„Jest to zadziwiająca konstrukcja - premier nie wie co podpisuje, minister za to nie odpowiada, a nieznany z imienia i nazwiska urzędnik się pomylił. Trudno w to uwierzyć” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS.
Premier Tusk stwierdził, że nastąpił błąd w sprawie kontrasygnaty postanowienia prezydenta, na mocy którego sędzia Krzysztof Wesołowski został wyznaczony na przewodniczącego zgromadzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego oraz, że to urzędnik przygotowujący ten dokument miał „nie dostrzec polityczności tej nominacji”.
Myślę, że jednak nie był to błąd. Trudno sobie wyobrazić, że ta decyzja została w jakiś sposób mechanicznie podjęta przez urzędników, a dokument podłożony premierowi i bezrefleksyjnie podpisany
— mówi Bartłomiej Wróblewski i dodaje:
Myślę, że premier świadomie podpisał tę decyzję o kontrasygnacie. Natomiast wystraszył się skali protestów w swoim obozie i zepchnął odpowiedzialność na urzędnika. Jednocześnie chroniąc jego przełożonego, ministra Berka. Jest to zadziwiająca konstrukcja - premier nie wie co podpisuje, minister za to nie odpowiada, a nieznany z imienia i nazwiska urzędnik się pomylił. Trudno w to uwierzyć.
Nowe ustawy
Donald Tusk zapowiedział także, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar w najbliższym czasie ma przedstawić projekty dotyczące statusu sędziów, Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego.
Wiemy od wielu miesięcy, że rząd Donalda Tuska przygotowuje projekty ustaw i są one zwykle złe, ale czasami i tak są zbyt mało radykalne. Pod wpływem najbardziej radykalnej części obozu rządzącego są one zmieniane i stają się jeszcze gorsze
— zauważa Bartłomiej Wróblewski.
Już w kilku przypadkach mieliśmy do czynienia z sytuacjami, w których czy Adam Bodnar, czy tak jak teraz - kontrasygnując decyzję prezydenta Donald Tusk, podejmowali decyzje, które były racjonalne i powinny nastąpić, np. żeby zapewnić funkcjonowanie czy Izby Cywilnej SN, czy tego, żeby system sądownictwa się nie rozpadł, to radykałowie, ta najbardziej rewolucyjna część zaplecza politycznego, protestowali tak mocno, że trzeba było się z tego wycofać
— kontynuuje.
Kierunek, który przyjął rząd Donalda Tuska, to próba przywrócenia status quo ante, czyli próba przywrócenia stanu sprzed 2015 roku. Jest to prawnie i faktycznie niemożliwe. Dlatego trudno powiedzieć do jakiego celu dąży obecnie władza. Przypuszczam, że chcą do wyborów prezydenckich utrzymać najbardziej radykalnych zwolenników w przekonaniu, że ich oczekiwania zostaną spełnione. Później rząd zderzy się z rzeczywistością
— uważa polityk.
Nie ma możliwości wyeliminowania 3 tysięcy sędziów, którzy zostali powołani. Nie da się podważyć milionów decyzji, które zostały podjęte. Nawet tworzenie mechanizmów, które na to pozwalają prowadzi do tylko coraz większego chaosu prawnego. W każdej sprawie, która się właśnie toczy, pełnomocnicy procesowi nie muszą posługiwać się tylko argumentami merytorycznymi, ale mogą podnosić, że ktoś był takim, a nie innym sędzią, był powołany bądź orzekał w takich, a nie innych okolicznościach. Powoduje to, jeśli nawet nie uchylenie wyroku, to często na długi czas spowalnia proces
— przypomina i podsumowuje:
Sytuacja w wymiarze sprawiedliwości jest katastrofalna i ta gra polityczna, moim zdaniem gra na czas, którą prowadzi premier Tusk i jego otoczenie, tylko potęguje te problemy.
Wpływ na niezależność
Bartłomiej Wróblewski w rozmowie z portalem wPolityce.pl ocenia też czy zmiany mogą wpłynąć na niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Już naruszane są niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Mamy do czynienia z rodzajem prześladowań części sędziów. Ale budzi to coraz większy opór. Wielu sędziów, którzy nie są zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości widzi, że skutki dla wymiaru sprawiedliwości są katastrofalne
— podkreśla poseł PiS.
Ten sposób działania, który przyjęła zrewoltowaną część prokuratorów i sędziów, a za nimi Tusk i Bodnar, prowadzi do tego, że gdziekolwiek - na etapie prokuratorskim, I lub II instancji, rozpatrywania sprawy przez Sąd Najwyższy, w normalnym trybie czy skargi nadzwyczajnej, gdziekolwiek pojawi się osoba, która została powołana albo awansowała po 2015 roku, jest podstawa by kwestionować postępowanie czy orzeczenie, co właściwie oznacza, że każdą czynność procesową bądź wyrok w Polsce dziś można zatrzymać i to ma poważne konsekwencje dla ludzi
— zauważa i zaznacza, jakie to mogą być konsekwencje:
Nikt nie może być pewny czy nabył własność, czy słusznie uzyskał odszkodowanie, czy wpis do księgi wieczystej jest ostateczny, bo mechanizm nieufności wobec wszystkiego, co działo się po 2015 roku uderza w konkretne sprawy ludzi niezależnie od ich poglądów. To wszystko zmierza w kierunku, jakiejś wielkiej katastrofy.
Bartłomiej Wróblewski przypomina, że do tych zmian w ciągu najbliższego roku nie dojdzie:
Prezydent Duda jest odpowiedzialnym politykiem i żadnej ustawy, która jest niezgodna z konstytucją czy prowadziłaby do konsekwencji wobec obywateli nie podpisze.
CZYTAJ WIĘCEJ:
jw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/703956-wroblewski-mysle-ze-premier-swiadomie-podpisal-decyzje