Projekt ws. związków partnerskich jest prowadzony przez rząd, natomiast projektem „całego rządu” stanie się w momencie, kiedy ten go przyjmie - powiedział szef KPRM Jan Grabiec. Zaprzeczył przy tym, jakoby ministra ds. równości „pospieszyła się”, nazywając projekt rządowym, bo to prawda.
Debata na temat tego, czy przygotowane przez minister ds. równości Katarzynę Kotulę projekty ws. związków partnerskich są projektami rządowymi, rozgorzała po stwierdzeniach polityków PSL, z których wynikało, że dopóki nie zostaną one przyjęte na posiedzeniu Rady Ministrów, nie powinno się ich tak nazywać. 18 października projekty ustaw: o rejestrowanych związkach partnerskich i wprowadzającej tę ustawę zostały opublikowane na Rządowym Centrum Legislacji.
Pani minister Kotula powiedziała, że nareszcie mamy ustawę rządową, ale nie jest to ustawa rządowa, bo ona na razie zawisła na stronach RCL-u. Tak samo, jak na stronach RCL-u wisi ustawa o kredycie 0 procent
— mówił w TVN24 wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. W podobnym tonie wypowiadali się wcześniej również inni politycy tego ugrupowania.
Szef KPRM komentuje działania PSL
Pytany 22 października o tę kwestię w rozmowie z SE.pl szef KPRM Jan Grabiec odparł, że projekt ws. związków partnerskich jest „prowadzony przez rząd”.
Oczywiście stanie się on projektem całego rządu, kiedy przyjmie go rząd
— dodał.
Dopytywany o to, czy minister Kotula „pospieszyła się”, mówiąc o tym, że jest to projekt rządowy, Grabiec zaprzeczył.
Nie, to jest projekt rządowy (…) Rozumiem, że to demonstracyjne rozróżnienie momentu, w którym projekt jest procedowany przez rząd a tego, w którym jest przyjęty przez rząd, służy temu, by wyrazić odrębne stanowisko polityków PSL - ale to jakby inna kwestia
— powiedział.
O tym, że sporny projekt jest projektem rządowym i został skierowany na „naturalną dla niego ścieżkę legislacyjną”, wcześniej mówiła PAP prezes RCL Joanna Knapińska.
To, czy na dalszym etapie będą rozbieżności, nie świadczy o tym, czy projekt jest rządowy, czy nie
— dodała.
Grabiec podkreślał, że cieszy go, iż PSL podkreśla potrzebę uregulowania kwestii związków partnerskich, a jednocześnie martwi go, że ugrupowanie chce zrobić to inaczej, niż zakłada to projekt Kotuli.
Mam nadzieję, że to w ciągu najbliższych tygodni jeszcze się zmieni. Jeśli nie, będziemy starali się wprowadzić projekt rządowy do Sejmu i go uchwalić - ze świadomością, że jesteśmy koalicją partii o różnych poglądach
— dodał.
Pytany, czy uda się to zrobić w tej kadencji, Grabiec odparł, że bardzo by chciał, ale nie jest w stanie w odpowiednim momencie - jak mówił - „wcisnąć zielonego guzika” za „kolegów i koleżanki z PSL”.
Założenie projektu o związkach partnerskich
Projekt o związkach partnerskich, przygotowany przez minister Kotulę, zakłada, że związek partnerski będą mogły zawrzeć dwie pełnoletnie osoby, bez względu na płeć; partner będzie miał prawo do uczestniczenia w sprawowaniu bieżącej pieczy nad dzieckiem pod władzą rodzicielską drugiej z osób i w wychowaniu jej dziecka.
Zgodnie z projektem związek partnerski będzie można zawrzeć w urzędzie stanu cywilnego. Osoby, które go zawrą, będą mogły nosić wspólne nazwisko. Ponadto projekt zakłada, że osoby w związku partnerskim będą miały prawo do wspólnego opodatkowania dochodów - zyskałyby możliwość zawarcia majątkowej umowy partnerskiej w formie aktu notarialnego, która ustanowi wspólność majątkową. Partnerzy byliby zaliczeni do I grupy podatkowej, którą tworzą członkowie najbliższej rodziny.
Polskie Stronnictwo Ludowe zapowiedziało przygotowanie własnego projektu o osobie najbliższej, który ma być alternatywą dla projektu Kotuli. Jak mówiła odpowiedziana za niego posłanka Urszula Pasławska (PSL-TD), projektowane rozwiązania będą zakładały możliwość wspólnego rozliczania, dziedzicznie, dostęp do informacji medycznej, prawo do opieki w przypadku choroby.
CZYTAJ TAKŻE:
md/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/710692-zwiazki-partnerskie-koscia-niezgody-w-koalicji