„Nowotwór”, „narośl nowotworowa”, „szumowiny ostatnie”, „dzicz”, „gangusy”, „hydra”, której trzeba „ukręcić łeb” i „potwór”, któremu trzeba „złamać kręgosłup” - to tylko kilka epitetów, których Tomasz Lis, upadły przedstawiciel „arystokracji polskiego dziennikarstwa”, wyrzuca z siebie w filmie opublikowanym na kanale w serwisie YouTube. Choć sam w ostatnich latach mocno podupadł na zdrowiu, nie przeszkadza mu to sugerować, że były szef MS Zbigniew Ziobro „symuluje” chorobę nowotworową. Sugerując, że PiS był rządem autorytarnym, Lis jednocześnie… cytuje Lenina.
Były redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis wczoraj opublikował serię nerwowych, jadowitych wpisów na platformie X:
Największe szumowiny rżą z radości. To nie jest dobry dzień dla Polski
Jak dalej pozwolimy gangusom śmiać się nam w twarz, to za chwilę nic nie zostanie z wielkiego narodowego zwycięstwa sprzed roku.
Albo rewolucja przyśpieszy albo zdechnie.
To tylko próbka wczorajszej „twórczości”, która, jak się okazuje, była jedynie rozgrzewką przed opublikowanym dziś na YouTube nagraniem.
„Ziobro robi sobie jaja, Romanowski to wicegangus”
Powiedziałem „dzień dobry”, ale ostatni piątek był dniem dla polskiej demokracji, polskiej praworządności, ewidentnie złym. W ogóle te ostatnie dni są złe. Pan Ziobro robi sobie jaja z wymiaru sprawiedliwości, z Sejmu, z komisji sejmowej. Przedstawia, wszystko na to wskazuje, lewe zaświadczenia lekarskie, udaje chorobę nowotworową
— przywitał się z widzami Lis, który sam bardzo w ostatnich latach podupadł na zdrowiu.
Sąd decyduje, za pomocą wyroku kolegi neosędziów, że Romanowski, wicegangus od Ziobry, nie idzie znowu do aresztu. Trzech pseudosędziów przebierańców, neosędziów, podejmuje decyzję, że Prokurator Krajowy nie jest Prokuratorem Krajowym, a Prokuratorem Krajowym jest ten, który nim nie jest. Abstrahuję już od kolejnych pomysłów pod tytułem KRS, który stwierdza, że zaprzysiężenie rządu było nieważne, bo trzy panie użyły słowa „ministra” zamiast „minister”, nie mówię już o kolejnych pomysłach naruszających i tak chwiejny porządek prawny przez Trybunał Konstytucyjny
— mówił dalej. Najwyraźniej ten ekspert od Stanów Zjednoczonych zapomniał już, jak były prezydent Barack Obama musiał dwukrotnie składać przysięgę, ponieważ powtórzył za sędzią, który pomylił się w jej treści. Tomasz Lis manipuluje również, mówiąc, że „zaprzysiężenie rządu było nieważne”. Nieważne było zaprzysiężenie dwóch pań, które użyły słowa „ministra” (w konstytucji taka funkcja nie istnieje) i jednej pani, która nie wiedziała najwyraźniej, jaki urząd obejmuje.
Nie mówię też, bo to już chyba nie dziwi, o przypadkach skrajnego zdziczenia pisowców, dowodzącego, że przegrali wybory, ale nic nie zrozumieli i niczego się nie nauczyli. W czasie powodzi zza węgła strzelają od rana do wieczora do Tuska. W debacie sejmowej odstawiają taniec na trumnach, bo im nigdy dość trupów prawdziwych, trzeba zrobić inflację trupów, wymyślić następne, insynuować, że zły Tusk i jego siepacze ukrywają gdzieś zwłoki, trupy czy informacje o tych trupach
— próbował ironizować.
PiSowska dzicz, szumowiny ostatnie, ryczą ze śmiechu, gdy posłanka Hartwich mówi w Sejmie o rencie socjalnej dla niepełnosprawnych. Widzieliśmy, jak traktowali niepełnosprawnych w Sejmie
— rzecz jasna, były redaktor naczelny „Newsweeka” powtórzył manipulację premiera Donalda Tuska, bo w istocie to nawet nie tyle z poseł Hartwich, a już tym bardziej z renty socjalnej dla niepełnosprawnych, co z szefa rządu i jego nieobecności na obradach śmiali się posłowie PiS.
Reżim „podnosi łeb”
Następnie Lis odniósł się do wpisu europosła Patryka Jakiego. Dawny przedstawiciel, jak był łaskaw stwierdzić w złotych czasach Lisa Wojciech Jaruzelski, architekt stanu wojennego „arystokracji polskiego dziennikarstwa”, zwyzywał polityka opozycji od „nieocenionych cymbałów”.
Wezwał pana Korneluka, Prokuratora Krajowego, i innych „bodnarowców”, jak oni lubią te epitety, do opuszczenia budynku prokuratury: zróbcie to teraz, zrezygnujcie, albo was wyprowadzą w kajdankach. Dawny reżim znów podnosi łeb i po prostu grozi
— podkreśla.
