Damian G., podejrzany o udział w obrabowaniu kantoru (skradziono wówczas ponad 1 mln zł) najpierw przez jeden dzień (formalnie bezprawnie), a później – zwolniony z aresztu. Wszystko z powodu bałaganu w sądzie. „Tymczasowe aresztowanie było stosowane na podstawie postanowienia sędzi Sądu Okręgowego w Warszawie Agnieszki Domańskiej z 1 marca 2024 r. Z orzeczenia tego wynikało, że TA miało być stosowane do 6 października br. Przesłanką stosowania tego środka zapobiegawczego była groźba ucieczki” – podaje Radio Wnet. Jak to się stało, że mężczyźnie, który był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania, skrócono areszt o kilka dni?
Damian G. jest podejrzany o udział w obrabowaniu kantoru, z którego skradziono ponad milion złotych. Wymykał się organom ścigania w sumie do 7 września 2023 r., kiedy to został zatrzymany, dzięki wydaniu za nim Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Wydarzenia, które opisujemy, wywołują grymas niedowierzania u prawników, z którymi rozmawiamy. Dotyczą one pozbawienia człowieka wolności, a konkretnie stosowania wobec mężczyzny nieprawomocnie skazanego za kradzież tymczasowego aresztowania na etapie postępowania międzyinstancyjnego. Czyli między zakończeniem postępowania w sądzie I instancji, w tym przypadku SO w Warszawie, a rozpoczęciem postępowania w II instancji, w tym przypadku w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie
— podaje Radio Wnet, które opisało całą historię.
Wg informacji Radia Wnet wobec Damiana G. tymczasowe aresztowanie było stosowane na podstawie postanowienia sędzi Sądu Okręgowego w Warszawie Agnieszki Domańskiej z 1 marca 2024 r. Z orzeczenia tego wynikało, że TA miało być stosowane do 6 października br. Przesłanką stosowania tego środka zapobiegawczego była groźba ucieczki
— czytamy.
Kim jest sędzia, która podjęła decyzję ws. Damiana G.?
Na początku lipca tego roku G. został skazany na 2 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności za kradzież. Zastosowano jednocześnie areszt tymczasowy do 1 października 2024 r., czyli na mocy tego późniejszego, a więc i wiążącego orzeczenia, sędzia skróciła areszt. Oznaczało to albo wypuszczenie Damiana G. z zakładu dnia 1 października, albo zwołanie wcześniejszego posiedzenia aresztowego, na którym sąd zdecydowałby o przedłużeniu stosowania tego środka.
Sędzia Domańska to członek stowarzyszenia sędziów Iustitia. Była bohaterką tekstów medialnych, gdy uchyliła tymczasowy areszt byłemu ministrowi Sławomirowi Nowakowi. Wśród sędziów, w tym również tych pozostających w opozycji do Iustitii, ma opinię prawnika bardzo kompetentnego. W ostatnim czasie została delegowana do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jak mówi w rozmowie z nami jeden z warszawskich sędziów, „po to, by ratować tam sytuację swoją wiedzą i kompetencjami”
— pisze Radio Wnet.
Sąd przesłał jednak nakaz zwolnienia wraz z zarządzeniem dopiero 2 października 2024 r. Według zakładu karnego, z dokumentacji osadzonego wynikało, że końcową datą aresztu był… 6 października – tak, jakby sąd nie poinformował Służby Więziennej o zmianie terminu, a co więcej – sam tę zmianę przeoczył i „obudził się” dopiero kolejnego dnia. Sędzia Domańska po zorientowaniu się w sytuacji, wydała SW polecenie zwolnienia G. - mimo iż sama wcześniej umieściła go w jednostce penitencjarnej, ponieważ uznała, że do czasu rozpoznania apelacji powinien przebywać w odosobnieniu. Czy wolała od razu wypuścić skazanego niż przedłużyć areszt, co wiązałoby się z koniecznością wyznaczenia posiedzenia i zawiadomienia stron, co zajęłoby dużo czasu i przedłużyłoby przebywanie G. w jednostce penitencjarnej, a dla sędzi oznaczałoby zwiększoną odpowiedzialność dyscyplinarną i karną?
Zapewne taka sama sytuacja mogłaby mieć miejsce w przypadku pedofila, zabójcy czy gwałciciela, a to wiązałoby się ze znacznie poważniejszym dylematem dla sędziów orzekających w jego sprawie.
Niepokojące konsekwencje
W niniejszej sprawie pojawić się musi również nazwisko innych sędziów. Zgodnie bowiem z par. 81 regulaminu urzędowania sądów powszechnych to Przewodniczący Wydziału sądu zapewnia sprawny przebieg postępowania aż do przedstawienia akt sprawy sądowi odwoławczemu. W tym przypadku chodzi o XII Wydział Karny SO w Warszawie. Przewodniczy mu sędzia Anna Wielgolewska, a jej zastępcą jest sędzia Piotr Gąciarek
— wskazuje Radio Wnet.
Jak zwrócono uwagę, Damian G. formalnie przez jeden dzień był bezprawnie pozbawiony wolności, dlatego sprawa powinna być zbadana tak w postępowaniu dyscyplinarnym, jak i pod kątem ewentualnej odpowiedzialności karnej (art. 231 kk – niedopełnienie obowiązków, a także art. 189 kk – bezprawne pozbawienie wolności). Z drugiej jednak strony ta skandaliczna sytuacja umożliwiła G. dalsze ukrywanie się przed wymiarem sprawiedliwości.
Jak czytamy w tekście, popełnienie błędów w dokumentacji musiało nastąpić na przełomie czerwca i lipca. W tym okresie bezprawne działania szefa MS Adama Bodnara doprowadziły do zmiany władz w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Dokładnie 1 lipca, czyli w dniu wydania postanowienia aresztowego wobec G., Bodnar zawiesił legalne władze SO. Czy to właśnie minister sprawiedliwości, którego premier Donald Tusk określił jako człowieka „do szpiku kości praworządnego” przekształcił wymiar sprawiedliwości w stajnię Augiasza?
A może we wpisie Adama Bodnara o „przewracaniu państwa” ministrowi tak naprawdę wcale nie wkradła się literówka?
aja/Radio Wnet
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/709176-chaos-bodnara-podejrzany-na-wolnosci-przez-balagan-w-sadzie