Chociaż sprawa powodzi, która uderzyła w południowo-zachodnią Polskę, powinna przechodzić już do historii, to tragedia powodziowa dla osób dotkniętych tym kataklizmem cały czas trwa. Rząd Donalda Tuska, mimo buńczucznych zapowiedzi, wciąż nie zaczął wywiązywać się ze swoich obietnic dotyczących pomocy w odbudowie. Ujawnione zostały nowe informacje dotyczące opieszałości rządu ws. pomocy dla powodzian.
Radio Zet ustaliło, że istnieją poważne problemy z wypłatą pieniędzy na remonty zniszczonych przez żywioł domów i mieszkań. Funduszy nie dostał na przykład jeszcze nikt w Głuchołazach na Opolszczyźnie a także w Lewinie Brzeskim i Nysie. W samych Głuchołazach na obiecane pieniądze czeka około 1,5 tysiąca osób.
Pieniądze, których nie ma
Warto przypomnieć, że rząd Donalda Tusk a obiecywał aż 23 miliardy złotych na odbudowę terenów zalanych. Pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński tłumaczył, że będą to środki pochodzące ze środków krajowych oraz przesunięte ze środków europejskich.
Co więcej we wrześniu władze zapowiadały do 10 tysięcy natychmiastowej pomocy doraźnej, 100 tysięcy złotych na remont mieszkania lub odbudowę pomieszczeń gospodarczych i 200 tysięcy złotych na odbudowę budynków mieszkalnych. Niewiele obecnie dzieje się w związku z tymi obietnicami.
Szokujące ustalenia
W połowie października posłowie Prawa i Sprawiedliwości udali się z kontrolą do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tam dowiedzieli się, że wówczas (18 października) zaledwie 16 rodzin otrzymało wsparcie do 200 tysięcy złotych na odbudowę domów.
Poseł Zbigniew Bogucki poinformował, że 16 rodzinom zostało wypłacone łącznie 1 mln 127 tys. zł, a więc średnio około 70 tys. zł. Zwrócił on przy tym uwagę, że znalazły się natomiast pieniądze dla Marcina Kierwińskiego, który jest pełnomocnikiem rządu ds. powodzi.
W tym samym czasie rząd Donalda Tuska budżecie na przyszły rok zapewnia 25 mln zł dla pana Kierwińskiego i obsługi pana ministra. Na co? Na wynagrodzenia, na pochodne wynagrodzeń, na podróże służbowe i na szkolenia
— wskazał.
Porzuceni powodzianie
W poprzednim numerze Tygodnika „Sieci” nasi dziennikarze poruszali się nad losem powodzian, których rząd Donalda Tuska pozostawił samych sobie.
Gdy opadła woda, temat przygasł. Tylko nieliczne lokalne media podstawiają jeszcze mikrofony mieszkańcom, by dowiedzieć się, jak sobie radzą miesiąc po kataklizmie. A jest to moment, w którym sprawy należy pilnować, bo właśnie teraz następuje czas sprawdzenia rządu – czy obietnice zostały wypełnione, powodzianie otoczeni opieką, a wszystkie służby postawione na nogi, by usunąć skutki żywiołu. To kolejny egzamin, którego nie da się władzy zaliczyć
— pisał Marek Pyza.
Zwracał on uwagę, że chociaż w czasie powodzi politycy formacji rządzących fotografowali się na tle walczących z wielką wodą, to kiedy przyszło do realnej pomocy, nagle wszyscy zniknęli.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kuźmiuk na naszym portalu informował natomiast, żęe nawet najprostsza forma pomocy powodzianom w postaci świadwiadczenia w wysokości 10 tys. zł (8 tys. zł zasiłku z pomocy społecznej + 2 tys. zł zasiłku powodziowego), wypłacana przez gminne ośrodki pomocy społecznej, idzie jak po grudzie, bo środki finansowe płyną do gmin od wojewodów, bardzo wąskim strumieniem.
CZYTAJ TAKŻE:
as/RadioZet/wPolityce.pl/wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/712015-powodzianie-zostali-porzuceni-przez-rzad-pieniedzy-nie-ma