Czy rzeczywiście Rafał Trzaskowski może liczyć na przejęcie części elektoratu centroprawicy? Można tak przypuszczać, skoro od wielu tygodni próbuje udawać konserwatystę. „Te działania mogą wywołać zniechęcenie i odpłynięcie od Trzaskowskiego wyborców wyraziście lewicowych i wielkomiejskich, którzy mogą poczuć się pominięci” - ocenia w rozmowie portalem wPolityce.pl dr Tomasz Żukowski. Socjolog z UW nie wyklucza, że aby zatrzymać trend spadkowy Trzaskowski i koalicja rządząca będą usiłowali wywołać jeszcze większe społeczne zamieszanie. „Obawiam się, że rządzący mogą mieć jeszcze w zanadrzu posunięcia ewidentnie autorytarne” - dodaje nasz rozmówca.
Rafał Trzaskowski od wielu tygodni spycha swoją kampanię wyborczą w prawą stronę. Udając konserwatystę, zapewnia że będzie dbał o rolników i sprzeciwi się umowie UE-Mercosur. Ogłasza, że jest patriotą gospodarczym, choć kierowany przez niego warszawski ratusz kupuje niemieckie drzewa, chińskie autobusy i koreańskie tramwaje. Miał zmienić zdanie ws. CPK i wejścia Ukrainy do UE i NATO. Podoba mu się nawet przyznanie świadczenia 800+ Ukraińcom, choć koalicja rządząca w ubiegłym roku odrzuciła w głosowaniu taką ewentualność. Ostatnio pokazał się z gwiazdą disco polo Zenonem Martyniukiem.
Prawdopodobnie to sztab wyborczy doradza Rafałowi Trzaskowskiego poszukiwanie wyborców na prawo od jego elektoratu, czyli na centroprawicowy i poza wielkimi miastami w tzw. Polsce powiatowej. Ponieważ Trzaskowski mówi o tych sprawach również w mniejszych miastach, to wszystko składa się nam w logiczną całość
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Tomasz Żukowski.
Od Trzaskowskiego odchodzą lewicujące kobiety
Próba pozyskania centroprawicowego elektoratu może przynieść Rafałowi Trzaskowskiemu efekt odmienny od zamierzonego.
Tego typu działanie daje oczywiście jakieś szanse zwiększenia poparcia, choć w tym przypadku, takiego efektu na razie nie widać. Trzeba będzie poczekać jeszcze parę tygodni, żeby to ocenić. Nie mniej, takie posunięcia niosą ze sobą dla każdego kandydata ryzyko wywołania efektu przeciwnego do oczekiwanego. Mogą one wywołać zniechęcenie i odpłynięcie od Trzaskowskiego wyborców wyraziście lewicowych i wielkomiejskich, którzy mogą poczuć się pominięci. Mogą bowiem uznać, że ich punkt widzenia wielu spraw jest pomijany. Dlatego takie posunięcie, choć wydaje się racjonalne, to jednak jest dość ryzykowne i niekończenie musi przynieść oczekiwany przez sztab wyborczy efekt. Z ostatnich badań wynika, że od Trzaskowskiego odchodzą lewicujące kobiety
— ocenia nasz rozmówca. W przypadku Rafała Trzaskowskiego pojawia się jednak zasadnicze pytanie o spójność jego wizerunku i wiarygodności.
Jeśli to, co mówi kandydat, odbiega od wcześniejszych poglądów, to w oczywisty sposób może być eksponowane przez pozostałych uczestników kampanii oraz stać się przedmiotem różnego typu wpisów i memów. Zasadnicze pytanie dotyczy jednak tego, czy tę zmianę dotyczącą poglądów kandydat dokonuje w sposób zręczny, czy mniej zręczny. W tym drugim przypadku ryzyko uderzenia w niego znacznie się większa
— stwierdza socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Mamy kilka różnych sondaży i wszystkie pokazały ten sam trend: prawica zyskuje, a obóz liberalno-lewicowy traci. Jednocześnie dystans pomiędzy Rafałem Trzaskowskim i Karolem Nawrockim się zmniejsza. Jeden z sondaży, który dotyczy drugiej tury, wskazuje, że jest to już tylko 5 punktów. Idąc trochę śladami futbolu, można powiedzieć, że to właściwie 3 punkty różnicy. Wystarczy bowiem, aby w drugiej turze jeden kandydat oddał drugiemu właśnie te 3 punkty i kolejność na szczycie się zmienia
— mówi nam dr Żukowski, który podkreśla, że niewielka różnica pomiędzy Trzaskowskim i Nawrockim zmotywuje obóz rządzący do podjęcia działań nawet skrajnych.
