Ktoś, kto nie jest tak szczery i tak skromny jak Ukochany Przywódca, przygotowałby jakiś cyrk z chłeptaniem szczawiowej, a On się tym brzydzi.
Tylko obejrzenie tego obrazka powoduje, że wzruszenie ściska gardło i zalewa oczy potokami łez. Oto Ukochany Przywódca Donald Tusk tak jest zajęty pomaganiem powodzianom, a poza tym dbaniem o Polskę i o 38 milionów Polaków (niecałe), że nie ma czasu załadować. Ma zatem tylko kilka minut, żeby coś zjeść i pogonić do pomagania oraz rządzenia krajem. W urzędzie wojewódzkim we Wrocławiu szuka jakiegoś taboretu i kawałka stołu. Nie znajduje, więc siada w pierwszym lepszym fotelu przy jakiejś ławie.
Ręce drżą Ukochanemu Przywódcy, gdy odwija z gazety (wyborczej) słoik. Nie ma oczywiście ani czasu, ani sposobu, żeby podgrzać znajdującą się w słoiku zupę szczawiową. Już odkręcił wieczko i chce pochłeptać zimną zupę ze słoika, ale ktoś (wzruszony prostolinijnością Ukochanego Przywódcy) przynosi mu talerz i łyżkę. Wylewa więc zupę na talerz i zaczyna jeść. Najpierw jajeczko pływające w zawiesinie. Ktoś z personelu urzędu, też oczywiście wzruszony, robi zdjęcie Ukochanemu Przywódcy, jak nabiera jajeczko na łyżkę i zamierza je spałaszować. Żeby zdjęcie się nie zmarnowało (a także szczawiowa z jajeczkiem) i naród zobaczył, jak o niego dba Ukochany Przywódca, sam albo z czyjąś pomocą wrzuca fotkę na Instagram i dodaje (lub prosi o dodanie) krótki komentarz: „Szczawiowa od Gosi przywieziona w słoiku, smakuje we wrocławskim Urzędzie Wojewódzkim, prawie tak samo jak w domu”. O spontaniczności wpisu i pośpiechu świadczy niedoskonała interpunkcja, ale przecież to nieważne.
Po uświadomieniu sobie, że Gosia (żona Ukochanego Przywódcy) przygotowała mu szczawiową i dała w słoiku na drogę łzy wzruszenia zaczynają płynąć intensywnie. Co za wspaniali ludzie. On wie, że nie będzie miał czasu i okazji nawet na to, żeby gdzieś kupić bułkę, o hot-dogu nie wspominając, więc prosi Gosię, żeby przygotowała jakąkolwiek wałówkę. I sam jest wzruszony, gdy dostaje słoik z ulubioną szczawiową. Zanim popędzi pomagać, zdąży tylko owinąć słoik w gazetę (wyborczą), żeby się gdzieś nie potłukł.
Proste gesty prostych ludzi. Żadnego udawania, żadnej ściemy. Wszystko szczerze. Widać, że zarobione w poprzednich latach miliony oraz kilkudziesięciotysięczna emerytura ani na jotę nie zmieniły Ukochanego Przywódcy. Pozostał takim samym jak w młodości fajnym chłopakiem, który cznia na wygody czy dostatek i zadowoli się czymkolwiek. I Gosia to wie, gdy przygotowuje mu szczawiową. On nawet głodny pomagałby i ratował Polskę oraz Polaków, a ze szczawiową od Gosi po prostu da z siebie jeszcze więcej.
Ktoś, kto nie jest ani tak szczery, ani tak skromny jak Ukochany Przywódca, szczególnie ktoś z obecnej opozycji, przygotowałby jakiś cyrk. Przy pomocy swoich PR-owców cynicznie zaaranżowaliby scenę chłeptania szczawiowej i nabierania jajeczka, a potem umieściliby to na Instagramie. Żeby zrobić ludziom wodę z mózgu, jak to są zwyczajni i tak oddani pracy oraz służbie, że mają chwilkę tylko na pospieszne wychłeptanie zimnej szczawiowej. Ci dranie nie mieliby oporu i sumienia, żeby ludzi oszukiwać i aranżować jakieś durne sytuacje, podczas gdy naprawdę obżerają się smakołykami, które kamerdynerzy ukryci przed zwykłymi ludźmi, przed kamerami i aparatami przygotowują gdzieś na zapleczu.
Dla Ukochanego Przywódcy aranżowanie jakiegoś cyrku ze szczawiową byłoby obrzydliwe, wstrętne i niemoralne, szczególnie w czasie dramatu powodzi. Przecież to wszystko byłoby udawane właśnie po to, żeby zrobić z Polaków idiotów. Żeby sprzedawać jakieś rzewne, ale kompletnie nieszczere opowieści. W dodatku wkurzające ludzi, że kogoś stać na aranżowanie cyrku, gdy dzieją się tak dramatyczne rzeczy. Wielu byłoby na to stać, ale nie Ukochanego Przywódcę. W jego wypadku wszystko się działo spontanicznie, szczerze i w pośpiechu. Nawet nie wiedział, że Gosia przygotowała mu taką niespodziankę. Znalazł chwilkę, znalazł kąt i pospiesznie wychłeptał szczawiową (z jajeczkiem), żeby ruszyć do pomagania, ratowania i naprawiania.
To wyróżnia Ukochanego Przywódcę, że obcy jest mu wszelki fałsz i udawanie, a już oszukiwanie jest mu po prostu wstrętne. Zawsze mówi prawdę, zawsze działa spontanicznie, w odruchu serca (dlatego zawsze ma przypięte na piersi biało-czerwone serduszko), nigdy nie myśli o sobie, a tym bardziej o jakichś PR-owskich sztuczkach. To wspaniale, że Ukochany Przywódca przytrafił się akurat Polsce i akurat w takich czasach. Dlatego powinniśmy być Ukochanemu Przywódcy dozgonnie wdzięczni i piętnować wszelkie przejawy cyrku, udawania i oszukiwania, jakich dopuszczają się inni. Ukochany Przywódca prędzej by się skichał, niż imał takich podłych i oszukańczych metod.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/706447-tusk-ratuje-polakow-w-biedzie-szczawiowa-z-jajeczkiem