„MSZ z jednej strony traktuje tych ambasadorów, jakby już nie byli ambasadorami, a z drugiej udziela im rozkazów i mówi im, co mają robić. To jakieś szaleństwo – albo są ambasadorami, albo nimi nie są” - powiedziała Aleksandra Rybińska, dziennikarka Tygodnika „Sieci” i Telewizji wPolsce24, w „Salonie Dzienikarskim”, wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl i Radia Warszawa, transmitowanej na antenie TV wPolsce24.
Gośćmi Jacka Karnowskiego, redaktora naczelnego Telewizji wPolsce24, byli także: Małgorzata Żaryn (historyk, publicysta, komentator), Piotr Semka(publicysta „Do Rzeczy”) oraz Marek Formela (redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”).
Pierwszym tematem był news Telewizji wPolsce24 o tym, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zabronił ambasadorom udziału w spotkaniu z prezydentem.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Sikorski zabrania ambasadorom wzięcia udziału w spotkaniu z prezydentem! Dotarliśmy do szokującego pisma
Rybińska: To, że nie ma ambasadorów, jest winą Tuska i Sikorskiego
Na pytanie redaktora Jacka Karnowskiego, czy mamy do czynienia z „bantustanem”, Aleksandra Rybińska odpowiedziała:
Troszkę tak. (…) Jeśli chodzi chociażby o Kijów, to jest to dosyć kluczowa ambasada, kluczowe miejsce, gdzie Jarosławowi Guzemu udało się rożne inicjatywy uruchomić, zbudować relacje.
I to zostało wszystko zniweczone za jednym zamachem. Ambasadorowie zostali odwołani bez zgody prezydenta
— dodała.
Myślę, że Donald Tusk i Radosław Sikorski bardzo dobre wiedzą, że jeżeli teraz jest taka sytuacja, że nie ma ambasadorów, że są urzędnicy niżsi rangą, to jest ich wina, a nie prezydenta. Prezydent sygnalizował wielokrotnie, że jest gotów się spotkać i rozmawiać o tych ambasadorach, natomiast ta oferta nie została przyjęta
— wskazała redaktor Rybińska.
MSZ z jednej strony traktuje tych ambasadorów, jakby już nie byli ambasadorami, a z drugiej udziela im rozkazów i mówi im, co mają robić. To jakieś szaleństwo – albo są ambasadorami, albo nimi nie są
— podkreśliła
Nie widzę zresztą powodu, dlaczego miałoby nie dojść do ich spotkania z prezydentem i co jest tutaj nie w porządku. Prezydent jest jednak najważniejszą osobą w państwie…
— przypomniała dziennikarka.
Formela: Tuska wybrało 530 tys. Polaków, prezydenta - 10, 5 mln
Bez podpisu prezydenta panowie ambasadorowie nadal są ambasadorami. Nawet dla szacunku i wizerunku Polski warto, aby minister Sikorski o takich sprawach pamiętał
— przypomniał z kolei Marek Formela.
Mam jednak wrażenie, że w całej poetyce tej władzy jest szukanie ciągle nowych ofiar, budowa wizerunku na deprecjonowaniu, pohańbieniu przedstawicieli demokratycznego porządku, który panował przed nastaniem Koalicji 13 Grudnia. I na tym polega tez toksyczność i niebezpieczeństwo, których implikacje, następstwa będą dalekosiężne
— dodał.
Pytany przez redaktora naczelnego Telewizji wPolsce24 Jacka Karnowskiego o wpis premiera Donalda Tuska wymierzony w prezydenta Andrzeja Dudę, skwitował:
Donalda Tuska wybrało 530 tys. Polaków, a prezydenta 10,5 mln.
Ale to im nie przeszkadza…
— skomentowała Małgorzata Żaryn.
Cała ta sytuacja jest nie do pomyślenia. Przede wszystkim to jest zarządzanie chaosem. Z drugiej strony jest to też konstruktywne w pewnym sensie. Chodzi o to, że ta władza też pragnęłaby przejąć politykę zagraniczną i dyplomację. Oznacza to obniżenie rangi i, co za tym idzie, większe uzależnienie od struktur Unii Europejskiej
— dodała.
Ten wasalizm w stosunku do polityki niemieckiej, do polityki UE, będzie dużo łatwiej realizowany. Myślę, że w tym calym chaosie, który w naszym państwie, niestety, teraz panuje, jest jakiś porządek i jakaś myśl
— podkreśliła historyk.
Ale to wszystko mieliśmy już za pierwszych rządów PO-PSL. Pogarda wobec Lecha Kaczyńskiego, deprecjonowanie urzędu prezydenta
— zwróciła z kolei uwagę Aleksandra Rybińska.
Semka: Powrót do epoki walki Tuska z Lechem Kaczyńskim
To wprowadzanie zasady faktycznego traktowania części urzędników państwowych jako obywateli drugiej kategorii. To jest to samo, co „neosędzia”, to jest coś bardzo konsekwentnego, przemysł pogardy, w sensie pokazywania, że są osoby, którymi można pomiatać publicznie
— stwierdził Piotr Semka.
To zresztą jest też próba „rozwiązania problemu”. Wszyscy ci ambasadorowie, którzy pójdą na spotkanie do prezydenta, moim zdaniem, zostaną zwolnieni na zasadzie karnej
— dodał.
Jest to działanie na rympał. Ale w kraju, gdzie Ministerstwo Sprawiedliwości mówiło o „deklaracjach żalu”, tego typu upokarzanie ambasadorów nie jest niczym nowym, choć niezwykle smutnym. To jest rzecz, którą obserwują dyplomaci innych państw i otwierają oczy jak spodki
— ocenił.
To także powrót do epoki walki tego samego Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim, czyli ciągłego deprecjonowania władzy prezydenckiej. I na koniec – niezdolność tej władzy do kooperacji z żadnym innym organem, którego nie kontrolują. To jest typowa cecha reżimów totalitarnych
— podkreślił publicysta.
jj/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/709599-rybinska-spor-o-ambasadorow-to-wina-tuska-i-sikorskiego