„Kto dowodzi operacją ‘Feniks’ z ramienia wojska? Gen. Stańczyk, dowódca WOT.(…) Dowódca wojsk, bez których dzisiaj rząd nie miałby czym robić” - powiedział Jacek Siewiera, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego w „Faktach po Faktach” na antenie TVN24.
W rozmowie z TVN24 Jacek Siewiera, szef BBN, pytany był o to, jak ocenia działania państwa polskiego w związku z powodzią. Jak wyjaśnił, trzeba tutaj wyróżnić trzy obszary: przygotowanie, akcję ratowniczą i działanie służb, a także - bezpośrednie usuwanie skutków powodzi.
Czy państwo zadziałało?
Bez wątpienia w fazie przygotowania wiele wymaga poprawy. Są kwestie takie, które będą wyjaśniane jeszcze przez długie miesiące, dane zbierane. Nawet ze strony rządowej słychać, że wiele można było poprawić
— zwrócił uwagę szef BBN.
Natomiast jeśli chodzi o akcję ratowniczą i zaangażowanie służb w tamtym obszarze – ja tę akcję oceniam dobrze plus. I pięć minus, jeśli chodzi o usuwanie bezpośrednich skutków powodzi
— wskazał.
Zaznaczył, że to właśnie dzięki zaangażowaniu służb „teraz mówimy o 7 zgonach spowodowanych bezpośrednio klęską żywiołową, jedna osoba jest poszukiwana”.
Taki jest stan według mojej najbardziej aktualnej wiedzy
— dodał.
Jacek Siewiera wskazał, że w roku 1997 ofiar było osiem razy więcej, bo 56.
Przy tej samej skali możemy wprost powiedzieć, że to jest efekt działania służb ratunkowych
— powiedział gość TVN24.
Siewiera: Nie dałoby się całkowicie uniknąć skutków powodzi
Czy skutków powodzi dałoby się uniknąć całkowicie?
Odpowiedź brzmi: absolutnie nie
— wskazał.
W 1997 roku i teraz, w 2024 roku, opad deszczu, jaki miał miejsce miejscami, to od 400 do nawet 500 litrów na metr kwadratowy […], czyli pół tony wody
— tłumaczył szef BBN. W ocenie Jacka Siewiery, przy infrastrukturze, którą obecnie posiadamy, nie udałoby się zapobiec tej skali klęski żywiołowej. I to, być może, nawet „gdybyśmy mieli te zbiorniki, trzynaście, które były planowane”.
W mojej ocenie, choć to jest ocena bardzo wczesna – również nie
— podkreślił gość TVN24.
„Bez WOT rząd nie miałby czym robić”
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zapowiedział także, że prezydent Andrzej Duda będzie udawał się „systematycznie” na tereny popowodziowe.
Po to by zapoznawać się na bieżąco z zakończeniem fazy usuwania bezpośrednich skutków, gdy zostanie przywrócona łączność kablowa, woda, zaopatrzenie w leki, żywność w normalnym trybie, gdy przywrócona zostanie komunikacja
— wyliczał Siewiera, zaznaczając, że są to „elementy konieczne”.
I proces odbudowy – to, w jaki sposób on będzie realizowany, będzie bacznie obserwowane przez prezydenta
— podkreślił.
W rozmowie pojawił się także wątek Wojsk Obrony Terytorialnej. Kiedy w 2017 r. zostały powołane decyzją ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza, były więc inicjatywą rządu PiS, ówczesna opozycja nieustannie krytykowała i wyśmiewała nową formację. Część polityków przekonywała, że będzie to „prywatna armia Macierewicza”, a nawet insynuowała, że PiS wykorzysta terytorialsów przeciwko obywatelom sprzeciwiającym się polityce tego ugrupowania. Władysław Kosiniak-Kamysz, który od 13 grudnia 2023 r. pełni urząd ministra obrony narodowej, w 2018 r. postulował nawet likwidację WOT. Dziś przyznaje, że zmienił w tej sprawie zdanie. Również premier Donald Tusk ocenił, że terytorialsi „sprawdzili się” w sytuacji powodzi.
Jacek Siewiera, który w rozmowie unikał raczej ocen politycznych, zwrócił uwagę:
Kto dowodzi operacją „Feniks” z ramienia wojska? Gen. Stańczyk, dowódca WOT. (…) Dowódca wojsk, bez których dzisiaj rząd nie miałby czym robić.
Więc są pewne zasługi w obszarze państwa, które należy przypisać poprzedniemu rządowi
— ocenił szef BBN.
aja/TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/707388-siewiera-bez-wot-rzad-nie-mialby-dzis-czym-robic