Szef BBN Jacek Siewiera na antenie TVN24 przyznał, że poważna siła polityczna proponowała mu, by był kandydatem na prezydenta. „Tak, były takie rozmowy, potwierdzam, natomiast ja jestem żołnierzem, nigdy nie pisałem wniosku o zwolnienie z zawodowej służby wojskowej, przyjąłem nominację na szefa BBN-u z rąk prezydenta na trzyletnią kadencję. (…) Miejsce na tę rozmowę jest przede wszystkim z moim przełożonym” - zaznaczył Jacek Siewiera.
Jacek Siewiera twierdząco odpowiedział na pytanie, czy jakaś poważna siła polityczna proponowała mu bycie kandydatem na prezydenta.
Tak, były takie rozmowy, potwierdzam, natomiast ja jestem żołnierzem, nigdy nie pisałem wniosku o zwolnienie z zawodowej służby wojskowej, przyjąłem nominację na szefa BBN-u z rąk prezydenta na trzyletnią kadencję tak, jak jest to przyjęte w siłach zbrojnych od zwierzchnika sił zbrojnych i według mojej wiedzy z moim przełożonym nikt na ten temat nie rozmawiał
— zaznaczył Jacek Siewiera.
Miejsce na tę rozmowę jest przede wszystkim z moim przełożonym
— dodał, dopytywany, czy to Władysław Kosiniak-Kamysz proponował mu poparcie PSL w przypadku zdecydowania się na kandydowanie w wyborach prezydenckich.
Jednocześnie szef BBN zaprzeczył, by prezes PiS Jarosław Kaczyński proponował mu kandydowanie. Siewiera odniósł się do pogłosek, jakoby prezes PiS „wybitnie nie miał do niego zaufania”.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości, premier Jarosław Kaczyński żyje w świecie, w którym jego ludzie donoszą mu rzeczy nieprawdziwe, donoszą mu zmanipulowane informacje, zły obraz świata i przez to właśnie m.in. otoczenie prezydenta jest przez niego traktowane w taki sposób, który nie przysparza chwały prawicy
— stwierdził szef BBN.
Chyba wypada, bym powiedział w tym miejscu również, że wybory w Stanach Zjednoczonych, to, kto tam jest, jak wyglądała relacja i kto za nią odpowiadał do dziś, powinny skłonić kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości do głębokiej refleksji nad tym, bo tu nie chodzi o mnie, jaką rolę odgrywa minister Marcin Mastalerek w tych relacjach. I większego zrozumienia tego faktu
— dodał.
Siewiera: Nie ma nic do ukrycia w BBN ws. działalności ministra Macierewicza
Nie ma nic do ukrycia w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, jeśli chodzi o działalność b. szefa MON Antoniego Macierewicza - zapewnił szef Biura Jacek Siewiera, pytany o informacje przekazane podczas prezentacji raportu komisji ds. badania rosyjskich wpływów.
W ubiegłym tygodniu szef komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024 gen. Jarosław Stróżyk omówił pierwszy niejawny raport z jej prac. Poinformował, że komisja złoży wniosek do prokuratury ws. możliwości dopuszczenia się przez b. szefa MON Antoniego Macierewicza zdrady dyplomatycznej. Chodzi m.in. o wycofanie się resortu z programu pozyskania tankowców powietrznych.
Gen. Stróżyk podczas prezentacji raportu poinformował, że komisja nie otrzymała odpowiedzi na swoje zapytanie z Kancelarii Prezydenta nt. możliwych „zaniechań modernizacyjnych w MON przez ministra Antoniego Macierewicza”. Wskazał, że w lipcu br. w czasie służbowego spotkania został zachęcony przez bardzo wysokiego szczebla urzędnika z otoczenia prezydenta o skierowanie pisma z komisji do prezydenta, ponieważ - jak cytował - prezydent miał chętnie podzielić się informacjami o zaniechaniach modernizacyjnych w MON przez ministra Antoniego Macierewicza.
