To z pewnością nie spodoba się Romanowi Giertychowi! Prof. Marcin Matczak w swoim felietonie dla magazynu „Wolna Sobota” (sobotnie wydanie „Gazety Wyborczej”) ostro skrytykował posła Koalicji Obywatelskiej. „Swoimi sztubackimi zachowaniami kompromituje ideę rozliczeń” - napisał wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.

Już sam tytuł dużo mówi o stosunku, jaki do kolegi po fachu (w końcu obaj są prawnikami) ma prof. Matczak: „Czy ktoś zwróci uwagę Giertychowi, że zachowuje się jak Krystyna Pawłowicz w spodniach?”.

Uwagę zwraca jednak to, co zostało zawarte w samej treści.

Jednak polityka à la Tom i Jerry weszła nam w krwiobieg. Już nie wystarczy, jak robi to Bodnar, zebrać dowody na nielegalne finansowanie kampanii wyborczej przez PiS i wysłać do PKW. Nie wystarczy, żeby Tusk przedstawił opinii publicznej oburzające e-maile Krzysztofa Szczuckiego, które pokazują, jak wyglądało zaangażowanie urzędników RCL w kampanię wyborczą. To za mało agresywne, za mało sadystyczne. Trzeba, jak w ostatnim tweecie Roman Giertych, napisać do drugiej strony: „Wyjcie, wyjcie”

— czytamy w tekście Matczaka.

Giertych jak… Pawłowicz?

Gorzkie słowa padają jednak w dalszej części.

Ludzie podziwiający sadyzm w polityce przypominają kilkuletnie dzieci. „Złapie go czy go nie złapie?”, „urwie mu ogon czy nie?”. A Polska staje się parodią poważnego państwa, w którym człowiek będący twarzą rozliczeń publikuje wpisy o odwrotnie założonym krawacie Kaczyńskiego i o tym, że ten ukradł mu kurtkę z za długimi rękawami. Zastanawiam się, czy kiedyś ktoś z polityków Koalicji zwróci uwagę Giertychowi, że swoimi sztubackimi zachowaniami kompromituje ideę rozliczeń. Że zachowuje się jak Krystyna Pawłowicz w spodniach

— pisze prof. Matczak.

Na razie mamy więc albo politykę sadyzmu, albo politykę parodii. Każda dyskusja zamienia się w debatę wyborczą, w której drugiego trzeba albo zmasakrować, albo wyśmiać, i po której każdy czuje się zwycięzcą

— dodaje.

Ciekawe, co na to sam zainteresowany. Chyba tym razem nie będzie wystawiał się na śmieszność zapowiadając kolejny pozew.

gah/wyborcza.pl