„Bardzo mnie wzruszyło, że kobieta, która od tylu miesięcy cierpi, jest tak silna, że jeszcze potrafi się z nami solidaryzować, gdy my - w porównaniu do cierpienia ks. Michała Olszewskiego i pań Urszuli i Karoliny - żyjemy przecież w komforcie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Karandziej, który już 5. dzień prowadzi protest głodowy w proteście przeciwko przetrzymywaniu w areszcie ks. Michała Olszewskiego i dwóch urzędniczek Funduszu sprawiedliwości. Legenda „Solidarności” odpowiada na list więzionej od miesięcy pani Urszuli, który opublikowaliśmy na portalu.
Jan Karandziej od 5. dni prowadzi w siedzibie częstochowskiej Solidarności protest głodowy przeciwko przeciwko wielomiesięcznemu przetrzymywaniu w areszcie ks. Michała Olszewskiego oraz pań Urszuli i Karoliny, urzędniczek z Funduszu sprawiedliwości, które także trafiły do aresztu. Portal wPolityce.pl dotarł do poruszającego listu pani Urszuli, w którym dziękuje mu ona za piękne świadectwo i wsparcie.
„Będziemy trwać i walczyć”
W rozmowie z wPolityce.pl Jan Karandziej przyznał, że list od pani Urszuli bardzo go wzruszył.
Wzruszyła mnie i czuję się bardzo mocno podbudowany jej listem. Pamiętamy i będziemy pamiętać o całej trójce w modlitwie. Będziemy trwać i walczyć dopóki nam starczy sił, aż cała trójka zostanie uwolniona
— zapowiada.
Takie słowa dodają niesamowicie dużo otuchy. Są bardzo potrzebne. Budują w człowieku moc dzięki której może góry przenosić
— dodaje.
„Pierwsze dwa-trzy dni były trudne”
Dopytywany o samopoczucie, Jan Karandziej przyznaje, że czuje się dobrze, a najgorsze były pierwsze dni.
Czuję się dobrze. Pierwsze dwa-trzy dni były trudne, bo występowały bóle głowy, osłabienie. Człowiek czuje się gorzej, ale potem przechodzi się na inny system, organizm odżywia się tłuszczami, jasność umysłu staje się większa, bóle głowy przechodzą
— relacjonuje, dodając, że pije jedynie wodę z solą.
Piję tylko wodę do której dodajmy soli, żeby były minerały, bo sól zatrzymuje wodę. Nie jest to smaczne, ale ponoć skuteczne, by zatrzymać wodę w organizmie
— przyznaje.
Protesty w całej Polsce
W 3. dniu protestu do Jana Karandzieja dołączył Stanisław Oroń, uczestnik strajku w Lokomotywowni i Węźle PKP Lublin w dniach 16-19 lipca 1980 r. oraz członek Komitetu Strajkowego. W rozmowie z portalem Karandziej przyznaje, że ma nadzieję, że ich protest rozszerzy się na inne miasta.
Jesteśmy teraz razem, protestujemy w jednym miejscu. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale próbujemy coś zrobić, aby protest rozszerzył się na całą Polskę. Jakby p. Oroń potrafił zorganizować u siebie takie protesty, to następnym miastem byłby Lublin. Wspaniale byłoby, gdyby głodówki ogarnęły całą Polskę, aby wywierały jak największy nacisk na rządzących, na to, co się dzieje
— podkreśla.
CZYTAJ WIĘCEJ: Stanisław Oroń dołączył do protestu głodowego Jana Karandzieja. Był uczestnikiem strajku w Lokomotywowni i Węźle PKP Lublin
Jak długo?
Jan Karandziej tłumaczy, że wraz ze Stanisławem Oroniem będą protestować tak długo, aż zabraknie im sił.
Będziemy tak długo protestować, aż zabraknie nam siły. Nie możemy przekroczyć granic zdrowego rozsądku, bo musimy uspokajać rodzinę. Mam żonę i siódemkę dzieci i wszyscy muszą być spokojni. Początkowy plan był taki, aby protestować przynajmniej 10 dni, ale jeżeli będzie potrzeba, to może i 20 uda mi się wytrzymać, a może i więcej
— przyznał, dodając, że codziennie do siedziby częstochowskiej Solidarności, w której prowadzi protest, przychodzi mnóstwo osób, które wspierają go oraz Stanisława Oronia.
Ludzie mówią, że czekali na tę chwilę, sympatyzują z nami, solidaryzują się. Mówią nam, że nasz protest jest potrzebny
— mówi.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Przygotował Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/710275-tylko-u-nas-karandziej-odpowiada-na-list-p-urszuli