktycznie w każdych wyborach kluczowi są „ci trzeci spoza polityki”.
Jeżeli państwo prześledzą te „case’y”, kiedy wchodzili ci „niespodziewani trzeci”… Bardzo dobrym „benchmarkiem” jest tutaj Kukiz. Dostał prawie 21 procent głosów – 20,8. A jednocześnie był ani prawicowy, ani lewicowy. No niby był częścią establishmentu artystycznego, ale z drugiej strony deklarował się jako wróg jakiegokolwiek establishmentu. Do końca nie było wiadomo, czy on prawicowy, czy lewicowy, teraz wiemy, że on bardziej konserwatywny. Wtedy w 2015 roku Andrzej Duda zdobył 35 procent, Bronisław Komorowski 34 procent – to jest fifty-fifty. I nagle wchodzi gość, który ma 21 i ten, kto przejmie te głosy, zostaje prezydentem. I tak było w tym przypadku
— zauważył.
Wejście Kukiza do kampanii i ożywienie iluś ludzi znacząco pomogło Andrzejowi Dudzie. A przypominam o Komorowskim, który jeszcze parę miesięcy wcześniej miał w sondażach 70 do 30 i nagle się okazało, że przegrywa II turę. Więc wierzę w to, że Stanowski, który jest jednak bardziej konserwatywny niż niekonserwatywny, bardziej antyplatformerski i antyrządowy niż prorządowy, zaktywizuje ludzi do tego, że wezmą oni udział w wyborach
— wskazał.
Ci „trzeci”
Jacek Kurski ocenił, że na razie potencjalni wyborcy Stanowski nie są blisko ani Trzaskowski ani Nawrockiego.
Kiedy jednak poczują ten zew wyborczy, to może się okazać, że zagłosują przeciwko władzy. Historia tych trzecich zazwyczaj była przeciwko władzy. Tymiński w 1990 roku był w ogóle przeciwko wszystkim, ale zatopił Tadeusza Mazowieckiego
— zauważył.
Podkreślił on, że tym trzecim w 2020 roku był Szymon Hołownia i on też był przeciw władzy (wówczas rządziło Prawo i Sprawiedliwość).
Tymiński był przeciw wszystkim i zatopił rządzącego Mazowieckiego. Andrzej Lepper był przeciw wszystkim w 2005 roku, pomógł jednak opozycyjnemu wtedy Lechowi Kaczyńskiemu, chociaż u władzy było SLD, więc Tusk i Kaczyński tak samo ubiegali się o władzę. Niemniej jednak te 15 procent Andrzeja Leppera w 2005 roku przeszły w ogromnej większości na Lecha Kaczyńskiego, który przegrał I turę z Tuskiem i pomogły mu wygrać te wybory. W 2015 o Kukizie już mówiliśmy, te głosy ożywione przez Kukiza przeszły na opozycyjnego Andrzeja Dudę i dały mu zwycięstwa. I potwierdza tę tezę też Holownia w 2020 roku, bo on wtedy nie był politykiem, ale wyskakiwał przeciwko obozowi rządzącemu i te głosy zasiliły Trzaskowskiego
— kontynuował.
Ten trzeci, który wchodzi spoza polityki, pobudza wyborców i transferuje swoje głosy niezależnie od swojej woli na opozycyjnego kandydata. Wierzę, że tak będzie i tym razem i te głosy na Krzysztofa Stanowskiego mogą tak zadziałać
— mówił.
Problem ze Stanowskim
Jacek Kurski przyznał, że nie wszystko w Krzysztofie Stanowskim mu się jednak podoba.
Jedna rzecz mi się u Stanowskiego nie podoba, czyli taka jego kontrpolityczność, czyli takie mówienie, że „wszyscy w polityce są źli” i on idzie, żeby „ośmieszyć ten cyrk”. Od wyborów prezydenckich zależy nasza przyszłość, od ich wyników zależy, czy ten fatalny scenariusz dla Polski domykania systemów zostanie powstrzymany. Nie ma w tym nic śmiesznego, ale też nie jest tak, że wszyscy tylko dlatego, że są politykami, są tak samo źli. To jest nieprawda. Jedni jednak dowozili, dotrzymywali obietnic wyborczych, kochają Polskę. A inni działają przeciwko Polsce
— podsumował.
as/Telewizja wPolsce24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/719292-tylko-u-nas-kurski-stanowski-moze-wplynac-na-wybory