Ponieważ wyniki tych sondaży są znane od dobrych kilku dni, to trzeba przyjmować, że obóz rządzący podjął już pewne działania, aby ten trend odwrócić. Z jednej strony, to właśnie próba zabiegania o przychylność wyborców centroprawicowych. Z drugiej zaś początek kolejnej ofensywy, która określa polityczny spór w kategoriach prokuratorsko-policyjnych. Mam na myśli, chociażby szykowanie zarzutów dla byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Pokazuje to także wczorajsza wypowiedź premiera Donalda Tuska o tym, że wielu złodziei i gangsterów podziwia polityków i kandydatów PiS. To jest próba wyhamowania ich spadkowych trendów poparcia
— stwierdza dr Żukowski.
CZYTAJ TAKŻE: Zaskakujący sondaż dla neo-TVP. Bez zmian poparcia? Jedyne badanie z tym samym wynikiem Prawa i Sprawiedliwości oraz KO
Czy koalicja Tuska wywoła jeszcze więsze społeczne zamieszanie?
Nie można wykluczyć, że rosnące poparcie dla Karola Nawrockiego wywoła wśród polityków Platformy Obywatelskiej przekonanie o potrzebie wywołania jakiegoś dużego społecznego wstrząs.
Obawiam się, że rządzący mogą mieć jeszcze w zanadrzu posunięcia ewidentnie autorytarne. Świadczą o tym niedawne wypowiedzi min. Adama Bodnara, który zapowiedział, że o wyniku wyborów prezydenckich ważniejsza od „opinii obywateli” będzie decyzja marszałka Szymona Hołowni i to dla dobra narodu polskiego
— ocenia rozmówca portalu wPolityce.pl.
Mam wrażenie, że w tamtym obozie ciągle istnieje przekonanie o konieczności odwoływania się do narzędzi prokuratorsko-policyjnych. Idą tą drogą ewidentnie. Są przekonani o tym, że takie działanie jest wygodne i przeciwdziała erozji rządzącej koalicji, która w oczywisty sposób różni się wewnętrznie. Każde z tych ugrupowań ma przecież swojego kandydata w wyborach prezydenckich. To dla całej koalicji oznacza uruchomienie procesów odśrodkowych, bo taka jest logika politycznej rywalizacji. Czynnik wiążący się z tzw. rozliczaniem poprzedników może być uznany za scalający koalicję i to właśnie wynika z wypowiedzi wielu ich polityków
— mówi nam dr Tomasz Żukowski.
Takim wstrząsem może być bardziej zdecydowane uderzenie w prezesa Narodowego Banku Polskiego, prof. Adama Glapińskiego. Zdaniem naszego rozmówcy nie będzie to jednak takie proste.
Pamiętamy słowa o silnych ludziach, którzy mają wyprowadzić prezesa NBP. Od tamtej pory jednak niewiele się wydarzyło, a jednocześnie w obronie prezesa Adama Glapińskiego stanęli liderzy świata bankowości z Europy. To, czego oni na pewno nie chcą, to legitymizowanie działań rządów będących w konflikcie ze środowiskiem bankowym. Skutki takich działań byłyby dla nich niezwykle negatywne i z tego powodu banki bronią prezesa NBP
— przypomina socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Czego zatem należy się spodziewać w najbliższej przyszłości?
Próbując prognozować przyszłość, trzeba pamiętać, że linie podziału pomiędzy szeroko rozumianym obozem prawicy a obozem lewicowo-liberalnym są względnie stabilne. Te okopy zostały dość głęboko wykopane, a ich przesuwanie jest trudne. Potwierdzają to wyniki kolejnych wyborów na przestrzeni ostatnich 10 lat. Dlatego trwająca ofensywa prawicy może się przesunąć jeszcze o parę punktów w kierunku tych głównych okopów, ale potem sprawa będzie wymagać nowych propozycji programowych i działań. Ważyć będzie tu także nie najlepsza sytuacja gospodarcza Polski i pogarszająca się sytuacja Polaków, którzy już teraz mówią, że żyje się im gorzej niż za czasów rządu Morawieckiego. Jednocześnie dalsze perspektywy życia nie są wcale dobre
— prognozuje dr Żukowski, który zauważa, że nie bez znaczenia dla sytuacji w Europie jest wygrana Donalda Trumpa i jego nowa prezydentura.
Otwarte pozostaje pytanie, jak na to wszystko wpłynie sytuacja światowa. Pomijając kwestie wojny na Ukrainie, mam na myśli ewentualne przeniesienie do Europy na większą skalę konserwatywnego trendu, który doprowadził do wygranej Donalda Trumpa w USA
— podsumowuje dr Tomasz Żukowski.
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/718929-zukowski-wolty-trzaskowskiego-sa-obarczone-duzym-ryzkiem