Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak udzielił „Gazecie Prawnej” wywiadu, w którym wyraził, że istnieją uzasadnione obawy o przyszłoroczne wybory prezydenckie. „Zawsze istnieje obawa. Do PKW dołączyłem wiele lat temu. Od 2014 r. uczestniczyłem w przeprowadzeniu trzech wyborów prezydenckich, trzech wyborów do Sejmu i Senatu. W międzyczasie dwa razy organizowaliśmy wybory do europarlamentu i dwa razy wybory samorządowe. Mieliśmy też dwa ogólnokrajowe referenda. Trochę tego było. Za każdym razem towarzyszy mi obawa, czy wszystko się uda zorganizować, czy nie będzie żadnych problemów. Póki co – nawet w najtrudniejszym pandemicznym czasie – wszystko kończyło się pomyślnie. Konstytucyjne urzędy zostały obsadzone” – zaznaczył sędzia Marciniak.
Szef PKW wyznał, że obecnie jego obawy o wybory prezydenckie są o wiele większe niż przy okazji poprzednich wyborów i wzrosły po ostatnim posiedzeniu PKW, gdzie większość jej członków zdecydowała o odłożeniu na później kwestii orzeczenia Sądu Najwyższego ws. subwencji Prawa i Sprawiedliwości.
Sędzia Marciniak zaznaczył, że uważa decyzję PKW za „ogromny błąd”.
Wykraczanie poza ustawowe kompetencje PKW, kwestionowanie orzeczeń Sądu Najwyższego może się na nas zemścić już niedługo. I to prędzej niż wszyscy się spodziewają
— ocenił.
Brak wiedzy o procesie wyborczym
Zdaniem sędziego Marciniaka część członków PKW, która głosowała za odroczeniem ws. orzeczenia SN, jak również niektóre osoby, pełniące najwyższe w państwie polskim urzędy, wydają się nie zdawać sobie sprawy z rzeczywistego przebiegu wyboru prezydenta RP.
Marciniak wyjaśniał w rozmowie z „Gazetą Prawną”, że dzień głosowania jest zaledwie zwieńczeniem całej serii przygotowań i pracy, a sam proces wyborczy będzie trwał do maja nieustannie. Podkreślił też, że na każdym etapie rola Sądu Najwyższego będzie kluczowa i nie wyobraża sobie, by mógł być on pomijany.
Marciniak przypominał też jak wyglądały dane z wyborów prezydenckich w 2020 roku, sugerując jak wielkie i długotrwałe było to przedsięwzięcie.
Utworzono wówczas 40 komitetów wyborczych. PKW, wobec spełnienia ustawowych warunków, przyjęła zawiadomienia o utworzeniu 34 komitetów wyborczych, a odmówiła przyjęcia zawiadomień 6 komitetów wyborczych. Poza tym PKW przyjęła dodatkowo jedno zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego wskutek uznania przez Sąd Najwyższy skargi za zasadną dotyczącą jednego komitetu wyborczego, któremu wcześniej PKW odmówiła przyjęcia zawiadomienia. Łącznie więc PKW przyjęła 35 zawiadomień, z czego jeden komitet został rozwiązany w trybie art. 101 § 3 Kodeksu wyborczego. Co jeśli w nadchodzących wyborach dojdzie do podobnej sytuacji, gdy Sąd Najwyższy zmieni decyzję PKW? Jak zachowają się członkowie PKW? Czy znów nie wykonają orzeczenia?
— pytał szef PKW.
Terminy gonią
Odpowiadając na pytanie, kiedy ten problem może się realnie pojawić, Marciniak ocenił, że bardzo dużo zależy w tej kwestii od marszałka Sejmu Szymona Hołowni i tego w jakim terminie zarządzi on przeprowadzenie wyborów.
Z robionych przez nas wyliczeń wynika, że w grę wchodzą tylko trzy niedziele 4, 11 lub 18 maja. W mediach często pojawia się data 25 maja, ale to jest już dwa dni po konstytucyjnym terminie. Przyjmijmy na potrzeby tej rozmowy, że termin wyborów zostanie wyznaczony na 11 maja 2025 r. O utworzeniu komitetu wyborczego należy zawiadomić PKW najpóźniej 55 dni przed terminem głosowania. W tym przypadku pełnomocnik wyborczy powinien zrobić do 17 marca. Ale równie dobrze może zrobić to znacznie szybciej, w styczniu czy lutym. I tak zapewne będzie, bo komitety nie czekają z zawiadomieniem do ostatniej chwili. Gdy wpłynie zawiadomienie, PKW rozpatrzy je na bieżąco, maksymalnie w ciągu trzech dni. W przypadku uchwały odmownej, pełnomocnik wyborczy ma prawo wnieść skargę do SN w ciągu dwóch dni. Z kolei SN ma dwa dni na wydanie orzeczenia w tej sprawie. Zgodnie z kodeksem wyborczym od orzeczenia SN nie przysługuje już żaden środek odwoławczy. Decyzja jest ostateczna i prawomocna
— tłumaczył w „gazecie Prawnej” sędzia Marciniak.
