Piekło zamarzło! Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski także kreuje się na obrońcę granicy. Mało tego stwierdził, że w 2015 r. błędem Niemiec było stworzenie wrażenia, że są gotowi przyjąć wszystkich migrantów. Ale pięknych opowieści było znacznie więcej. „Być może błędem było opowiadanie, że się wszystko uda zrobić w 100 dni, bo to jest pewnego rodzaju optymizm” - przekonywał „szczery” Trzaskowski.
Obrońca granicy, który krytykuje Niemcy. To się porobiło!
Trzaskowski podczas spotkania w Bielsku-Białej przywołał stanowisko premiera Donalda Tuska. Jak powiedział, „zabezpieczenie granicy jest sprawą absolutnie fundamentalną i być może trzeba będzie czasowo zawiesić prawo do azylu”.
Niestety, dziś nie mamy do czynienia z presją migracyjną, która byłaby samoistna, lecz z elementem wojny hybrydowej. Rosjanie i Białorusini specjalnie używają tego elementu, żeby zagrozić naszej granicy, siać destabilizację i nas wszystkich straszyć. Dziś mówimy: granica będzie zabezpieczona. Wysyłamy w ten sposób sygnał całemu światu
— powiedział Trzaskowski.
Jak dodał, w 2015 r. błędem Niemiec było stworzenie wrażenia, że są gotowi przyjąć wszystkich.
Cały świat usłyszał, że są gotowi przyjmować migrantów. Czymś zupełnie innym jest pomaganie uchodźcom, którzy uciekają przed wojną, a czymś innym wysłanie sygnału, że jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich migrantów ekonomicznych
— mówił prezydent stolicy. Jak dodał, Niemcy zamiast zabezpieczyć granicę chcieli podzielić się współodpowiedzialnością. Przypomniał, że Polska przyjęła miliony Ukraińców i nie powinno się nas wymagać dowodów solidarności.
Według wiceszefa PO, należy rozpocząć „debatę o tym, że UE nie jest gotowa na przyjęcie uchodźców w momencie, gdy jest to wykorzystywane jako element wojny i destabilizacji”. W tym kontekście nawiązał do propozycji premiera Tuska czasowego zawieszenia prawa do azylu.
Chodzi o wysłanie klarownego sygnału, że my nie możemy być obiektem wojny hybrydowej
— podkreślił. Wskazał zarazem, że takie stanowisko wsparła już przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i kraje UE.
Aborcja i koledzy z PSL
Były też tematy światopoglądowe, w których wicelider PO może zaprezentować się jako liberalny (a może lewicowy?) przodownik. Rafał Trzaskowski, pytany bowiem o sprawę liberalizacji prawa aborcyjnego, powiedział, że „zmiana prezydenta wytworzy presję”. Jak mówił, spotykał się często z opinią, także wyrażaną przez posłów z PSL, że nie będą się sprzeciwiali części swoich wyborców, skoro prezydent i tak zawetuje liberalizację prawa aborcyjnego.
Jeżeli będzie prezydent, który będzie chciał poprzeć liberalizację, odpadnie ten argument. Wydaje mi się, że jest szansa – nawet w tym Sejmie – przyjąć tego typu przepisy
— mówił.
I na tym nie koniec, polityk na pytanie o wprowadzenie waluty euro w Polsce, powiedział, że nie jesteśmy na to gotowi. Coś niesamowitego!
Nikt nie chce w tej chwili wprowadzać euro. Prawdą jest to, że my, Polki i Polacy, zdecydowaliśmy o przyjęciu jej w Traktacie Akcesyjnym. Na szczęście, to my wybierzemy kiedy (to się stanie). Może za 20 lat; a może dłużej lub krócej. Trzeba sobie powiedzieć: jeśli chcemy być bezpieczni, to jednym z najważniejszych argumentów jest przyjęcie euro, bo wszyscy przyjdą bronić kogoś, kto przyjął wspólną walutę. Dziś nie jesteśmy na to gotowi
— podkreślił Trzaskowski.
Propaganda Platformy
Ale musiała w końcu paść typowa narracja rodem z propagandy PO, choć tak mocno zestrzała w obliczy anarchii prawnej i łamania konstytucji przez rząd Donada Tuska.
Wybory prezydenckie będą tak niesłychanie istotne, dlatego, że to jest dopiero postawienie kropki nad i. To będzie prawdziwe odzyskanie demokracji, dlatego, że nie będzie prezydenta, który będzie mógł wszystko wetować
— agitował Trzaskowski w Bielsku-Białej.
Ja uważam, że lepiej jest, mimo że wszyscy jesteśmy niecierpliwi, poczekać te kilka miesięcy i zrobić to [przeprowadzić zmiany związane z TK i tzw. neo-sędziami - red.] zgodnie z Konstytucją, w taki sposób, że już mucha nie siada
— kontynuował buńczucznie.
100 dni
Choć jednocześnie Trzaskowski musiał przyznać, że takie obietnice jak podwyższenie kwoty wolnej od podatku nie została zrealizowana.
Natomiast nikt się nie spodziewał, że będzie aż tak zła sytuacja budżetu
— dodał, szukając wymówki.
Ale myśmy nie zrezygnowali z tej obietnicy i też być może błędem było opowiadanie, że się wszystko uda zrobić w 100 dni, bo to jest pewnego rodzaju optymizm,
— powiedział Trzaskowski, obiecując jednocześnie, że rząd zamierza się wywiązać ze wszystkich swoich obietnic.
Trzeba przyznać, że opowieści Rafała Trzaskowskiego są wyjątkowo „ciekawe”, na tyle, by podejrzewać, że prezydent stolicy… rozpoczął właśnie kampanię.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: I to był minister cyfryzacji? Trzaskowski chciał się popisać wiedzą nt. nowych technologii, ale zaliczył wtopę. Internauci: Co to za brednie
olnk/PAP/300polityka.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/710346-trzaskowski-byc-moze-bledem-bylo-mowienie-o-100-dniach