Prokuratura ma przesłuchać europosła PiS Michała Dworczyka ws. tzw. afery mailowej. Śledczy zarzucają byłemu szefowi KPRM „niedopełnienie obowiązków oraz utrudnianie śledztwa”, chcą również odebrać Dworczykowi immunitet. Co interesujące, obrońcą europosła będzie… Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej, były minister w rządzie SLD.
Czy może dziwić, że bodnarowcy ścigają polityka opozycji za to, że w czasach, gdy kierował Kancelarią Premiera, ktoś (najprawdopodobniej rosyjscy hakerzy) włamał się na jego skrzynkę mailową? Być może ostatnie miesiące pokazały, że niekoniecznie dziwić, choć na pewno bulwersować.
Prokuratura zarzuca Michałowi Dworczykowi, od czerwca europosłowi PiS, „niedopełnienie obowiązków oraz utrudnianie śledztwa” w sprawie tzw. afery mailowej. Śledczy złożyli także wniosek do przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli o odebranie politykowi immunitetu.
„Poglądy polityczne nie odgrywają żadnej roli”
Jak podaje dziennik „Fakt”, Dworczyka w sprawie tzw. afery mailowej ma reprezentować… Ryszard Kalisz. To nie tylko adwokat i członek Państwowej Komisji Wyborczej, ale również były szef MSWiA w rządzie SLD, a także - były szef Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Tak, będę reprezentował pana Dworczyka. Jestem adwokatem i obrońcą prawa. Poglądy polityczne nie odgrywają żadnej roli
— podkreślił Kalisz w rozmowie z tabloidem.
Zaznaczył przy tym, że w sprawie jak na razie nie dzieje się nic poza wnioskiem prokuratury do przewodniczącej PE.
Do tej pory nie ma opublikowanego całego wniosku prokuratury, tylko komunikat. Według mojej wiedzy jest on nieprecyzyjny
— wskazał prawnik.
Ryszard Kalisz dodał, że ma uprawnienia adwokata europejskiego, dzięki czemu może reprezentować Michała Dworczyka przed posiedzeniem komisji JURI w PE.
Bardziej powściągliwie wypowiada się w tej sprawie europoseł.
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam
— powiedział „Faktowi” Dworczyk, pytany, czy to prawda, że będzie reprezentował go Ryszard Kalisz.
„Maile Dworczyka” i „Poufna Rozmowa”
Sprawa, o której mowa, ma swój początek w czerwcu 2021 r. Od tego okresu w sieci regularnie publikowane są maile, mające pochodzić rzekomo ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka, ówczesnego szefa KPRM. Kiedy domniemane „maile Dworczyka” zaczęły ukazywać się na stronie Poufna Rozmowa, ówczesna opozycja, w tym sympatyzujące z nią media, niemal każdego dnia z wypiekami na twarzy opisywały treści pochodzące najprawdopodobniej z rosyjskiego ataku hakerskiego. Kiedy politycy PiS zwracali uwagę, że za atakiem może stać Moskwa, a prezes PiS Jarosław Kaczyński ostrzegał podczas niejawnego posiedzenia Sejmu, że Rosja ma gotowe plany inwazji na Polskę, opozycja kpiła w najlepsze, a lewicowo-liberalne media grzmiały w tytułach, że „Kaczyński straszy Rosją”.
Ani cytowanie i rozpowszechnianie materiałów pochodzących z ataku hakerskiego i długie lata lekceważenia zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej nie przeszkodziły później ówczesnej opozycji w oskarżaniu PiS o rzekomą realizację rosyjskiego scenariusza lub nawet współpracę z Putinem.
Kopia binarna z zawartością mojej skrzynki trafiła do prokuratury. Nie kasowałem ani nie polecałem kasować żadnych maili. Od początku współpracowałem z funkcjonariuszami ABW i prokuraturą w tej sprawie. Wszystkie działania były podejmowane za ich pełną wiedzą i kontrolą. Nigdy nie wysyłałem z mojej skrzynki żadnych informacji, które posiadałyby klauzulę oznaczającą informacje niejawne. Od początku podkreślałem, że w publikowanej na rosyjskich serwerach materiałach są wiadomości prawdziwe, zmanipulowane, oraz całkiem fałszywe. Świadczy o tym m.in. edycja metadanych, której hakerzy dokonali po włamaniu na skrzynkę
— pisał europoseł Dworczyk 2 września bieżącego roku w oświadczeniu opublikowanym na platformie X.
Polityk podkreślał, że kilka międzynarodowych firm specjalizujących się w cyberbezpieczeństwie, takich jak Mandiant (USA), należąca do Google, „wskazały, że atakujący są powiązani ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej i Białorusi”.
Były szef KPRM odnosił się w ten sposób do artykułu Wojciecha Czuchnowskiego, który na łamach „Gazety Wyborczej” przyznał, że nadal nie wiadomo, kto stoi za stroną Poufna Rozmowa, która w dodatku zmieniała domeny, ponieważ była blokowana przez polskie służby. Rosyjski ślad w ataku był - według Czuchnowskiego - narracją „forsowaną” przez ówczesny rząd Zjednoczonej Prawicy, aby ukryć przed ABW fakt, że „do konta Dworczyka miała dostęp związana z nim osoba, która skopiowała pocztę lub przez nieostrożność dopuściła do włamania na skrzynkę”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czuchnowski w „Wyborczej” wyciąga „maile Dworczyka”. Europoseł punktuje: Dla pracowników „GW” fakty są nieistotne
aja/Fakt.pl, wPolityce.pl, X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/707164-niecodzienna-wspolpraca-co-laczy-dworczyka-z-kaliszem