Dodał przy tym, że zupełnie realnym jest scenariusz, w którym Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego może na przełomie stycznia i lutego będzie orzekać ws. wyborów prezydenckich. Zwracał uwagę, że terminy są „niezwykle napięte”, a Sąd Najwyższy ma zaledwie kilkadziesiąt godzin na wydanie orzeczeń związanych z wyborami. Marciniak dodał nawet, że bywały sytuacje, kiedy do PKW kierowano pismo z zawartym zobowiązaniem sądowym, by ustosunkować się do danego stanowiska w cztery godziny.
Przewodniczący Marciniak stwierdził, że w tym kontekście nie ma czasu na zastanawianie się nad tym, czy nadawca jest sądem w ścisłym tego słowa znaczeniu czy nie i czy brać pod uwagę jego orzeczenia. Niestety, ale występuje w całym procesie wyborczym efekt domina i jeśli nie rozwiąże się pewnych problemów na bieżąco, to rzutują one bardzo mocno na przyszłe etapy.
Jednym z nich jest np. rejestracja kandydatów na prezydenta RP.
W przyjętym na potrzeby tej rozmowy scenariuszu termin ten minie 28 marca o godz. 16.00. Do tego momentu komitety będą musiały przedstawić PKW listę 100 tys. podpisów poparcia. To oznacza, że mamy raptem 11 dni pomiędzy ostatecznym terminem składania zawiadomień o utworzeniu komitetu wyborczego, a upływem terminu zgłaszania kandydatów, w tym składania podpisów
— zauważył Sylwester Marciniak.
Żmudna i czasochłonna praca
Potem następuje przeliczanie i weryfikacja tych 100 tys. podpisów, czym zajmują się bardzo mozolnie członkowie PKW oraz pracownicy Krajowego Biura Wyborczego. Marciniak zaznaczył, że jest to niezwykle ciężka praca, którą należy wykonać możliwie szybko, a warto też zwrócić uwagę, że komitety wyborcze przynoszą często do PKW o wiele więcej podpisów, niż te wymagane 100 tys., więc praca się multiplikuje i przeciąga.
Pamiętam, że KW Andrzeja Dudy złożył ponad 2 mln podpisów, a KW Rafała Trzaskowskiego ponad 1,6 mln. Po weryfikacji zarejestrowaliśmy 10 kandydatów, natomiast pozostałym 9 kandydatów odmówiliśmy rejestracji. Wie pan, ilu z nich złożyło skargę do Sądu Najwyższego? Wszyscy
— przypomniał sędzia Marciniak.
Przypadek Waldemara Witkowskiego
W tym kontekście terminy także są nieubłagane, gdyż skargę wnosi się w ciągu dwóch dni, a SN ma także dwa dni na jej rozpatrzenie. Marciniak przywołał w tym miejscu przypadek Waldemara Witkowskiego, gdzie PKW w poprzednich wyborach prezydenckich odmówiła rejestracji jego kandydatury z powodu niespełnienia formalnych wymogów związanych z tym, że nie zebrał o 100 tys. podpisów.
Pełnomocnik wyborczy zaskarżył jednakże odmowę rejestracji PKW do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. Rezultatem tej sytuacji było ostatecznie uznanie skargi, co zobligowało PKW do błyskawicznego zarejestrowania kandydatury Witkowskiego.
Dlaczego zwracam na to uwagę? Bo tu nie ma żadnego marginesu czasu na zastanawianie się nad legalnością danej izby czy statusem sędziów. Ktoś mógłby powiedzieć: „no tak, ale przecież wybory odbędą się dopiero w maju”. To prawda, ale sprawa rejestracji kandydatów musi się zakończyć jak najszybciej. PKW musi podać do wiadomości wyborców informację o zarejestrowanych kandydatach. Myślę tu np. o obwieszczeniach, które wiszą na słupach. Prezentowana jest tam lista kandydatów w kolejności alfabetycznej wraz ze szczegółowymi danymi kandydatów
— stwierdził Sylwester Marciniak.
Ale to jeszcze nie wszystko. PKW zarządza również druk kart do głosowania, na której znajdą się nazwiska kandydatów. Mówimy o zamówieniu wartym miliony złotych. Proszę sobie wyobrazić, co będzie, jeśli zaczniemy zastanawiać się, czy orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej w sprawie rejestracji kandydata X obowiązuje. Uznawać czy nie uznawać?
— pytał.