Z przykrością stwierdzam, że pomimo pisma z komisji otrzymaliśmy negatywną odpowiedź, że takich informacji nie ma
— zaznaczył gen. Stróżyk.
Szef BBN Jacek Siewiera w czwartek w TVN24 został zapytany, czy to on był tym urzędnikiem prezydenta.
Nie ma nic do ukrycia w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, jeśli chodzi o działalność ministra Antoniego Macierewicza, czy jakiejś szczególnej wiedzy. Prezydent chętnie takie materiały udostępni, jeśli będzie ku temu podstawa prawna
— zapewnił Siewiera.
Podstawa prawna działalności aktualnej komisji dotyczy resortów podległych KPRM. Jeślibym udostępniał dokumentację w jakikolwiek sposób, czy inne materiały, to jest to przekroczenie uprawnień
— zaznaczył Siewiera.
Dopytywany czy w BBN są dokumenty, które oskarżają, obciążają lub kompromitują Macierewicza, Siewiera odparł, że rozmawiał z przełożonymi gen. Stróżyka, zarówno z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem Kamyszem oraz szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem.
W obu wypadkach te resorty mogą zwrócić się o dokumentację, o informacje. W obu wypadkach tego typu dokumentacja jest po ich stronie, bo cokolwiek było za czasów ministra Macierewicza, to zostawiło ślad po stronie MON, w ich archiwach. Więc nie ma tam niczego co jest do ukrycia. Ale oczywiście nie ma powodu, żeby cokolwiek ukrywać, tylko musi być podstawa prawna
— zaznaczył.
Dopytywany czy są tam materiały obciążające Macierewicza, Siewiera powiedział: „Niczego, czego opinia publiczna nie zna”.
To o czym można, i o co ja mogę mieć bardzo daleko idące zastrzeżenia, oprócz tej głównej działalności ministra Macierewicza związanej z katastrofą smoleńską, to jest np. kwestia zapóźnień w reformie systemu kierowania i dowodzenia. Ogromnych zapóźnień, które do dzisiaj nie zostały zrealizowane, które prezydent chce naprawić
— powiedział szef BBN.
Siewiera odpowiadając na kolejne pytania przyznał, że jest sceptyczny, co do sposobu prowadzenia MON za czasów Macierewicza.
W BBN tamte czasy są kojarzone z najgorszymi możliwymi. Jest wielu oficerów, wielu pracowników BBN, którzy bardzo źle wspominają tamten czas
— powiedział.
Gen. Stróżyk w radiu TOK FM zaznaczył, że nie wskazał nikogo z nazwiska z Kancelarii Prezydenta, kto miałby zapowiedzieć przekazanie dokumentów komisji.
W jakimś stopniu widzę, że pan minister Siewiera - nie chcę eskalować tej rzeczy medialnie - ale mam wrażenie, że powiedziałbym kolokwialnie, zapomniał o pewnych naszych krótkich rozmowach przy okazji innego spotkania
— podkreślił.
Dopytywany, czy to Siewiera był tym wysoko postawionym rozmówcą, o którym mówił na konferencji prasowej, Stróżyk odparł: „Myślę, że pan minister Siewiera sam to potwierdził swoją nadmierną reakcją kilkukrotną”.
Dodał, że „gdyby nie było zachęty” to nie kierowaliby kolejnego pisma w połowie sierpnia do BBN.
Tu logika wskazuje na pewną dynamikę zdarzeń
— zaznaczył. Wyraził nadzieję, że „jest wola współpracy” ze wszystkich miejsc, do których komisja się zwraca, także tych, które nie mają obowiązku prawnego by takich informacji udzielać. Stróżyk dodał, że przecież nie ma zakazu, by ich udzielać.
tkwl/PAP/TVN24
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712280-siewiera-przyznaje-ze-zaoferowano-mu-start-w-wyborach