Były naczelny „Newsweeka” ocenia również, że prezes PiS Jarosław Kaczyński, apelując do koalicjantów KO do opuszczenia koalicji rządzącej, chce doprowadzić do „anulowania w sensie szerokim werdyktu wyborczego”.
Nie jest ważne poniekąd kto wygrał wybory, jeśli tak naprawdę wyrażona wola ludu nie wywołuje określonych skutków albo wywołuje skutki pokraczne (…) To jest cel Kaczyńskiego i innych polityków autorytarnych: unicestwić fakty, unicestwić pewność społeczeństwa co do instytucji i działania prawa. Bo jeśli jest chaos, jeśli system jest rozwibrowany, to można urządzać tę dzicz, samowolkę, i narzucać swoją wolę. (…) Rewolucja wykastrowana, ośmieszona, stanie się parodią samej siebie
— dodaje.
Lis zadaje leninowskie pytanie
Im dalej w odezwę Lisa do Koalicji 13 Grudnia, tym ostrzej.
W tym momencie należy zadać leninowskie pytanie: co robić, towarzysze. Odpowiedź wydaje się oczywista: przywrócić prawo, przywrócić porządek, przywrócić powagę ważnych państwowych, konstytucyjnych instytucji. Wola ludu jest jasna. O woli ludu mówią wszyscy przywodcy autorytarni albo ci, którzy ich popierają. Tak i nie tak. Przypominamy sobie wystąpienie pana Morawieckiego seniora, który wykładał na inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu w 2015 r., że wola narodu jest ponad prawem. To oczywiście zaproszenie do bezprawia i do tego, co się stało
— w taki sposób dziennikarz tłumaczył, dlaczego odwołuje się do Lenina.
PiS wyłączył wszystkie bezpieczniki w państwie, które utrudniały mu łamanie prawa. (…) Państwo, w którym gangusy, przestępcy i złodzieje, a takimi są ludzie PiS, śmieją się z prawa, nie jest państwem praworządnym. (…) Wygraliśmy wybory, ale mam wrażenie, że przez niezdecydowanie, brak stanowczości, brak odwagi, zaczynamy to zwycięstwo przegrywać. To, co mieliśmy przez 8 lat w Polsce, to była po prostu okupacja Polski przez zorganizowaną klikę udającą partię polityczną
— sugerował.
A później zaczęła się klasyczna dehumanizacja. Tomasz Lis, który raczy kwestionować chorobę Zbigniewa Ziobry, jednocześnie nie widzi nic zdrożnego w porównywaniu największej partii opozycyjnej do… nowotworu.
Chodzi o stanowcze przywrócenie rządów prawa i zakończenie pisowskiej okupacji, która nie skończyła się 15 października zeszłego roku, trwa w najlepsze. Komórki nowotworowe PiS-u, narośla nowotworowe na ciele Rzeczypospolitej mam wrażenie, umacniają się i powiększają. My do tego nie możemy dopuścić. Okupację PiS-u trzeba zakończyć
— podkreśla.
Kaczyński, z nim związkowy Duda i cała reszta pisowskiej kliki mówi jasno, że chodzi im o unieważnienie wyniku wyborów, to dochodzimy do innego dylematu leninowskiego: kto kogo? Albo oni nam wywrócą Polskę, ośmieszą praworządność, unicestwią i ośmieszą wielką rewolucję sprzed roku, albo my ukręcimy łeb hydrze, złamiemy kręgosłup temu potworkowi PiS-owi i uczynimy Polskę znowu nie hybrydą, ale normalnym państwem prawa
— mówi dalej.
Kto się certoli, a kto nie?
Kategorycznie wzywam do odwagi i stanowczości. Odwagi do śmiałych decyzji i odwagi do tego, aby umieć zbagatelizować swoje wątpliwości, bo my w przeciwieństwie do PiS zawsze mamy wątpliwości, zawsze dzielimy włos na czworo
— przekonuje. Cóż, siłowe przejęcie mediów publicznych i parę innych działań obecnego rządu wcale nie wskazują na „dzielenie włosa na czworo” czy „wątpliwości”.
Nie ma się co z nimi certolić. Oni się z nami przez 8 lat nie certolili i już zapowiadają bardzo wyraźnie, że gdy wrócą do władzy to się znowu nie będą certolić
— twierdzi Lis.
Dla każdego, kto nie ma czasu lub siły, aby wysłuchać tyrady Lisa w całości, dziennikarz postanowił streścić ją w dwóch zdaniach, które opublikował przed chwilą na portalu X:
Odbudowa praworządności wymaga precyzji Bodnara, wzmocnionej teoretyczną stanowczością Sadurskiego i praktycznym radykalizmem Giertycha. To musi być walec i taran
Kiedyś Tomasz Lis był po prostu dziennikarzem i publicystą o jasno sprecyzowanych poglądach politycznych. Dziś jego twórczość coraz bardziej zbliża się do tego, co prezentują „youtuberzy” w rodzaju Krzysztofa Kononowicza czy Eugeniusza Sendeckiego i jego „Telewizji Narodowej”. Zdaje się, że dalej jest już tylko Wojciech „Jaszczur” Olszański i jego kamraci.
aja/YT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/707890-lis-w-amoku-pis-owska-dzicz-szumowiny-ostatnie