Przewodniczący PKW zauważył, że nie będzie wtedy chętnych do wzięcia odpowiedzialności za druk krat wyborczych, a bez tego żadne wybory odbyć się przecież nie mogą, szczególnie ze karty potrzebne o wiele wcześniej niż w dniu głosowania.
Nieodzowność Sądu Najwyższego
Marciniak dobitnie zaznaczył w rozmowie z Markiem Mikołajczykiem, że bez Sądu Najwyższego proces wybory prezydenta RP jest zwyczajnie niemożliwy, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN – zgodnie z obowiązująca ustawą – „odgrywa w niej istotną rolę”. Dodał też, że oprócz tego Kodeks wyborczy przewiduje możliwość wniesienia skargi do SN w sprawie uchwał PKW dot. wiążących wytycznych dla komisarzy wyborczych, urzędników wyborczych i komisji niższego stopnia.
Wobec tego PKW w całym procesie podejmować musi kilkadziesiąt rozmaitych uchwał, dotyczących np. obwodowych komisji wyborczych, regulaminu komisji okręgowych, uchwały ws. wzoru kraty i wielu innych.
Marciniak został też zapytany, czy bez zatwierdzenia ważności wybory przez Sąd Najwyższy może dojść do zaprzysiężenia prezydenta RP przed Zgromadzeniem Narodowym. W tym kontekście przyznał, że istnieją różne opinie, ale sam jest w tej kwestii „rygorystą”.
Przecież zgodnie z przepisami kodeksu wyborczego, prezydent RP wybrany w wyborach składa przysięgę wobec Zgromadzenia Narodowego w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego o stwierdzeniu ważności wyborów w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której odbyłoby się zaprzysiężenie, a za jakiś czas SN stwierdziłby nieważność tego wyboru. To doprowadziłoby do ogromnego chaosu
— podkreślił sędzia Marciniak.
Uspokajał jednak, że przed tak negatywnym rozwojem sytuacji chroni kalendarz wyborczy i trzeba jedynie ściśle się do niego stosować. Marciniak dodał, ze uchwała SN o ważności wyborów musi być podjęta w ciągu 30 dni od podania oficjalnych wyników głosowania.
Biorąc pod uwagę, że rezultat przyszłorocznych wyborów prezydenckich zostanie podany przez PKW na przełomie maja i czerwca 2025 r., Sąd Najwyższy będzie zobligowany do stwierdzenia ważności wyboru nowego prezydenta RP najpóźniej około końca czerwca lub początku lipca, a kadencja prezydenta Andrzeja Dudy kończy się 6 sierpnia.
Zakładając, że wyniki podamy pod koniec maja lub na początku czerwca, SN będzie musiał stwierdzić ważność wyboru prezydenta najpóźniej w okolicach końca czerwca lub początku lipca. Kadencja Prezydenta Andrzeja Dudy trwa natomiast do 6 sierpnia 2025 r.
Poczucie odpowiedzialności za państwo
Marciniak wyraził nadzieję, że członkowie PKW wykażą się odpowiedzialnością za państwo i nie pogłębią szerzącego się w nim chaosu ustrojowego. Przyznał, że rozmawiał z pięcioma członkami PKW, którzy postanowili odroczyć sprawę orzeczenia SN, ale usłyszał w odpowiedzi na swoje wątpliwości, że „są to tylko spekulacje”.
Mam nadzieję, że nastąpi jakieś otrzeźwienie. Jako sędzia jestem przyzwyczajony, że w każdej sytuacji trzeba podejmować decyzje. Nie można od nich uciekać. Brak decyzji zawsze jest gorszy nawet od najtrudniejszej decyzji. Mam nadzieję, że skończy się chowanie głowy w piasek, że może ktoś za nas załatwi kwestię wykonywania orzeczeń SN, że może władze dojdą do porozumienia. Musimy postępować zgodnie z prawem, logiką i zdrowym rozsądkiem. Nie ma innej możliwości
— podkreślił przewodniczący Marciniak.
Wyraził też przekonanie, że PKW winna wykonać postanowienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN ws. subwencji PiS.
Wybiórczość PKW
Poseł PiS Paweł Jabłoński odniósł się do wywiadu Sylwestra Marciniaka, zauważając że PKW wykonała DZIESIĄTKI orzeczeń Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Bardzo mocny wywiad z przewodniczącym PKW w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. PKW wykonała DZIESIĄTKI orzeczeń Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. ‼️ Nie wykonała tylko w jednym przypadku – postanowienia nakazującego przyjęcie sprawozdania i wypłacenie pieniędzy PiS
— napisał na X Paweł Jabłoński.
CZYTAJ TEŻ:
maz/”Gazeta Prawna”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/716625-szef-pkw-kwestionowanie-orzeczen-sn-moze-sie-na-nas-zemscic