Stan dewastacji państwa, który obserwujemy w Polsce od 13 grudnia 2023, przechodzi dziś w stan jego likwidacji. Rażące łamanie konstytucji, aroganckie przekraczanie prawa, siłowe przejmowanie instytucji, kneblowanie mediów, niszczenie gospodarki, struktur społecznych i demolowanie edukacji to procesy, które postępują każdego dnia coraz bardziej radykalnie. Wszystko w imię rzekomego „przywracania praworządności i naprawiania państwa”, jak głosi wszechobecna propaganda koalicji Donalda Tuska. Trwa narodowe ogłupianie, budzące u wielu smutną konstatację: jak Polska może być tak niszczona rękami samych Polaków? Dziś 50. rocznica śmierci Melchiora Wańkowicza i szczególnie mocno wracają w pamięci jego słowa sprzed dekad, nabierające nowej aktualności: „Kochani przygotujcie się na kundlizm, żebyście nie opuścili rąk!”
CZYTAJ TAKŻE: 50 lat temu odszedł Melchior Wańkowicz - mistrz polskiej gawędy i reportażu
Kochani, przygotujcie się nie tylko na brak pieniędzy, brak państwa, brak planu, brak wodzów, rozproszenie i zapomnienie przez świat. Preliminujcie jak inżynierowie na korozję - na kundlizm polski. (…) Kochani przygotujcie się na kundlizm, żebyście nie opuścili rąk!
– pisał Melchior Wańkowicz tuż po wojnie, przebywając na emigracji. Esej „Kundlizm” sprawił, że grono ludzi mu niechętnych znacznie się powiększyło. Zawiera jednak szereg gorzkich refleksji, dających odpowiedź na pytania o podziały społeczne, błędne decyzje polityczne, niekompetencję ludzi piastujących ważne funkcje państwowe. Historyczne spojrzenie Wańkowicza wstecz, wskazuje że polaryzacja polskiego społeczeństwa jest rzeczą obecną niemal stale. Bo nawet w czasach, gdy kilka procent świadomych i aktywnych obywateli prezentowało postawę heroiczną, pozostali „żarli się między sobą”.
Wańkowicz wyliczył szereg cech i przywar, które osłabiają nasze życie społeczno-polityczne. Wskazuje na zakompleksienie wobec Zachodu, korupcję, kult niekompetencji, kliki, brak motywacji społecznych, błędy w myśleniu, a także zawiść. „Bezinteresowna zawiść jest równie nieoczekiwana, równie krzywdząca jak organiczna głupota” – pisał. Wskazywał też na powszechną szkodliwość umocowania przywileju, który z czasów szlacheckich został przeniesiony wprost do ogółu, bez żadnych etapów przejściowych. „Na tle tego sankcjonowanego w społeczeństwie poglądu wytworzyły się dwie cechy pozornie sobie przeciwstawne: kult niekompetencji i pilnowanie swoich kompetencji. Skoro o objęciu stanowiska decydował przywilej, kompetencja stawała się rzeczą wtórną” - pisał.
