Nie wiem, jakie informacje miał na myśli generał Stróżyk, bo te dokumenty w żaden sposób nie precyzują, ani dat dokumentów, ani numerów dokumentów, ani stron. Zresztą przyszły w trybie jawnym, normalną korespondencją. Trudno zaakceptować taką formę zadawania pytania o tak wrażliwą kwestię - powiedział szef BBN Jacek Siewiera, odpowiadając na oskarżenia generała Jarosław Stróżyka, który przekonywał, że obóz prezydenta nie chciał wspólpracować z jego neo-komisją ds. rosyjskich wpływów.
Generał Jarosław Stróżyk podczas prezentacji neo-komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczpospolitej Polskiej w latach 2004-2024 przekonywał, że „otoczenie prezydenta ukrywa przed komisją informacje dotyczące działań ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza”.
Odpowiedź na oskarżenia
Do tych oskarżeń odniósł się podczas specjalnej konferencji prasowej szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
Ze zdziwieniem i całkowitym brakiem aprobaty odebrałem te słowa, które padły podczas tej konferencji
— powiedział.
Zarządzenie, na podstawie którego funkcjonuje komisja pana generała Stróżyka, zarządzenie pana premiera, wskazuje w artykule 10., że jednostki podległe panu premierowi są zobowiązane do udzielenia informacji, dokumentacji. Zarówno Kancelaria Prezydenta, jak i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego są instytucjami podległymi pod prezydenta. I rzeczywiście do Biura Bezpieczeństwa Narodowego wpłynęły dwa razy pisma - w lipcu i w sierpniu - z prośbą bardzo generalnie sformułowaną dotyczącą posiadanej wiedzy w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego o białoruskich i rosyjskich wpływach w kilku obszarach: obronności, planowania, jeśli dobrze pamiętam, było tam nawet Collegium Humanum.
— wskazał.
Po analizie z prawnikami udzieliłem odpowiedzi panu generałowi w dwóch pismach z odmową podania, czy przesłania tego typu informacji ze względu na brak podstawy prawnej, bo Biuro Bezpieczeństwa Narodowego nie jest jednostką, którą nadzoruje prezes Rady Ministrów i zarządzenie nie stanowi podstawy prawnej. Panu generałowi Stróżykowi doskonale jest znany powód odmowy
— wyjaśnił Jacek Siewiera.
Szokująca forma
Jacek Siewiera zwrócił uwagę, że „w trakcie tej konferencji padła również informacja, jakoby istniały w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego jakieś dokumenty, czy szczególna wiedza”.
Nie wiem, jakie informacje miał na myśli generał Stróżyk, bo te dokumenty w żaden sposób nie precyzują, ani dat dokumentów, ani numerów dokumentów, ani stron. Zresztą przyszły w trybie jawnym, normalną korespondencją. Trudno zaakceptować taką formę zadawania pytania o tak wrażliwą kwestię
— ujawnił.
Ze strony prezydenta i BBN absolutnie nie ma woli ukrywania dokumentów, jest gotowość do współpracy i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego może udostępniać dokumenty, musi, jeżeli jest do tego zobowiązane i jest ku temu podstawa prawna, a tutaj takiej całkowicie nie ma
— przekazał.
Desperacja TVN
Obecny na miejscu reporter TVN próbował desperacko znaleźć coś, co mogłoby uderzać w Antoniego Macierewicza i zapytał, czy w BBN są dokumenty dotyczące zaniedbań Antoniego Macierewicza jako ministra obrony narodowej.
Za czasów mojej obecności takie analizy nie były prowadzone, takie analizy nie były wykonywane, więc trudno mi się odnieść do dokumentów, o które miałby wnioskować w tych ogólnych pismach pan generał Stróżyk
— zaznaczył Siewiera.
CZYTAJ TAKŻE:
as/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/711528-neo-komisja-ds-rosyjskich-wplywow-szef-bbn-ujawnia