Według informacji posła PiS Adama Andruszkiewicza, Koalicja 13 Grudnia planuje szukać oszczędności… na porodówkach. „Według założeń reformy placówek ochrony zdrowia, jaką przedstawił rząd Donalda Tuska, aż 10 z 15 obecnie istniejących porodówek w naszym regionie ma zostać zlikwidowana. To największy odsetek likwidowanych oddziałów w Polsce” - powiedział na konferencji prasowej parlamentarzysta. Odpowiedzi samorządów i przedstawicieli większości sejmowej są dość niespójne i wymijające.
Podczas kampanii wyborczej obecna koalicja rządząca walczyła o to, co określa jako „prawa kobiet” (czyli głównie o ułatwienie dostępu do „zabiegu” aborcji) niemal tak zażarcie, jak o „praworządność”. Co zostało z tego drugiego frontu - widzieliśmy przy przejmowaniu mediów publicznych, aresztowaniu ministrów Kamińskiego i Wąsika, zamykaniem w aresztach księży i urzędniczek, którzy rzekomo tworzyli „zorganizowaną grupę przestępczą” pod przywództwem wiceministra sprawiedliwości i to w Ministerstwie Sprawiedliwości, jak również - przy instalowaniu uzurpatorów w prokuraturze.
Andruszkiewicz alarmuje
Jeżeli informacje o tym, gdzie rząd szuka oszczędności, są prawdziwe (a być może, gdy zostały już nagłośnione przez parlamentarzystę opozycji, rządzący szybko się z takich pomysłów wycofają), to zapewne okaże się, że i z prawami kobiet Koalicji 13 Grudnia nie po drodze. I nie chodzi, bynajmniej, o sprawę, nad którą premier Donald Tusk ostatnio rozdzierał szaty na Campusie, czyli o aborcję. Okazuje się bowiem, że problem może być także z… porodami. W odpowiednim do tego celu miejscu i w odpowiednich warunkach.
Według założeń reformy placówek ochrony zdrowia, jaką przedstawił rząd Donalda Tuska, aż 10 z 15 obecnie istniejących porodówek w naszym regionie ma zostać zlikwidowana. To największy odsetek likwidowanych oddziałów w Polsce
— podkreślił podczas konferencji prasowej białostocki poseł PiS Adam Andruszkiewicz.
Polityk zwrócił uwagę, że realizacja tego rodzaju pomysłów doprowadzi do tego, że w wielu miejscowościach dojazd do najbliższej „porodówki” zajmie ponad godzinę. A przecież mówimy o sytuacji, gdy liczy się każda sekunda.
Mieszkańcy naszego regionu zasługują na to, by móc zakładać rodziny w poczuciu bezpieczeństwa
— powiedział Andruszkiewicz.
„Tylko” spotkanie czy konkretny plan?
Sprawę próbuje bagatelizować wicestarosta wojewódzki Piotr Bożko.
Nikt nam żadnej informacji o odgórnym likwidowaniu oddziałów ginekologicznych nie przekazał. Razem ze starostą byliśmy niedawno na spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia na rozmowach. Owszem pojawiło się tam informacja o potrzebie oszczędności. Mowa też była o tym, że oddziały ginekologii powinny przyjmować około 400 porodów rocznie. Jest to jednak punkt wyjścia do rozmów o przyszłości szpitali, poszczególnych oddziałów i ich finansowaniu
— podkreślił w rozmowie z portalem bielsk.eu.
Zaznacza, że nie były to ani decyzje, ani wytyczne.
Stanowisko Związku Powiatów Polskich
Co jednak z innymi źródłami, które mówią o likwidacji oddziałów, gdzie rocznie przyjmuje się mniej niż 600 porodów?
Likwidacja porodówek, w których rodzi się mało dzieci, to decyzja zrozumiała. Jednak likwidując te o małym obłożeniu, warto kierować się kryterium dostępności. Tymczasem realizacja obecnych planów rządzących pozostawi wiele powiatów bez żadnego oddziału porodowego - alarmuje Związek Powiatów Polskich. Na dowód opracował mapę „białych plam”
— czytamy w serwisie cowzdrowiu.pl.