Powszechność niekompetencji staje się dziś zmorą niosącą masowe zniszczenie. Widać to na poziomie politycznym, gospodarczym i społecznym. Towarzyszy jej nie tylko przekonanie o wyjątkowo umocowanym uprzywilejowaniu, ale także poczucie bezkarności. Można łamać prawo, przekraczać granice, zawłaszczać przestrzenie i trwać w pewności, że nie pociąga to za sobą żadnej odpowiedzialności. Można niszczyć polską szkołę, ograniczać edukację, wyrywać z podręczników zagadnienia o najważniejszych wydarzeniach historii, wyrzucać ze szkół religię i absolutnie nie przyjmować do wiadomości, że zadaje się gwałt polskiej tożsamości i podcina korzenie narodowego dziedzictwa. Można być wiceministrem sprawiedliwości i uznawać wulgarną śpiewkę „Jeb..ć PiS” za „dorobek kulturowy”, jak Krzysztof Śmiszek. Można także być posłem Rzeczypospolitej i przyznać, że „jeb..ć PiS to hasło przewodnie jego misji politycznej”, jak Witold Zembaczyński. Można razem z ulicznymi bojówkami robić prymitywne zadymy i zasiadać dziś w polskim Parlamencie, nie czując nawet odruchowego wstydu. Ta degradacja postępuje z rozmachem iście bolszewickim. W trybie przyspieszonym następuje atak na narodową pamięć i tożsamość, któremu towarzyszy masowe ogłupianie. Wszystko to oczywiście w imię wolności i demokracji. A przecież i o tym jasno pisał Wańkowicz już w 1941 roku:
Jeśli Polska ma być demokratyczna, to znaczy każdy jej obywatel ma mieć wpływ na losy kraju, to trzeba żeby ten obywatel był światły, żeby rozumiał, co się dzieje na świecie. (…) Nie może być między nami głupców, ograniczających swą wiedzę o otoczeniu do adresów knajp…
Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszelkie wrogie siły, chcące wywrzeć na Polskę wpływ, rozgrywają nas według wypracowanych przez wieki sposobów. Wiedzą, jak rozpalić podziały, jak pokierować agenturą, jak uruchomić wewnętrznych wrogów, wzniecić nowe konflikty, jakich organizacji użyć do realizacji własnych celów. W takich warunkach „kundlizm”, o którym pisał Wańkowicz, czuje się doskonale. Jest karmiony obietnicą jeszcze większej władzy, przywilejów i bezkarności. Czy oznacza to sytuację bez wyjścia?
Jest na kundlizm środek - to poświęcenie, to krew, to męczeństwo, bohaterstwo, wysiłek. Kundlizm wśród nich topnieje. Ale jeśli po wysiłku przychodzi nędza, znów na nędzy tyje w swoich śmiesznych parszywiutkich przywilejach. Pamiętacie pierwsze dni wojny? ‘Kiedy serca tak biły zgodnym rytmem? To kundlizm czmychnął - na chwilę. Zakończenie felietonu o kundliźmie, pisanego przed bitwą o Monte Cassino, brzmiało: „Obecnie, kiedy żołnierze idą do boju, da Bóg, kundlizm przywaruje. Doniesiemy żarzący ogień do polskiej ziemi. Jak ci za Napoleona. Ich zgnietli. Teraz wiele się zmieni w Polsce. Runą przegródki, przewarstwowią się ludzie, będą liczyć się na nowo. Da Bóg - utrzymamy nad tą Polską równy czysty płomień serc. I zbudujemy ją na charakterach”. Cóż powiem teraz - kiedy powrót do Polski się oddala? Literatura, tropiąca kundlizm przez wszystkie epoki, od Mickiewicza po Mackiewicza, powinna uprzedzać, że pojawia się on w chwilach kryzysów jeszcze prędzej, niż znika w czasie walki. To nasz wierny towarzysz polski. Idzie z nami na emigrację. I znów będziemy mieli do czynienia z bezinteresowną zawiścią, organiczną głupotą, fumami, pogonią za przywilejem i sieczką słów
— pisał Melchior Wańkowicz w 1947 roku. Czy to spojrzenie niesie nadzieję? Niekoniecznie. Wszystko to znamy doskonale nie tylko z historii, ale i z własnych doświadczeń. Jednak każde trudne czasy niosą wyzwania. I może ten obecny ma służyć właśnie odnowie tożsamości i postaw moralnych? Im większe są na nie ataki z zewnątrz, tym większy wysiłek należy włożyć w ich utrzymanie. Bo przecież „jest na kundlizm środek”, konieczne jest „poświęcenie, krew, męczeństwo, bohaterstwo, wysiłek”. I niech będzie tak, jak pisał Wańkowicz przed Monte Cassino: „Da Bóg - utrzymamy nad tą Polską równy czysty płomień serc. I zbudujemy ją na charakterach”.
CZYTAJ TAKŻE:
— Marzena Nykiel: Państwo Tuska upadla ks. Olszewskiego, putinowskiego szpiega szanuje! To element dużej operacji. Bez mocnej reakcji, pójdą znacznie dalej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/705621-idzie-likwidacja-panstwa-az-chce-sie-zacytowac-wankowicza