Rzadko mi się zdarza na tej wojnie, ale tym razem szczęście dopisało. Gdy z Warszawy przyszła prośba o zrobienie materiału o smoczych dronach na Ukrainie spytałem oddziału, u którego jestem gościem, czy coś o tym wiedzą. Nie wiedzieli najpierw czym są „Smocze drony” - to nazwa opublikowana przez CNN - ale gdy wyjaśniłem, że rzecz w dronach lejących ogień na rosyjskie pozycje wskazali na drzwi obok - tam mamy warsztat i je produkujemy. Telewizja wPolsce24 szybko otrzymała reportaż na temat ukraińskiej innowacji.
JAK ROBI SIĘ SMOCZE DRONY - Wiadomości wPolce24:
Ukraińscy kompani byli zdziwieni, że akurat ten temat kogoś interesuje, że jest sensacją w światowych mediach, a na dodatek, że ktoś go nazwał tak, że oni pierwszy raz teraz o tym słyszą. Tego pytania się nie spodziewali. Z ich relacji wynika, że wynalazku po raz pierwszy użyto w obwodzie zaporoskim, ale drudzy byli już oni (ich dane zachowuję dla siebie). Pokazali, opowiedzieli i przeszli do swoich rutynowych obowiązków.
Arcyciekawostka o „smoczych dronach” jest dobrym przykładem nieprzystawalności dwóch światów - wojennej Ukrainy i pokojowego Zachodu. Jedni widzą sensację tam gdzie u drugich jest codzienność. I odwrotnie. Nie rozumiemy się. Gdy jestem na wschodzie czuję jak jedną nogą stoję na piętrze o nazwie „Rzeczpospolita w dobie pokoju” a drugą na piętrze „Ukraina w obronie przed totalną inwazją”. To dwa inne światy, jak przejście przez czarodziejską szafę w opowieściach z Narnii. Nie wyobrażacie sobie za jaką potwarz wzięto nie tyle protest rolników przy granicy ile wysypanie ziarna - symbolu pamięci o Wielkim Głodzie - na drogę.
Po części więc niekompatybilność dwóch rzeczywistości, a po części zapewne i brak talentu, nie pozwalają mi wyjaśnić Ukraińcom polskiego punktu widzenia, a Polakom ukraińskiego. W Polsce nie wierzą mi, że Ukraińcy rzadko kiedy słyszeli o Banderze, a jeśli już go znają to w popkulturowej, nieszkodliwej wersji. Na Ukrainie nie wierzą mi, że istniała tak dramatyczna zbrodnia wołyńska, której pamięć niszczy część ich klasy politycznej. Żadna ze stron mi też nie wierzy, że ta każda ma tak skrzywione wyobrażenie o tej drugiej. Polacy pytają: a co oni myślą o tej haniebnej wypowiedzi Kuleby? A oni nie myślą o tym, bo ani nie wiedzą, ani w wojennej rzeczywistości się tym nie interesują. Bomby lecą na głowę, dziecko ma traumę po śmierci kolegi z klasy i zbombardowaniu placu miejskiego, a ja chodzę z mikrofonem i pytam: „a co sądzicie o Polakach?”.
TĘ SONDĘ ULICZNĄ OBEJRZAŁO JUŻ 200 TYSIĘCY OSÓB!:
Ukraińcy z kolei nie rozumieją geopolityki. Świat to dla nich ta dzika Rosja z jednej strony a z drugiej raj na Ziemi, czysta i dziewicza Europa jako monolityczna jedność kochająca wolność i demokrację. Tłumaczenie im postępowań Olafa Scholza jest jak opowiadanie bajki o żelaznym wilku.
I tak oto i głupi hejterzy, i wykonawcy politycznego zamówienia, sieją kolejne nieporozumienia, rzekome i prawdziwe skandale, dezinformację pompującą napięcie między naszymi narodami.
Polacy więc się będą na Ukraińców obrażać, a Ukraińcy będą się Polsce dziwić - ziarna nowej niechęci zostały posiane. Śmieszno-żałosne są te moje próby wygrzebania ich niezdarnymi palcami w glebie historii, ale co innego pozostaje, gdy wie się na pewno, że wyrośnie z tego owoc zatruty na kolejne dekady?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/705620-tego-pytania-ukraincy-sie-nie-spodziewali-polacy-nie-wierza