Min Zdrowia planuje likwidacje odziałów porodowych wszedzie tam gdzie jest rocznie mniej niz 600 porodów. To jest to obiecywane nam zwiększenie finansowania ochrony zdrowia?
Plany ograniczenia liczby oddziałów ginekologiczno-położniczych Ministerstwo Zdrowia motywuje potrzebą „dopasowania systemu szpitalnego do struktury demograficznej i rzeczywistych potrzeb ludności”. W ocenie ZPP, likwidację oddziałów, które nie przyjmują rocznie zbyt wielu porodów (np. poniżej 400), można uznać za racjonalny krok.
Niemniej, projektodawca musi racjonalnie spojrzeć na „rozłożenie” oddziałów porodowych w Polsce i zastanowić się, które z nich pozostawić otwarte, nawet pomimo niespełniania kryterium 400 porodów rocznie, tak aby rodząca pacjentka nie miała do pokonania kilkudziesięciu, o ile nie kilkuset kilometrów do najbliższego szpitala
— podkreślono.
„Będą trwały konsultacje”
W rozmowie z „Kurierem Porannym” Barbara Okuła, poseł Trzeciej Drogi zaznacza, że projekt jest dopiero konsultowany, a musiał się pojawić z uwagi na nowe zalecenia UE dotyczące optymalizacji w branży szpitalnej.
Przez najbliższe tygodnie będą trwały konsultacje m.in. z samorządami
— powiedziała poseł, przywołując powyżej cytowane stanowisko ZPP.
Okuła podkreśliła, że w takich powiatach, jak hajnowski, bielski czy siemiatycki, rentowność porodówek spada, tym niemniej nie wyobraża sobie likwidacji tych oddziałów.
Na pewno optymalizacja musi odbywać się w racjonalny sposób, na zasadzie rozmów, a nie tylko liczb i wskaźnika 400 porodów na rok. Nie wyobrażam sobie, by kobieta musiała jechać do porodu kilkaset kilometrów
— dodała.
Nie tylko Podlasie
Przed kilku dniami media obiegła informacja, że porodówki mają być likwidowane np. w województwie mazowieckim, zwłaszcza w regionie radomskim, gdzie planowana jest likwidacja czterech takich oddziałów.
To oznacza, że przyszłe mamy będą postawione przed faktem dokonanym - koniecznością szukania pomocy w odległych dużych ośrodkach
— zwraca uwagę TVP3Warszawa.
Na oddziale ginekologiczno-położniczym szpitala w Grójcu rocznie na świat przychodzi ok. 300 dzieci. Na pacjentki czekają tam 22 miejsca.
Proponowanego limitu nie spełniają też porodówki w Lipsku, Kozienicach i Iłży, gdzie o likwidacji oddziału już zdecydował miejscowy samorząd
— czytamy.
Poseł Adam Andruszkiewicz apeluje, aby „zatrzymać ten szaleńczy projekt”. Polityk zwraca uwagę, że taki ruch nie poprawi wskaźników dzietności w regionie.
Wręcz przeciwnie - mieszkańcy będą się zastanawiać, czy to dobry pomysł, aby zakładać rodzinę w takiej sytuacji
— ocenił.
W sieci pojawiła się także mapa, na której możemy zobaczyć, ile oddziałów ginekologiczno-położniczych pozostanie w Polsce po ewentualnym wdrożeniu ustawy.
Wygląda więc na to, że nie zawsze i nie wszędzie projekt jest „w fazie konsultacji”. Owszem, sytuacja demograficzna Polski nie przedstawia się najlepiej, zauważają to właściwie wszyscy, ale jak wpłynie na to likwidacja porodówek? Koalicja powinna sobie przypomnieć, że prawa kobiet nie sprowadzają się wyłącznie do aborcji, ale również do bezpiecznego porodu w godnych warunkach, niezależnie od tego, w której częsci Polski chcą mieszkać i wychowywać dzieci.
aja/Polsat News, TVP3, cowzdrowiu.pl,
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/704045-koalicja-13-grudnia-szuka-oszczednosci-na-porodowkach