Kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości z goryczą i gniewem odebrało skierowanie przez prezydenta RP nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej. „Kwestia czasu” - stwierdził szef MS Adam Bodnar.
Prezydent Andrzej Duda to „ojciec chrzestny” obecnej Krajowej Rady Sądownictwa; kierując nowelizację ustawy o KRS do upolitycznionego TK bierze na siebie odpowiedzialność za kryzys w sądownictwie - ocenił wiceszef MS Arkadiusz Myrcha. Ale nie odpuścimy - dodał.**
O skierowaniu przez prezydenta do TK nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa poinformowała prezydencka kancelaria.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prezydent Duda skierował do TK nowelę ustawy o KRS w trybie kontroli prewencyjnej. Wskazuje szereg wątpliwości
Jak skomentował Myrcha we wpisie na platformie X, decyzja prezydenta nie jest zaskoczeniem.
Bez niespodzianki. Prezydent Duda to „ojciec chrzestny” obecnej KRS. Nie zależy mu na zmianach. Nie zależy, w dalszym ciągu, na praworządności i Konstytucji. Kierując ustawę do upolitycznionego TK bierze na siebie odpowiedzialność za kryzys w sądownictwie. Ale my nie odpuścimy!
— stwierdził wiceszef MF.
Głos w sprawie zabrał też w mediach społecznościowych minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Szef resortu sprawiedliwości ocenił, że prezydent chce przeszkodzić reformie koalicji rządzącej, która ma rzekomo na celu „przywrócenie niezależności”. Bodnar odgrażał się, że wszystko jest „kwestią czasu” najprawdopodobniej licząc na pozytywny dla KO rezultat przyszłorocznych wyborów prezydenckich.
Prezydent nie chce odbudowania konstytucyjnych ram KRS. Zdecydował się przeszkodzić w przywróceniu niezależności wymiaru sprawiedliwości. Nie weźmie udziału w odbudowaniu praworządności. Natomiast na zmiany w sądownictwie czeka większość Polaków i Koalicja 15 października doprowadzi do ich realizacji. Kwestia czasu
— napisał na X Adam Bodnar.
Wątpliwości prezydenta
Głównym założeniem rządowej nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa jest to, by 15 sędziów-członków KRS było wybieranych w wyborach bezpośrednich i w głosowaniu tajnym przez wszystkich sędziów w Polsce, a nie - jak jest po zmianie przepisów z grudnia 2017 r. - przez Sejm. Po wyborze nowych członków KRS obecni sędziowie-członkowie Rady mieliby stracić mandaty.
Nowelizacja przewiduje też, że prawo do kandydowania na członka KRS nie będzie przysługiwało sędziom, którzy nimi zostali po zmianie przepisów dotyczących KRS w 2017 r.
Zgodnie z nowelą, nad wyborem 15 sędziów-członków KRS ma czuwać Państwowa Komisja Wyborcza, która ma być odpowiedzialna za organizowanie wyborów, m.in. za weryfikację zgłoszeń czy drukowanie kart głosowania. W KRS mają być reprezentowani sędziowie wszystkich szczebli.
We wniosku do TK datowanym na 1 sierpnia, skierowanym w trybie kontroli prewencyjnej, prezydent ocenił, że przepisy noweli ustawy o KRS budzą wątpliwości konstytucyjne w zakresie: biernego prawa wyborczego sędziów do KRS, kwestionowania prerogatywy prezydenta do powołania osoby do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego oraz zasad niezawisłości sędziowskiej, równoważenia się władz oraz legalizmu.
Prezydent kwestionuje też sposób przerwania kadencji obecnego składu KRS, który - jak zaznaczano w uzasadnieniu wniosku - budzi wątpliwości co do spełniania zasady trwałości kadencji organu konstytucyjnego. We wniosku do TK Andrzej Duda podniósł też zarzuty dotyczące procedury uchwalenia noweli o KRS „w konsekwencji bezprawnego i trwałego zablokowania możliwości wykonywania mandatu przez posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika”.
Adam Bodnar i Arkadiusz Myrcha słusznie się nie dziwią, że prezydent nie chce tańczyć w takt muzyki, którą sufluje resort sprawiedliwości, a która gra marsza żałobnego polskiej praworządności. Dziwią natomiast oczekiwania polityków koalicji, by głowa państwa przykładała rękę do czystek w sądownictwie.
CZYTAJ TEŻ:
maz/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/701148-lament-bodnara-prezydent-zdecydowal-sie-przeszkodzic